Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

grudnia 30, 2021

Podróżnicze podsumowanie roku 2021

 Nie da się ukryć, że pod względem podróżniczym był to dla mnie bardzo aktywny rok.  Myślę, że wcale nie trzeba jeździć daleko, żeby realizować podróżnicze zacięcie. I tego tez się nauczyłam przez te dwanaście miesięcy. Przygotowałam dla Was podsumowanie w postaci listy pozytywnych zaskoczeń i rozczarowań. Zapraszam, rozgośćcie się. :)


Podróżnicze perełki : 

Trochę tego było, ale wyróżniłam dla Was 5 zupełnie różnych miejsc. Brałam pod uwagę przede wszystkim stosunek jakości do ceny, różne udogodnienia, okolice i obsługę. 

Miejsce numer 5 - Skansen w Chorzowie

W końcu nie dokończyłam wpisu o tym miejscu, dlatego czuję się zobowiązana zacząć od tego skansenu.  Górnośląski Park Etnograficzny wyróżnia się dla mnie przede wszystkim rozmiarem. Nie mam za dużego porównania, bo byłam do tej pory jeszcze tylko w Dobczycach, ale nastawiłam się na krótki spacer, parę drewnianych chatek i w zasadzie to tyle. Ten skansen to jak podróż w czasie, domków jest bardzo dużo, a oprócz tego są też zwierzątka - konie, króliki, kozy.  Znajdziemy  tam zabytkowy kościół, mały staw,  czy olbrzymi wiatrak. Wstęp kosztuje tylko 8 zł, a czas zwiedzania to minimum 1.5h. Jeśli macie więcej czasu i siły, polecam potem przespacerować się po Ogrodzie Śląskim. 


Miejsce numer 4 - Zamek w Krzyżtoporze

Swoimi pomysłami na ten wpis najpierw tradycyjnie podzieliłam się z Mateuszem. Wspólnie stwierdziliśmy, że to miejsce również zasługuje na wyróżnienie. Oprócz tego, że znów rozmach robi na turyście wrażenie, to jest jeszcze jedna kwestia o której muszę wspomnieć. Chodzi o atrakcyjny i pomysłowy sposób na zwiedzanie, możemy ściągnąć aplikację dzięki której zobaczymy, jak mogło wyglądać dane pomieszczenie w przeszłości. A poza tym (to akurat dla mnie duży plus, ale wiem że dla kogoś niekoniecznie), nie czuć w tym miejscu komercji. Nie ma stoisk z zabawkami, jedzeniem, jest tylko kasa i tyle. Ja bardzo lubię taki surowy klimat. Jeśli jesteście ciekawi, co można zobaczyć oprócz tych ruin, odsyłam do wpisu o świętokrzyskim. 



Miejsce numer 3 - szlak na Wielki Kopieniec

No w tym zestawieniu nie może zabraknąć też jakiegoś górskiego szlaku. Wahałam się między Bieszczadami, a Tatrami. Jednak to tatrzański szlak mnie zauroczył i to jeszcze zimą, więc może akurat uda mi się kogoś zachęcić na piękny, zimowy spacer. Przede wszystkim to nie jest wymagająca, ani oblegana trasa. Jednak ostrzegam, u góry może być ślisko, więc lepiej mieć sprawdzone obuwie. W innym razie możecie zaliczyć upadek, albo nawet kilka. Cały opis wycieczki znajdziecie tutaj. I co bardzo ważne, można zaparkować auto na darmowym parkingu. A przynajmniej jeszcze rok temu tak było. Wiem, że brzmi niemożliwie, ale jednak. 😀



Miejsce numer 2 - Muzeum Elektroniki &Muzeum Gier Wideo

Jaka byłaby ze mnie patriotka lokalna, jeśli nie wspomniałabym o chociaż jednym miejscu w Krakowie? No żadna! Dlatego na miejscu drugim mieszczą się aż dwa krakowskie muzea. Są nietypowe, bo największy fun mamy z dotykania i testowania eksponatów. Możemy pograć na automatach, przypomnieć sobie jak wygląda legendarna Nokia 3310, postrzelać do kaczek, poklaskać i potańczyć do rytmu. W jednym i drugim miejscu mieliśmy okazję trochę porozmawiać z właścicielami. To ludzie, którzy łączą swoją pasję z pracą i to naprawdę widać. Zainteresowanych odsyłam do wpisu o tym, co robić w Krakowie w czasie niepogody, czyli na przykład teraz. Czeka na Was pod tym linkiem. Znajdziecie tam więcej o Muzeum Elektroniki, ale też trochę o innych ciekawych miejscach. 



Miejsce numer 1 - Podziemne Miasto Osówka

Niektórych to miejsce może zdziwić. I słusznie, bo tak naprawdę najchętniej wcisnęłabym tu wszystko, co widziałam na Dolnym Śląsku. Jednak jeśli muszę coś wyróżnić, niech padnie na moje małe podróżnicze marzenie. Odkąd obejrzałam serial kręcony w tamtych rejonach, wiedziałam że muszę tam pojechać. Z czasem dowiedziałam się też o ciekawym kompleksie RIESE. Na pewno na mój wybór ma też też moje zainteresowanie historią wojenną, ale dla tych którzy lubią tajemniczy klimat, to miejsce must see. Tak naprawdę do końca nie wiadomo jaki był cel tego kompleksu. To miejsce ogromnej tragedii, ludzie umierali tam z wycieńczenia. Zwiedzanie odbywa się z tylko przewodnikiem. Na terenie obiektu zobaczymy też różne filmiki, to fajny przykład jak korzystać z multimediów i nowoczesnych technologii, ale tak aby nie przesadzić i nie zaatakować turysty nadmiarem bodźców, co niestety często ma miejsce. Wpis o ukochanym Dolnym Śląsku, czeka tutaj.


Rozczarowania 

Generalnie mogłabym bardzo dużo napisać o zamkach, które mnie rozczarowały, ale wspomnę tylko o dwóch. Przekonałam się w tym roku, że czasem lepiej po prostu nie zwiedzać zamków w środku. Aby nie rozkręcać się bardzo w tym marudzeniu, to listę rozczarowań skróciłam tylko do trzech pozycji. :) 

Miejsce numer 3- Muzeum Żydów POLin 

Muszę się z tego teraz gęsto wytłumaczyć. Muzeum jest ogromne i zwiedzaliśmy je prawie tyle samo, co Muzea Watykańskie, czyli 4h. Mój największy zarzut dotyczy przede wszystkim niewspółmiernej ilości informacji do wartości historycznej. Nie zrozumcie mnie źle, uważam że fajnie jest poczytać o pochodzeniu Żydów, ich zwyczajach, tradycjach w średniowieczu itp.  Kiedy jednak człowiek dociera do najciemniej karty ich historii, jest po prostu zmęczony zwiedzaniem i ma wrażenie, że tu już twórcy przyłożyli się trochę mniej. Muzeum jest bardzo nowoczesne, dla jednych to plus, dla drugich minus. 



Miejsce numer 2 - Zalipie 

Długo się zastanawiałam, czy pisać o tym miejscu, ale chyba jednak trzeba. Mnie ono nie rozczarowało aż tak bardzo, bo byliśmy ograniczeni czasowo, ale jeśli ktoś chciałby się wybrać tylko tam, to polecam poszukać po prostu czegoś więcej. Chatki są piękne i zwyczaj ich przyozdabiana też godny podziwu, ale puszczanie w kółko filmiku kiepskiej jakości ze starego rzutnika, jakoś do mnie przemawia. Do domu Felicji Curyłowej możemy zajrzeć też tylko do okna. No, do skansenu w Chorzowie, to się nie umywa. 



 Miejsce numer 1 - Malbork & Moszna 

Choć powinnam dodać w nagłówku jeszcze Ogrodzieniec, Krasiczyn czy Bobolice. Wybrałam jednak te najbardziej rozpoznawalne w Polsce. O Malborku każdy z nas słyszał kiedyś w szkole, a kto jechał kiedyś nad Morze pociągiem, ten pewnie często wzdychał (no ja wzdychałam :D) do tego pięknego widoku. Bardzo chciałam go odwiedzić, ale był zawsze tak daleko. Kiedy się udało, wyszłam rozczarowana. Po pierwsze, nie spodobała mi się kwestia parkingu. Jest bardzo drogi i to trochę wywiera presję na turyście, że każda kolejna godzina to dodatkowa opłata. Finalnie za 3h zapłaciliśmy 45zł, taniej jest nawet w Tatrach. 🙆 Nastawiłam się też na sporo informacji o średniowieczu, zwyczajach rycerskich, samym zakonie. Niestety usłyszałam o tym tylko na początku zwiedzania, było sporo o architekturze i poszczególnych pomieszczeniach.  Na pewno wpływ na ocenę miało też moje doświadczenie, dzień wcześniej byłam w genialnym Muzeum Solidarności w Gdańsku, więc poprzeczka była zawieszona wysoko. A Moszna robi wrażenie, ale tylko na zewnątrz. Najbardziej zapamiętałam chyba bibliotekę, w której znalazłyśmy książki Mroza zaraz obok Lipińskiej. No ja bym się obraziła. ;) Kiedy jedziesz taki kawał, żeby zwiedzić zamek w 40 minut (w tym oczywiście czas na zdjęcia), to naprawdę skłania do refleksji. 


Jak Wam się podoba taka lista? Czy któraś pozycja Was zaskoczyła? Dajcie znać. :)

Read more »
o grudnia 30, 2021 7
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

grudnia 18, 2021

Ciekawe planszówki na zimowe wieczory i nie tylko...

 Jednym z moich sprawdzonych sposobów na lepszy humor jest zagranie w planszówkę. I jak myślę o tym, który wpis sprawił mi najwięcej radości,  był to właśnie ten o polecanych przeze mnie grach. Żadne tam podróże, ani książki. :) Dlatego postanowiłam podzielić się z Wami nowościami, które trafiły w moje ręce od czasu poprzedniego wpisu, który możecie przeczytaj o tutaj.



1. Na końcu języka

Moje kryterium fajnej gry? Po przetestowaniu, chcę ją mieć jak najszybciej u siebie i szukam tylko do tego okazji. Tak było właśnie z tą pozycją. W grze każdy gra na swoje konto, a naszym zadaniem jest uzbierać jak największą ilość kart. Na środku rozdajemy dwie kupki koloru niebieskiego lub czerwonego. Ustalamy razem z graczami ,z której kupki będziemy ciągnąć karty. Po kolei każdy wykłada przed sobą jedną , tak aby wszyscy gracze ją widzieli - czyli kartę ciągniemy od góry, a nie od dołu. Tłumaczę, bo mieliśmy już z tego powodu zacięte dyskusję 😀 



Na kartach znajdziemy różne symbole i nazwy - np. serduszko z napisem sport zimowy albo bomba z podpisem postać historyczna. Kiedy symbole  graczy się powtórzą, trzeba jak najszybciej powiedzieć hasło przeciwnika. Dla przykładu, gracz który posiada kartę z napisem sport zimowy, w tej sytuacji krzyczy cokolwiek, co mu się skojarzy z czymś dużym :).

Kto wygrywa, zabiera kartę ze sobą i kładzie na swoim stosiku. W grze są też karty specjalne, np. takie :



Wtedy oznacza to, że jeśli ja będę miała symbol chmury, a Mateusz symbol serca, to również mamy między sobą pojedynek. Karty specjalne dajemy między kupkami. Zmieniamy tylko po wylosowaniu następnej takie karty, a nie po pojedynku. 

Gra jest szybka, stosunkowo prosta i dość tania. Jej koszt to nieco ponad 30 zł, więc aż żal nie zagrać. :)

2. Budowa miasta 

W dużym uproszczeniu to pokojowa gra w Eurobiznes. Brzmi niemożliwie? A jednak. 😀 Mamy przed sobą planszę, którą trzeba zabudować kosteczkami symbolizującymi domki. Musimy wybudować drogę łączącą pływalnie i stadion. Możliwości jest kilka. W każdej kolejce musimy postawić jakiś domek i za niego zapłacić. Kostki są opisane - pokazują które pole symbolizują i ile kosztuje budowa. Jednak ta może wzrosnąć, kiedy obok nas nie ma żadnego innego domku - dotyczy to kostek z numerami 2 i 3. Wtedy cena jest podwójna. 



Budżet jaki otrzymujemy na początku gry jest uzależniony od ilości graczy, przy czwórce jest to 40 milionów. Aby jednak nie zbankrutować, twórca przemyślał dobrze system wypłat. Przy swoim ruchu możemy wykupić jedną kartę z danej dzielnicy - może to być pływalnia, hala sportowa, stadion, kawiarnia itp. Wyjątkiem jest, kiedy rozpoczynamy zabudowę danej dzielnicy (to kostki z numerem 1 lub 4) i wtedy dostajemy kartę zerową, za darmo. Dopiero wówczas, możemy wykupywać następne (oczywiście w kolejnym ruchu). Wypłata następuję, wtedy kiedy cała dzielnica jest zabudowana domkami. I tak jeśli mam w posiadaniu trzy karty centrum handlowego, otrzymuję 24 miliony. Osoba, która zakończy grę (położy domek, który połączy pływalnie i stadion) dodatkowo otrzymuje 20 milionów. Wygrywa ten, który jest najbogatszy. 

Na początku może wydawać się skomplikowane, ale nie jest. To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy w tym roku. Święty Mikołaju, dziękujemy! Cena to około 80 zł. 

3. Sen

To z kolei gra, na którą polowałam bardzo długo. Przez pewien czas była w ogóle niedostępna, albo dwa razy droższa niż normalnie. W grze każdy gracz ma wyłożone przed sobą 4 zakryte karty. Na początku każdej rundy może podejrzeć dwie z nich, ale tylko raz. Musi zapamiętać jakie liczby się na nich kryją, a dokładnie ilość kruków, jest to napisane w lewym górnym rogu. Generalnie celem gry jest utworzenie krainy snu z jak najmniejszą liczbą kruków. Największą liczbą  jest 9, a najmniejszą 0. Pozostałe karty mamy ułożone w zakryty stosik. Wykładamy obok tylko jedną odkrytą. W swoim ruchu mogę albo tę odkrytą podmienić z jakąś swoją, albo zabrać tę z zakrytego stosu. Wtedy muszę zdecydować, czy ta wartość mi odpowiada i albo ją podmieniam, albo wyrzucam. Runda kończy się wtedy, gdy któryś z graczy krzyknie pobudka. Liczymy wtedy swoje kruki i spisujemy na kartce. Cała gra kończy się, kiedy ktoś przekroczy 100 punktów i przegrywa. Ten z graczy, który krzyknie pobudka i faktycznie będzie miał najmniej kruków, nie dopisuje sobie punktów. Jeśli jednak się pomyli, za karę dopisuję do punktów z uzyskanych kart, jeszcze 5. 



W grze mamy jeszcze karty specjalne i są one opisane. W prawym górnym rogu znajdziemy napis np. "Weź dwie" - wtedy bierzemy z zakrytego stosu dwie karty i wybieramy jedną z nich, którą chcemy podmienić. Jest jeszcze karta z napisem "Podejrzyj 1" i możemy podglądnąć kartę swoją lub przeciwnika. Ostatnia ze specjalnych kart, pełni funkcję wymiany. Możemy wymienić dwie pary - oczywiście bez patrzenia. Mogę wymienić się z przeciwnikiem, albo wymienić tylko moim przeciwnikom i trochę zamieszać. W grze są wytłumaczone jeszcze 3 warianty, aby sprawić by gra była ciekawsza, ale to już zostawiam do Waszej dyspozycji. Mnie się podoba i co najważniejsze - w dwie osoby też jest z tego jakiś fun! Cena to około 40 zł. 



4. Memy 

Ostatnia propozycja jest z kolei mocno imprezowa, ale też warta uwagi. Każdy z graczy ma 10 kart, na których widnieją różne podpisy, np. :



W czasie swojej rundy, gracz wykłada przed sobą obrazek, a reszta próbuje znaleźć do tego idealny podpis. Każdy przekazuje swoją propozycję, a następnie osoba wykładająca, tasuje je i czyta na głos. Wybiera tę, która według niej jest najbardziej adekwatna, a często też najśmieszniejsza. Obrazek dostaje właściciel podpisu i to jest jego jeden punkt. Gramy aż skończą się obrazki i zliczamy, kto w grupie jest największym śmieszkiem. Ostrzegam, że gra raczej dla +18, ale ubaw i atak śmiechu gwarantowany, Obrazki w sumie można zastąpić zdjęciami rodzinnymi...:D Cena gry to ok. 55 zł.


To która gra do Was najbardziej przemawia? :)

Read more »
o grudnia 18, 2021 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

grudnia 09, 2021

Wpis niespodzianka - przepisy na podróżnicze przekąski

Witajcie! To mój debiut w pisaniu postów na bloga, ale poprosiła mnie o to Iwonka, więc jak mogłabym odmówić? 😊 O historii naszej przyjaźni mogłabym pisać długo, ale zamieszczę tutaj tylko kilka najważniejszych informacji. Poznałyśmy się w liceum i szybko okazało się, że nadajemy na tych samych falach. Łączy nas wiele cech wspólnych, ale pasje mamy nieco inne - Iwonka woli podróżować, a ja mogłabym godzinami stać w kuchni i zajmować się przyrządzaniem posiłków. Czy te pasje da się jakoś połączyć? Oczywiście! W końcu na każdej wyprawie podstawą jest dobry prowiant. Dlatego przygotowałam dla Was trzy pomysły na przekąski, które możecie bezpiecznie zabrać ze sobą w podróż- są niewielkie, lekkie, a do tego pyszne. Jesteście gotowi? 😊


Na początku klasyka. Muffinki są pyszne, szybkie i proste- poradzi sobie z nimi nawet kuchenny laik. Moja wersja zawiera mąkę pełnoziarnistą, dzięki czemu babeczki sycą na dłużej, a więc sprawdzą się idealnie jako przekąska na wycieczkę.


1.MUFFINKI BANANOWE (12 sztuk; 1 sztuka- ok. 116 kcal.)

Składniki:

  • 1 dojrzały banan (u mnie 130 g.)
  • 40 g. posiekanej gorzkiej czekolady (jeśli używaj takiej z wysoką zawartością kakao- dodaj nieco więcej słodzidła)
  • 40 g. erytrytolu 
  • 2 jajka 
  • 25 g. posiekanych orzechów ziemnych
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • 190 g. jogurtu naturalnego
  • 120 g. mąki orkiszowej pełnoziarnistej 
  • 35 ml. mleka
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia


Jajka dokładnie ubić z erytrytolem. Dodać rozgniecionego banana, jogurt oraz olej i dokładnie zmiksować. Nie przerywając miksowania stopniowo dodawać mąkę, aż do całkowitego połączenia składników.

Do masy dodać proszek do pieczenia, orzechy oraz posiekaną gorzką czekoladę i dokładnie wymieszać. Dodać mleko i ponownie wymieszać.

Masę nakładać do papilotek do ¾ wysokości i piec w piekarniku ok. 25 min (do suchego patyczka) w temp. 180 st.C.



Wiele osób na górskie szlaki zabiera ze sobą tzw. batony superfoods. Trudno się dziwić- w końcu potrafią dodać energii, a tego właśnie spacerując potrzebujemy. Może ktoś się skusi na własną wersję? Jest zdecydowanie tańsza i równie pyszna, a poza tym fajnie wiedzieć, co dokładnie ląduje w naszym lunchboxie.


2.BATONIKI Z DYNI I BATATÓW (8 sztuk; 1 sztuka- 276 kcal.)

Składniki:

  • 250 g. batatów (u mnie 1 duży; waga po obraniu)
  • 300 g. dyni (waga po obraniu)
  • 50 g. miodu (lub więcej, jeśli wolisz bardziej słodkie)
  • 200 g. płatków owsianych 
  • 20 g. zmielonego siemienia lnianego
  • 50 g. posiekanych suszonych moreli
  • 50 g. drobno posiekanych orzechów ziemnych
  • 50 g. ziaren słonecznika
  • 2 jajka 


Bataty i dynię pokroić w kostkę, upiec do miękkości w piekarniku ustawionym na 190 st. C. (ok. 30 min.). Po ostygnięciu zblendować z miodem i jajkami. 

Do zblendowanej masy dodać płatki owsiane, wymieszać. 

Dodać wszystkie pozostałe składniki i dokładnie wymieszać.

Formę 26x26 cm. wyłożyć papierem do pieczenia, umieścić w niej masę i dokładnie wyrównać łyżką. Piec w 180 st. C. przez 25 min.

Po ostudzeniu pokroić na batony.



A że nie samym słodkim człowiek żyje, to na koniec wytrawna propozycja. Nie taka „fit” jak dwie poprzednie, ale spójrzmy prawdzie w oczy- na wycieczce można sobie pozwolić! 😊 Zaletą moich pierożków jest dodatkowo fakt, że świetnie sprawdzą się jako przekąska imprezowa, a w wersji maxi spokojnie mogą zastąpić obiad. 3 w 1 kusi! :D


3.PIECZONE PIEROŻKI (33 sztuki; 1 sztuka- ok. 56 kcal.)

Składniki:

Ciasto:

  • 1 opakowanie suchych drożdży (7 g.)
  • 1 łyżeczka cukru
  • 2 łyżki oliwy
  • 175 ml. ciepłej wody
  • 1 łyżeczka soli 
  • 300 g. mąki pszennej (+ewentualnie do podsypania)


Farsz:

  • 1 łyżeczka oliwy
  • 2 ząbki czosnku 
  • 130 g. startego na drobnych oczkach żółtego sera
  • 100 g. wędliny
  • 180 g. przecieru pomidorowego
  • 40 ml. wody 
  • przyprawy: sól, pieprz, oregano, bazylia wg uznania 


Drożdże rozpuścić w ciepłej wodzie z dodatkiem cukru. Dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto nielepiące się do rąk. Uformować w kulę i pozostawić pod przykryciem na ok. 1 h.

W międzyczasie czosnek drobno zetrzeć na tarce i podsmażyć go na łyżeczce oliwy. Dodać przecier pomidorowy, wodę, przyprawy i smażyć ok. 3 min. ciągle mieszając.

Wędlinę pokroić i dodać do przecieru, podsmażyć. Dodać ser, mieszać do całkowitego rozpuszczenia, a następnie zdjąć z ognia.

Ciasto rozwałkować, szklanką wycinać kółka, nakładać farsz i skleić na wzór pierogów. 

Piec w 190 st. C. przez ok. 13-15 min.



To którą propozycję zapakujesz do plecaka? 😊

Read more »
o grudnia 09, 2021 10
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

grudnia 05, 2021

Książki w listopadzie

Wychodzi na to, że z początkiem i końcem roku towarzyszy mi lepsza kondycja czytelnicza. W listopadzie uzbierało się całkiem sporo książek. 



1. Gad

Czasem proponuję dzieciom zabawę w stylu "Powiedz trzy zdania o sobie, w tym jedno fałszywe, a my spróbujemy zgadnąć które jest nieprawdziwe." Na koniec, ja też się wypowiadam. Mój popisowy numer "Po pierwsze, byłam w więzieniu." Dzieciaki obstawiają w ciemno, że to jest kłamstwo. Muszę potem się z tego wytłumaczyć i wprowadzić w ich słownik pojęcie praktyk studenckich, czy w ogóle studiów. Niemniej jednak, dalej uważam że warto trochę wprowadzić dzieci w konsternację. Zaczynam od książki, która podbiła moje serce. To dla mnie nie tylko najlepsza pozycja w tym roku, ale też jedna  z lepszych jakie czytałam w życiu.


Po praktykach trochę wyrobiłam sobie zdanie na temat funkcjonowania Zakładów Karnych. Każdego dnia coś się działo i zawsze z koleżanką, w drodze na pociąg, omawiałyśmy co nas dziś zaskoczyło. I moje doświadczenie idealnie pokrywa się z tym, co znalazłam w tym reportażu. Po pierwsze, to jak funkcjonuje opieka medyczna w tego typu zakładach może nieco wkurzyć przeciętnego Kowalskiego. Dla przykładu, mój dziadek czekał na operację usunięcia  zaćmy dwa lata. Typowa sytuacja, każdy to zna. Osadzony Nowak po diagnozie, czeka na taki sam zabieg jakieś 2-3 miesiące. Niestety, tak to działa. W książce Pawła Kapusty każdy rozdział poświęcony jest osobnemu zagadnieniu, dlatego czytelnik nie jest znudzony. Dużo osób myśli, czy wypowiada się na temat szybszej emerytury dla pracownik Służby Więziennej. "Ci to mają super, bo po 15/25 latach mają już wolne". Jednak ilu z nich pomyśli, jak dużo kosztuje taka praca? Funkcjonariusze często korzystają z psychoterapii, inni leczą się używkami, a kolejni rezygnują po tygodniu czy dwóch. Co myśli sobie praktykantka kiedy słyszy od psychologa, że od pracy tutaj ma takie problemy dermatologiczne, że nie może za nic w świecie się wyleczyć? Albo od kolejnej, że stara się o dziecko już kilka lat... 

Dla mnie chyba najciekawszym rozdziałem był ten pisany z perspektywy osoby, która była przy wykonywaniu kary śmierci. Utożsamiam się też z opinią zawartą w tej książce na temat tego, czy  kara śmierci to dobre rozwiązanie. W książce znajdziemy też szczegóły dotyczące procedur związanych z egzekucją. Osadzony niemalże do końca nie wiedział, o tym że to dziś jego życie dobiegnie końca. A poza tym, pełno jest też refleksji na temat samej resocjalizacji.  Po skończeniu "Gada", zamówiłam kolejną książkę tego autora. "Agonia" bierze pod lupę lekarzy i pacjentów w stanie krytycznym. Autor trzyma poziom! 11/10!


2. Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi.

Książki często same wskazują mi miejsce kolejnej podróży. I myślę, że w tym wypadku będzie podobnie. Mały Oświęcim to książka o dziecięcym obozie w Łodzi, o którym tak naprawdę ja nie miałam pojęcia. Wiedzieliście, że był w Łodzi zakład poświęcony tylko dzieciom? Już na początku książki autor wprowadza czytelnika w bezlitosny i zakłamany świat obozu. Czytamy zeznania Genowefy Pohl, nadzorczyni łódzkiego obozu. Tłumaczyła, że zawsze chciała dla tych dzieci jak najlepiej, tylko udawała że je bije, pomagała wyciągać wszy, przynosiła ukradkiem dodatkowe porcje chleba. Miała też swoje ulubienice, które starała się za wszelką cenę chronić. I tak naprawdę oczekiwała, wraz z Polakami, zakończenia Wojny. Brzmi wiarygodnie, prawda? Też tak myślałam, kiedy czytałam te zeznania. "To jednak w obozach zdarzali się porządni ludzie?" - zastanawiałam się. Jakie to było mylne. Następne rozdziały poświęcone były już wspomnieniom dzieci. Wspomniana nadzorczyni była jedną z gorszych w obozie. Nie miała litości, pastwiła się nad swoimi ofiarami, a to sprawiało jej przyjemność. Taka była rzeczywistość, okrutna...
Najbardziej chyba dotknęła mnie historia Urszuli Kaczmarek, która z powodu niepełnosprawności intelektualnej, nie do końca rozumiała zasady panujące w obozie. Podkradała żywność, a przecież za to groziły surowe kary. W końcu w kwietniu 1943 roku, za te kradzieże, została dotkliwie pobita. W skutek czego zmarła w męczarniach na początku maja. Była to pierwsza śmiertelna ofiara obozu na Przemysłowej. Książka nie należy do lekkich i przyjemnych lektur, ale warto po nią sięgnąć. Oprócz tego, że sporo się dowiecie o tym obozie, na pewno docenicie też serce, które włożyli autorzy w wydanie tej książki. Takich trzeba nam artystów. :) 10/10






3.Egzekucja

Jakoś wszystko kręci się wokół jednego tematu. Kiedy Mróz wydaje nową Chyłkę, rzadko kiedy sięgam po nią od razu. Dlaczego? Otóż zawsze kończy się to podobnie - minie jeden, max dwa dni i książka skończona. Tak było i tym razem. Akurat ta część różni się nieco od pozostałych, bo bohaterzy nie mają żadnych klientów, żadnych procesów do wygrania. A zazwyczaj taka historia była tłem do głównego wątku. Tu sprawa toczy się o coś innego. Kordian zaginął, nie ma  z nim kontaktu od kilku miesięcy. Dla Chyłki to sytuacja niewyobrażalnie trudna, z którą nie umie sobie poradzić. Odchodzi od zmysłów, zastanawiając się, czy jej narzeczony w ogóle żyje. W końcu dostaje też filmik na którym wszystko wskazuje na najgorszy z możliwych scenariuszy. Jednocześnie zgłasza się do niej dobry znajomy, policjant, który zastrzelił cywila i potrzebuje adwokata. W końcu okazuje się, że te dwie sprawy są ze sobą mocno powiązane.  Nie chcę za dużo zdradzać, ale ta część pokazuje Chyłkę z nieco innej perspektywy. Walka, która musi stoczyć, to walka przede wszystkim z samą sobą. A ta - bywa najtrudniejsza. 9/10


A na koniec jeszcze kilka zdań o filmie, który polecam Wam obejrzeć. Furioza to opowieść o grupie kiboli. W swojej paczce traktują się jak rodzina. Jeden za drugiego jest w stanie zginąć. Jeżdżą razem na mecze, chodzą na ustawki, wspólnie imprezują. Reszta jest gdzieś na drugim planie. Niestety wszyscy są też powiązani ze światem przestępczym. Przyłapać taki gang na gorącym uczynku jest jednak bardzo trudno, ale to właśnie próbuje zrobić Dzika (Weronika Książkiewicz), która wychowała się w tym środowisku. Teraz jest policjantką, która doskonale zna schematy postępowania takich grup. Prosi o pomoc swoją byłą miłość z czasów licealnych - Dawida (Mateusz Banasiuk) i jednocześnie oferuje w zamian uratowania lidera tej paczki, który jest jego bratem. Jednak ta dwójka bohaterów jest tak naprawdę tłem dla wątku Goldena (Mateusz Damięcki), który dla mnie, swoją grą aktorską, pozamiatał. Na początku widz jest zaintrygowany tą postacią, jego zaangażowaniem dla dobra sprawy, może pojawi się jakaś nić sympatii, a później uczucia są zupełnie inne i nie jest Ci wcale żal takiego zakończenia. Może polskie kino nie jest najwyższych lotów, ale w tym wypadku, aktorzy nie odbiegają od światowej czołówki. A nas po  filmie  naszła tylko taka refleksja, że skoro nawet rodzina potrafi Cię zdradzić, to czemu tak dziwimy się gdy przyjaciele odwracają się plecami? Może zbyt dużo wymagamy, a dzisiejsze relacje są trwałe tylko do momentu pierwszej poważniejszej próby...

To kto do kina, a kto po książkę?  
Read more »
o grudnia 05, 2021 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

listopada 24, 2021

Atrakcje w Katowicach i okolicach

 Dziś przychodzę do Was z propozycją wycieczki do Katowic i okolic. Będzie fajne muzeum, dobre jedzonko i trochę o dwóch zamkach. Sami zdecydujecie czy warto je odwiedzić. :)


1. Muzeum Śląskie

Tak naprawdę o tym muzeum dowiedziałam się od znajomych, którzy polecili mi to miejsce i jestem im bardzo wdzięczna, bo obiekt jest świetny. Cieszę się,  że dziś w Polce są muzea, które stoją na wysokim poziomie, są nowoczesne i przemyślane. Już z  samym budynkiem  wiąże się ciekawa historia - miał być jednym z nowocześniejszych obiektów na skale europejska i był gotowy do otwarcia w 1939 roku. Były w nim ruchome schody, windy i unikatowy system klimatyzacji. Niestety, przyszła wojna i wszystko zostało rozebrane. Władze próbowały negocjować, ale niestety nieskutecznie. Niemców nie udało się w żaden sposób przekonać. Muzeum zostało odbudowane dopiero w 1984 roku.


Mamy tutaj wystawy stałe i czasowe. Stała ukazuje rozwój Śląska na przestrzeni lat. Jedna z pierwszych sal  poświęcona jest górnikom, ich strojom, zwyczajom i powiedzeniom. Rozwój górnictwa napędzał gospodarkę i przyczynił się do rewolucji przemysłowej. Ważną postacią był Karol Godula, który prowadził oszczędny tryb życia i za dzieciaka  pasł bydło, a później udało mu się zgromadzić ogromny majątek i w jego posiadaniu było ponad 50 kopalni. Wszystko przekazał córce, a o tej można powiedzieć, że była pierwszą biznesswoman Śląska - Joannie Gryzik. Znajdziemy tutaj też wystawy poświęcone Powstaniom Śląskim, a w końcu strajkom w PRL-u. 


Wszystko jest zrobione w nowoczesny sposób, nie ma miejsca na nudę. Sami spójrzcie.  Bilety kosztują 24/16 zł. Otwarte codziennie, z wyjątkiem poniedziałku, w godzinach 10-20. Na miejscu mamy darmowy parking na 4h. My spędziliśmy tam ponad dwie godzinki i jak często powtarzam - warto było. Moi towarzysze również byli zadowoleni.:) Dopełnieniem Waszej wizyty w tym muzeum, może być odwiedzenie osiedla robotniczego - Nikiszowiec, o którym pisałam więcej tutaj. 



2. Zamek w Będzinie 

To zamek wzniesiony w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego, ale pierwsze wzmianki datuje się już na wiek IX. Swój gród mieli tu najprawdopodobniej Wiślanie. Drewniana warownia była kilkukrotnie rozbudowywana, a pierwsze budowle powstały za sprawą Bolesława Wstydliwego. Śmiało można powiedzieć, że mimo rekonstrukcji, tak właśnie wyglądały zamki w średniowieczu. Jeśli chodzi o sama nazwę, to ponoć Kazimierz Wielki stwierdził "tu będziem odpoczywać" i stąd zamek mieści się w Będzinie. :) 


Co do zwiedzania, to koszt biletu wynosi 15/10 zł, po więcej informacji podsyłam Wam link do strony. Nie będę ściemniać - strona idealnie obrazuje poziom wystaw w środku. Teraz kiedy to wiem, polecam Wam wybrać się tylko na wieże widokową, a za zaoszczędzone pieniądze wybrać się do kawiarni, która jest na terenie zamku i wypić tam kawkę, piwko czy zjeść ciastko. 


To akurat była jedna z fajniejszych gastronomii w pobliżu zamków. Klimat lochów, fajna muzyczka w tle, przystępne ceny i sympatyczna obsługa - daję okejkę. :) Parking jest darmowy, ale nie za duży. Choć myślę, że tłumów tam generalnie nie ma. Jeśli zatem zależy nam na zwiedzeniu czegoś ciekawego i koniecznie w środku, polecam wybrać zamiast Będzina, Pszczynę. Tu możecie przeczytać więcej. 

3. Ogrodzieniec 

Zamek w Ogrodzieńcu jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej. Wynika to między innymi z tego, że kręcono tam sceny do Janosika czy Wiedźmina. I tę popularność można odczuć na każdym kroku  - po pierwsze jest problem z parkingiem. Jest tylko jeden strzeżony, niezbyt duży. Reszta to parkingi na prywatnych posesjach. Źle to wspominam, bo wszędzie była tylko  płatność gotówką, a dwa bankomaty nieczynne. O mały włos, a na zamek też byśmy się nie dostali. Chcieliśmy kupić bilety w punkcie informacji, ale tam też nie możemy zapłacić kartą. Na całe szczęście, przypomniało mi się że można kupić online, o tu.  U góry są też dwie normalne kasy i tam moglibyśmy zapłacić kartą, o czym oczywiście pani z informacji nie raczyła powiedzieć. A finalnie to nikt nam biletów nie sprawdzał, bo był taki ruch. 


Wchodzimy na duży teren, pełen zieleni i formacji skalnych. Z ciekawostek - główne składniki, z których budowano zamek, to jajka, wapno i padlina. Przechodzimy przez dużą bramę na dziedziniec i podziwiamy widoki. Zwiedzanie ułatwiają nam strzałki, aczkolwiek dla mnie trasę można by było lepiej zaplanować. Często było tak, że wchodziliśmy po krętych schodach do jednego pomieszczenia i zaraz musieliśmy tymi schodami wrócić. Robiły się kolejki, ludzie się denerwowali i przepychali. Dlatego pro tip - najlepiej wybrać się w tygodniu, albo w weekend późnym popołudniem. Wtedy nie powinno być już tak tłoczno. 

Sama historia zamku zaczyna się już w XIV wieku, kiedy to Kazimierz Wielki rozpoczął budowę. Później był on w posiadaniu m.in Bonerów, którzy uchodzili za jeden z bogatszych rodów za czasów Jagiellonów. Byli właścicielami m.in żup wielickich.  


Na zwiedzanie poświęciliśmy około 1.5h, jest tam też dużo straganów z pamiątkami czy gastronomią. Aktualnie na terenie zamku jest też Ogród Świateł, więc to dodatkowy powód, aby chociaż raz tam się wybrać.

4. Gdzie zjeść? 

Jeśli chodzi o Katowice, to wybraliśmy do bistra Bzik. Tam swego czasu odbyły się kuchenne rewolucję i spróbowaliśmy m.in śląskiej pizzy, zapiekanki według przepisu Gessler, czy pysznej pieczeni. Cenowo bardzo przystępnie, jedyne co odradzamy - to stolik zaraz przy barze. Do dziś czuję na sobie tamtejsze zapachy.  👀


A jeśli wolicie zamki, to koniecznie wybierzcie się do Pilicy (zaraz obok Ogrodzieńca) 
i wpadnijcie na domowy obiad "u Ryśka" (ulica Armii Krajowej 2). Mieliśmy możliwość porozmawiać dłużej z właścicielami, zaproponowali nam nawet dokładkę, ale porcje były olbrzymie. Lubię podróże właśnie za takie niezaplanowane spotkania. Ja naprawdę się czułam jak na obiedzie u babci/dziadka. Koniecznie sprawdźcie to miejsce!

5. Co dalej? 

Dla tych, którzy chcieliby coś więcej, odsyłam jeszcze do wpisów, w których piszę o innych atrakcjach na Śląsku. 

  • Jezioro Paprocany i Zbiornik Goczałkowicki - tutaj
  • Park Gródek w Jaworznie - tutaj

 Chciałam jeszcze odnieść się do wpisu o Skansenie w Chorzowie, ale utknął w wersjach roboczych. Nie pozostało nic innego, jak po prostu w końcu go dokończyć. :)

Tradycyjnie - które miejsce najbardziej Wam się podoba? 



Read more »
o listopada 24, 2021 2
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

listopada 17, 2021

W czasie deszczu... Kraków i okolice do sprawdzenia.

 Nie da się ukryć, że lato już dawno  za nami. Sukienki, klapeczki już dawno schowane ,a ich miejsce zastąpiły botki i ciepłe bluzy. Dzień jest coraz krótszy (tego najbardziej nie lubię :( ), a spacery na świeżym powietrzu choć wskazane - bywają przy jesiennej aurze, po prostu trudne do zrealizowania. Dlatego dziś kilka propozycji, które moim zdaniem sprawdzą się w czasie niepogody. Zapraszam 👇


1. Powspominaj trochę - Muzeum Elektroniki

To muzeum odkryliśmy ze znajomymi już chwilę temu, bo w lipcu, ale musiałam odwiedzić jeszcze kilka takich wyjątkowych miejsc, aby zebrać to w całość. Akurat tak się złożyło, że wtedy było oberwanie chmury, więc idealnie żeby się schować. Muzeum elektroniki to dość nowe miejsce na mapie Krakowa. 


Kiedyś był tutaj po prostu sklep komputerowy, ale z wielkiej pasji powstał pomysł podzielenia się nią z większym gronem. Jest prowadzone przez dwóch braci, którzy odpowiedzą na każde Twoje pytanie i widać, że znają się na rzeczy! Na wprowadzeniu mówią o tym, że to nie jest zwykłe muzeum - tu wręcz wskazane jest dotykanie eksponatów i testowanie ich. To powrót do wspomnień i dobra zabawa. No dobra, ale co ja tam znajdę? Gwarantuję, że dla ludzi w moim wieku (dla których widmo 30 zbliża się nieuchronnie 😀) będzie to niezła frajda. Przypomnicie sobie wasze pierwsze telefony, niezniszczalną Nokię 3310, dowiecie się jakie telefony są w kopalniach, na statkach, a jakie możecie znaleźć gdzieś schowane u Waszych dziadków. 

Kolejna ciekawa wystawa dotyczy przede wszystkim konsoli i komputerów, jest Pegasus, czyli możliwość zagrania partyjki w Mario czy odstrzelenia kaczek w grze Duck Hunt. Ponadto znajdziemy jeszcze wystawę kaset video z największymi hitami, czy pięknie prezentującą się półkę ze starodawnymi radiami. Muzeum jest otwarte od 16 do 20 w tygodniu, a w weekendy od 14. Za bilet wstępu zapłacimy 20/15 zł. Adres to Wrocławska 8. Można tam też zorganizować ciekawe warsztaty w ramach lekcji, także możliwości jest wiele. Przeznaczcie sobie spokojnie 1.5h-2h na tę fajną formę spędzenia wolnego czasu. :) 



2. Wpadnij na kawkę do Cafe Nowa

To moje kolejne niedawne odkrycie. To księgarnia i kawiarnia w jednym. Możemy tu usiąść przy stoliku i delektować się pyszną kawą, albo po prostu wpaść po nową książkę. Co ciekawe, znajdziemy tutaj też mniej dostępne i popularne pozycje książkowe - dla mnie to duży plus. Lubię czytać debiuty literackie. Znajdziemy tu też literaturę dla dzieci, więc spokojnie nasze pociechy będą miały zajęcie. Organizują tu też  autorskie spotkania, czy inne ciekawe wydarzenia. Warto polubić fanpage i być na bieżąco. Kawiarnia mieści się na osiedlu Zgody 7.


3. Idź do milionerów

Naprawdę! To już propozycja dla nieco starszych i nieco droższa, ale może być fajnym wypadem na urodziny/panieński/ czy inną okoliczność. Quiz game to miejsce, w którym możemy wcielić się w uczestnika znanych teleturniejów. 


Gra dzieli się na kilka etapów, pierwszy przypomina połączenie Milionerów i Jeden z Dziesięciu, kolejna gra to Koło Fortuny, następnie Jaka to Melodia i na końcu coś podobnego do Familiady. Całość trwa około godziny. Każdy ma swoje stanowisko, a wszystko dzieje się w zaciemnionym pomieszczeniu. Co ważne - możemy grać parami, aby trochę rozłożyć koszty. Maksymalna ilość graczy to 6. Za stanowisko zapłacimy około 50 zł. Generalnie mega fajna sprawa i warto choć raz spróbować! Pytania się nie powtarzają, więc dogrywka też jest możliwa. To miejsce znajdziemy przy ulicy Felicjanek 10/12. 



4. Jedź do kopalni

Kolejna propozycja to wypad za miasto. Przyznam szczerze, że to miejsce już długo wisiało na mojej liście "do odwiedzenia", ale obiecywałam sobie - na niepogodę będzie w sam raz. Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy tam w słoneczną niedzielę, ale zaraz po wizycie w kopalni, dopadło mnie przeziębienie. :( Mimo to, muszę wspomnieć o tym miejscu.


Kopalnia soli w Bochni to najstarsza kopalnia w Polsce, a nawet w całej Europie - taka, która wciąż funkcjonuje. Jest mniejsza od swojej siostry Wieliczki, ale to sprawia że trochę mniej tu komercji. Jak powstała? Otóż na terenie dzisiejszej Bochni znajdywały się źródła termalne. Woda tu była po prostu słona. Dlatego to miejsce idealnie nadawało się na kopalnie, a jej pierwszymi pracownikami byli zakonnicy. Wszystko w myśl zasady "Ora et labora".

 Miejsce przynosiło bardzo duże dochody i między innymi z tych pieniędzy udało się założyć Uniwersytet Jagielloński. Spacerując krętymi korytarzami, dowiemy się też nieco o świętej Kindze, sprawdzimy z jakimi problemami najczęściej zmagali się górnicy i liźniemy trochę górniczego slangu 😀 Oprócz tego czekają na nas też inne atrakcje - pojedziemy windą górniczą, a potem również pociągiem. Cieszy dużych i małych. W czasie zwiedzania pojawią się elementy multimedialne, a także przerwa na kawkę czy herbatkę w pięknym miejscu. 


5. Chodźźe do muzeum 

Tym razem na tapetę wzięłam już takie typowe muzeum, ale polecane między innymi tym młodszym turystom. Muzeum Archeologiczne mieści się przy ul. Senackiej 3, jest otwarte w poniedziałki, środy i piątki od 9 do 15. We wtorki i czwartki do 18, a w niedzielę od 11 do 16. Sobota to dzień, kiedy muzeum jest nieczynne. Bilet kosztuje 16/10 zł. Co my tu znajdziemy? Na początku ciemność :) I to nie byle jaką, bo egipską.


 Trochę o mumifikacji,w tym ciekawe informację dla starszych - do czego mogą doprowadzić dzisiejsze technologię. Dalej zejdziemy w dół i znajdziemy wystawę o zbiorach Władysława Klugera. Kolejna sala to dzieje wczesne i średniowieczne Małopolski. Tu na pewno najmłodszym się spodoba! Sami spójrzcie. :)

 Wyglądają jak żywi i zawsze to muzeum kojarzy mi się z tą salą. Trafiłam też na ciekawą wystawę czasową o Władysławie Andersie i harcerstwie w Afryce, czy losach polskich dzieci w Iranie. Mnie zwiedzanie zajęło godzinkę, a jeśli akurat traficie na okno pogodowe, zachęcam przespacerować się też po ogrodzie. 

No to które miejsce najbardziej Was przekonuje? :)

Read more »
o listopada 17, 2021 13
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Przewodnik po Budapeszcie

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (7)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ►  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ▼  2021 (39)
    • ▼  gru 2021 (4)
      • Podróżnicze podsumowanie roku 2021
      • Ciekawe planszówki na zimowe wieczory i nie tylko...
      • Wpis niespodzianka - przepisy na podróżnicze przek...
      • Książki w listopadzie
    • ►  lis 2021 (3)
      • Atrakcje w Katowicach i okolicach
      • W czasie deszczu... Kraków i okolice do sprawdzenia.
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.