Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

lipca 29, 2022

Dolny Śląsk na weekend cz. 3

 Powoli i konsekwentnie od dwóch lat odhaczam te mniej i bardziej popularne miejscówki na Dolnym Śląsku. Tak sobie teraz pomyślałam, że może zrobię tutaj jakiś ranking moich ulubionych miejsc w tym województwie? Co Wy na to? Dajcie znać, a ja tymczasem zapraszam Was na kolejny piękny spacer. 



1. Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim 

Dacie wiarę, że już kiedyś przejeżdżaliśmy koło tego miejsca i się nie zatrzymaliśmy? 😂 Owszem, zaciekawiła nas przede wszystkim wielkość obiektu, ale w sumie pojechaliśmy dalej. Człowiek uczy się na błędach. Pałac Marianny warto odwiedzić przede wszystkim, żeby posłuchać samej historii tej ciekawej osoby.

 Marianna była niderlandzką księżniczką, która dla dobra dynastii poślubiła pruskiego księcia Albrechta. Niestety małżonek nie był jej wierny, zdradzał ją na prawo i lewo i to między innymi z damami dworu. W miejscu, w którym dziś wznosi się pałac, żyła ponoć kiedyś pewna bezgranicznie zakochana para. Marianna próbując ratować swoje małżeństwo, postanowiła wybudować tutaj ich rezydencję. Poza tym,  tamtejsze otoczenie bardzo do niej przemawiało. Niestety, gwoździem do trumny było przyłapanie małżonka na zdradzie po powrocie z pogrzebu matki. Marianna wystąpiła o rozwód i wywołała skandal. Władze nie były przychylne tej decyzji i odwlekali ją w czasie. 


Wtedy Marianna zrobiła coś jeszcze - sama się zakochała w swoim lokaju. Najpierw uczył ją jazdy konnej, później był bibliotekarzem, osobistym doradcą i w końcu nowym partnerem życiowym. Rozwód dostała, w gratisie pozbawioną ją wszystkich przywilejów, nie mogła przebywać na terenie Prus więcej niż 24h. Jakby to ona była winna nieudanemu małżeństwu, w którym tkwiła 19 lat. Historia trochę jak z bajki, ona księżniczka zakochuje się w swoim służącym. Doczekali się jedynego syna, który w wyniku infekcji, zmarł w wieku 12 lat. Zatem lekko w życiu Marianna nie miała. 

Większość szczegółów wyczytałam w książce "Trzecia miłość Marianny Orańskiej" autorstwa Gabrieli Kantor, ale to Pani przewodnik mnie zaintrygowała. 👀Jeśli chodzi o informację organizacyjne, to przy pałacu jest dość spory płatny parking. O ile mnie pamięć nie myli, to płaciliśmy 10 zł. Zaraz obok znajduje się kasa (w czerwonym kościółku). Zwiedzanie odbywa się tylko z przewodnikiem, na stronie pałacu wyczytałam że o pełnych godzinach i trochę mnie to zmartwiło. Byliśmy tam chwilkę po 12, więc czekania byłoby sporo. Na szczęście w wakacje grupy wchodzą chyba częściej, bo weszliśmy o 12.45, a z parkingu pod pałac czekał nas jeszcze krótki spacer. To był idealny moment, żeby wypróbować mój prezent urodzinowy, czyli statyw. 😀 Pałac jest otwarty od 10 do 18, a bilety kosztują 27/17 zł. Można to połączyć z mauzoleum, ale my akurat się nie skusiliśmy. Wtedy opcja łączona to 35/25 zł. Pałac jest cały czas remontowany, więc niech Was nie zdziwią rusztowania i robotnicy. Plany przewidują koniec prac dopiero w 2034 roku. 


2. Krzywa Wieża w Ząbkowicach Śląskich

Jak już będziemy w Kamieńcu, to aż szkoda nie podjechać kawałek dalej do Ząbkowic. Niewielu wie, że mamy w Polsce krzywą wieże i to właśnie tam możemy ją zobaczyć. Jest ona dostępna dla turystów, a bilety kosztują 12/8zł. Nas akurat trochę gonił czas, więc wypiliśmy szybką kawkę w Cafe pod Krzywą i powiem Wam, że dawno tak dobrego cappucino nie piłam, jak właśnie tam!


3. Tajne laboratorium Hitlera w Kamiennej Górze

Czasami to miejsca same mnie znajdują. Kiedy byliśmy ze znajomymi na Kolorowych Jeziorkach zobaczyłam baner o tym tajemniczym laboratorium. Zrobiłam zdjęcie i zaczęłam szukać informacji o tym miejscu, bo na blogach o Dolnym Śląsku nie widziałam żadnej wzmianki. Tutaj właśnie ograniczał nas czas, bo Podziemia są otwarte od 10 do 18,a wejście jest tylko z przewodnikiem i trwa ok.50 minut. Bilety kosztują 25/20 zł. Nas oprowadzała młoda dziewczyna ubrana w mundur, która już na początku kazała nam się wcielić w członków tajnej grupy konspiracyjnej. 😀 Na trasie zadawała zagadki, opowiadała ciekawostki, więc kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że na Dolnym Śląsku są najlepsi przewodnicy. 😉 

Z samym powstaniem tego miejsca wiążą się oczywiście smutne historie, podobnie jak z Osówką. Ludzie byli przymuszani do pracy, ich racje żywieniowe były skandaliczne. Średnia długość życia w takich warunkach to 5/6 dni. Mieli jedne buty na trzy osoby, dostawali w ciągu dnia tylko jeden posiłek wieczorem. Kto dożył, ten dostał... Tutaj Niemcy pracowali przede wszystkim nad nowoczesną bronią, dlatego w muzeum znajdziemy części pocisków, czy rakiet. Dla mnie jeśli chodzi o podziemia, to Osówka jest numerem jeden, ale dla pasjonatów historii II Wojny Światowej, to punkt obowiązkowy! 

4. Zamek Czocha

To kolejne miejsce, które jest jedną z wielu wizytówek Dolnego Śląska. Za każdym razem jak oglądałam zdjęcia stamtąd, to marzyłam żeby w końcu się tam wybrać. Przed zamkiem jest kilka parkingów, ale nastawcie się na dość duży ruch w sezonie. Parking jest płatny 10 zł, zwiedzanie odbywa się tylko z przewodnikiem od 10 do 18, w wakacje wydłużony czas do 20. Za bilet wstępu trzeba zapłacić 28/20 zł. Możemy jeszcze zwiedzić salę tortur, ale doświadczenie podpowiada mi, że nie warto.

 Początki budowy zamku datuje się na XIII wiek, wzniesiony w celu strzeżenia ówczesnych granic. Miał wielu właścieli, ale najbardziej zapadła nam w pamięć historia o Ernestie Gutschowie. W 1909 nabył zamek i postanowił go odremontować (ucierpiał przy pożarze w XVIII wieku) za niemałe pieniądze. Istnieje wiele teorii spiskowych na temat źródeł jego dochodów, ponieważ  pracował tylko w przemyśle tytoniowym. 

Przewodnik pokazywał nam wiele ukrytych symboli w czasie zwiedzania, które mogły świadczyć o jego przynależności do masonów. Tłumaczyłoby to tez mnóstwo ukrytych korytarzy, przejść itp. Chodzą pogłoski, że prowadził szeroko zakrojoną działalność szpiegówską, a w obawie przed Armią Czerwoną wyjechał z dnia na dzień i zostawił cały swój dobytek. Rodzina oczywiście zaprzecza pogłoskom i tłumaczy, że był to tylko miły i pracowity starszy pan. Przyznajcie, że to wszystko daje do myślenia, aczkolwiek wiadomo że jest to tylko jedna z wielu teorii. Na terenie zamku można tez wynająć sobie pokój, często są tu też imprezy plenerowe, generalnie dzieje się! 

5. Kolorowe Jeziorka

W końcu mam okazję też wspomnieć więcej o Kolorowych Jeziorkach, które odwiedziliśmy jakiś czas temu, a w tym wypadku są one też w miarę po drodze. Jeśli chodzi o sam dojazd, to jest dobrze oznakowany. Po drodze na pewno rzucą wam się w oczy drogowskazy. Mamy kilka parkingów, ten z którego jest najbliżej, znajduje się na samej górze. Musicie uważać przy wjeździe, bo tamtejszą ścieżką chodzą turyści. Za parking zapłaciliśmy 10 zł. Natomiast wstęp na teren parku jest darmowy. Stamtąd już kierujemy się na szlak.

 Jeśli chodzi o historię tego miejsca, to kiedyś była tutaj kopalnia i kolory jeziorek są wynikiem wydobywania surowców. Mamy tutaj cztery zbiorniki: żółty, purpurowy, turkusowy oraz zielony. Pierwsze i ostatnie okresowo wysychają, więc nie zawsze uda się je zobaczyć. Zdecydowanie najładniejsze jest to turkusowe.

 Z jeziorka turkusowego do zielonego czeka nas długi spacer i za radą wracających stamtąd ludzi, my odpuściliśmy. Jeziorko ponoć jest małe i tylko jeśli mamy naprawdę dużo czasu, to można się tam przejść. Zdecydowanie warto mieć ze sobą wygodne buty, bo na trasie jest sporo korzeni i idziemy w większości przez las. Czy mi się podobało? Tak, ale dlatego że był to przystanek. Gdybym jednak jechała specjalnie tam, byłabym trochę rozczarowana. A tym bardziej teraz, kiedy widziałam podobne miejsce, tylko że ładniejsze. O tym niedługo. 👀


6. Dlaczego Karpniki są świetną bazą wypadową?

Karpniki, które były naszą bazą wypadową przez 3 dni okazały się strzałem w dziesiątkę. Okazuje się, że w pobliżu znajduje się wiele atrakcji, z których z chęcią skorzystaliśmy. 

  • Jelenia Góra. Dojazd zajmie nam około 20 minut, a rynek w Jeleniej prezentuje się naprawdę bardzo ładnie. Poza tym mamy też termy w przystępnej cenie. Na rynku polecamy jeszcze palarnie kawy Aroma cafe.

  • Spacer po Rudawach Janowickich. Z naszego pensjonatu można było już śmiało wyruszyć na szlak i nie byłabym sobą, gdybym choć na chwilę nie weszła do lasu. 😀 My wybraliśmy się na krótki spacer do uroczego schroniska Szwajcarka. Jeśli będzie nam mało, to polecam wybrać się na Sokolika. Wypatrzyłam i wyczytałam, że stamtąd są naprawdę piękne widoki. A Rudawy nie należą do wymagających gór. 

  • Browar regionalny Miedzianka Kolejna fajna miejscówka, do której wpadliśmy po drodze to regionalny browar. My akurat wzięliśmy sobie piwko na wynos, ale można przyjechać na obiad i piwko w fajnym miejscu. 

  • Zamek w Karpnikach. Wręcz bajkowa lokalizacja, prawda? Z jednej strony zamek, z drugiej browar, z trzeciej schronisko, trochę dalej duże miasto. Żyć nie umierać😉. Zamek w Karpnikach jest własnością prywatną, więc można tam zarezerwować sobie nocleg lub po prostu pospacerować po okolicy. My wybraliśmy tę drugą opcję. Niestety akurat się rozpadało, ale otoczenie zamku naprawdę robi wrażenie. A tutaj podaję Wam jeszcze namiary na nasz nocleg.

No a teraz powiedzcie mi, które miejsce Wam się najbardziej spodobało? 😍
Read more »
o lipca 29, 2022 8
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lipca 21, 2022

Drezno na weekend - przewodnik

 Nasze tegoroczne wakacje były inne, niż dotychczas. Nastawione przede wszystkim na zwiedzanie, a nie jak to często bywało, na leżakowanie. Zeszłoroczne Ateny były już krokiem w stronę takiego trybu wypoczynku i teraz tylko utwierdziliśmy się w przekonaniu, że to jest coś dla nas. Nie przedłużam i zapraszam na pierwszy z serii wpisów. Na początek zabieram Was do Drezna. 




Kilka słów o samym mieście

Drezno jest miastem w klimacie barokowym i to widać na każdym kroku. Wszystko to za sprawą króla Augusta II Sasa, który w Dreźnie się urodził i przebudował je według swojej wizji. Niestety noc z 13/14 lutego 1945 była tragiczna dla miasta, ponieważ w wyniku II Wojny Światowej zostało doszczętnie zniszczone. To, co dzisiaj widzimy, jest tylko odwzorowaniem tego, co było. 

Co zobaczyć w Dreźnie?

Drezno jest fajną opcją na weekend, a na dodatek z Polski połączenie jest dość dobre. Jeśli nie chcemy jechać własnym autem, mamy do wyboru jeszcze chociażby flixbusa. Może po przeczytaniu wpisu, zaplanujecie tam swoją podróż. Mam nadzieję. 😊

1. Zwinger

To prawdziwa perełka w Dreźnie. Rozmiar tego pałacu robi wrażenie i mimo, że my trafiliśmy akurat na remont, to i tak nam się podobało. Jednak trzeba przyznać, że nie jest to typowy zamek, a kompleks budynków, którego rozmiar i przepych robi wrażenie. Mamy tu piękne fontanny, bramy, rzeźby. Zwiedzanie dziedzińca jest darmowe, jednak na jego terenie znajduje się też płatne muzeum Galerie Obrazów Starych Mistrzów, o której mowa ,a tam m.in: obraz Madonny Sykstyńskiej autorstwa Rafaella Santiego.

 My się nie zdecydowaliśmy na wejście, ale podsyłam Wam link do strony, w której znajdziecie więcej informacji. Moją uwagę przykuła nieco ukryta, ale piękna barokowa fontanna "Kąpiel Nimf". To też świetne miejsce, aby nieco się schłodzić, bowiem w czasie słonecznych dni, taki spacer może dać nam trochę w kość. Chodźmy jednak dalej.


2. Orszak Książęcy

Kolejnym ważnym punktem jest malowidło na ścianie. Ma ono ponad 100 metrów długości i do jego utworzenia potrzebowano aż 25 000 płytek porcelanowych. Przedstawia 800 lat rządów Wettynów, którzy piastowali władze w Saksonii. Autorem tego dzieła jest Wilhelm Walther, który początkowo namalował je na kartonie. Ze względu na możliwość zniszczenia, przeniesiono je na kafelki. Mimo, że miasto zostało zbombardowane, dzieło ostało się w całości. Jest to jedno z ważniejszych miejsc w Dreźnie. Poza tym tu znaleźliśmy w końcu jakieś stragany z pamiątkami. Nie było ich za dużo, bo całe dwa, ale jak to tak wrócić bez magnesiku? 😉


3. Katedra świętej Trójcy

W czasie spaceru po centrum na pewno rzuci Wam się w oczy potężna katedra. Kościół podobnie jak i Zwinger, został wybudowany na polecenie króla Augusta II. W czasie bombardowania w 1945 roku kościół zniszczono. Ocalała jedynie wieża, a proces odbudowania trwał do 1965 roku. Wejście podobnie jak na dziedziniec jest darmowe. 


4. Opera Sempera

Tuż obok Katedry, dosłownie po drugiej stronie ulicy, naszym oczom ukaże się Opera Sempera. Kolejny piękny symbol Drezna. Budynek został wzniesiony w latach 1838-1841, jako teatr dworski. Jednak spłonął po 28 latach. Za jego odbudowę zabrano się błyskawicznie i już po sześciu tygodniach był dostępny dla widzów. Drezdeńczycy nazywali go wtedy żartobliwie: budą z desek. Jednak nie był to koniec problemów, jak większość zabytków, opera również uległa zbombardowaniu w 1945 roku. Mało tego, w 2002 roku wezbranie rzeki Łaby spowodowało szkody o wartości prawie 30 milionów euro. Jak widzicie, opera dużo przeszła. Bilet do środka kosztuje 10 euro + jeszcze dodatkowa opłata za zrobienie zdjęć. 


5. Kościół  Maryi Panny

Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym budynku sakralnym w Dreźnie. Jest to niejako jeden z symboli protestanckiej architektury w Europie. Długo po zniszczeniu w czasie II Wojny były tu po prostu ruiny przypominające o tej tragedii. Dopiero po 40 latach zdecydowano o jego rekonstrukcji, ale od słów do czynów musiało minąć kolejne 4 laty. Dopiero w 2005 roku kościół został ponownie otwarty. Wejście jest darmowe. Nieopodal znajduje się też pomnik Marcina Lutra. 


6. Tarasy Bruhla

Pora na małą przerwę, prawda? Najlepiej na wypoczynek w pobliżu centrum, nadaje się promenada spacerowa nad rzeką Łabą. Mamy tutaj sporo ławeczek w cieniu, ciekawe rzeźby i przede wszystkim ładny widok na miasto. 


Jeśli lubicie rejsy, to nieopodal znajduje się też przystań przy której możemy wykupić sobie bilety na taką atrakcję. My za rejs po mieście zapłaciliśmy 42 euro, ale w sumie to nie był godny polecenia. Spóźniliśmy się na całodniowy do Miśni, w której jest sporo winiarni. Generalnie te pieniądze można było wydać na coś innego. No, ale wiemy na przyszłość. 😉


7. Grosser Garten 

Czyli nic innego jak piękny duży ogród! Jeśli nabraliśmy trochę sił warto się tam przespacerować z centrum. To około 20 minut spokojnego marszu. Centralnym punktem parku jest pałacyk w stylu barakowym, a także jeziorko z fontanną tuż za nim.

 Mamy tutaj ścieżki rowerowe, kolejkę która jeździ po parku, a także na obrzeżach znajduje się zoo oraz ogród botaniczny. Sporo ludzi leżało też po prostu na kocu, więc to takie idealne miejsce na odpoczynek. Brakuje jednak jakiejś gastronomii, bo aż się prosiło wypić kawkę mrożoną albo zjeść loda, a tam nie było gdzie. 😀Ogród na pewno wygląda najlepiej, kiedy wszystko kwitnie, więc jeśli zastanawiacie się kiedy jechać, to pewnie maj jest dobrym pomysłem. Zajmuje aż 147 hektarów, ale byliśmy w jeszcze większym i ładniejszym parku, o tym niedługo! 


8. Wyjątkowe osiedle - Kunsthofpassage 

Nie byłabym sobą, gdybym w Dreźnie nie wynalazła jakiejś perełki. Przenosimy się do dzielnicy Neustadt, która mnie osobiście trochę skojarzyła się z krakowskim Kazimierzem. Pełno tu klimatycznych knajpek, fajnych murali i ciekawych budynków.

Znajdziemy tutaj wyjątkowe osiedle składające z pięciu kolorowych, starych kamienic, połączonych jednym podwórkiem. Każdą kamienicę projektował inny artysta według swojego zamysłu. Zdecydowanie największe wrażenie robi niebieskie podwórko, na którym znajdziemy system metalowych rur i lejków. Ponoć w czasie deszczu można tu usłyszeć prawdziwy koncert. Aż szkoda, że wtedy nie padało. 😀

9. Obrzeża Drezna- zamek Pillnitz

Generalnie Drezno jest fajną opcją na weekend, bo jesteśmy w stanie większość najważniejszych miejsc zobaczyć właśnie w dwa dni. A, że my narzuciliśmy sobie dość intensywne tempo zwiedzania, to pod koniec poszukaliśmy jeszcze czegoś dalej. Padło na zamek Pillnitz, który był kiedyś letnią rezydencją królów.


Niestety nasza siesta poobiednia trwała za długo i do środka nie zdążyliśmy wejść, ale ogrody są otwarte do zmierzchu i za darmo. Pałac czynny do 18, a zwiedzanie kosztuje 8 euro +3 euro za park. My byliśmy po godzinach otwarcia, dlatego już nie było komu zapłacić. Oszczędność. Pałac jest zlokalizowany na obrzeżu Łaby, a przez to są stamtąd piękne widoki. Jednak w czasie powodzi tysiąclecia w 2002 roku bardzo ucierpiał i musiał zostać odbudowany. Na terenie parku znajduje się restauracja, więc tym razem można się skusić na małe co nieco. 


10. Komunikacja w Dreźnie

My podróżowaliśmy tylko tramwajem, albo pieszo. Bilety nie należą do najtańszych. Bilet całodniowy to nie ,jak u nas 24h, tylko od skasowania do 4 nad ranem dnia następnego. Jego koszt to 6.90 euro. Jednorazowy bilet kosztuje 2,70, ale możemy jechać maksymalnie godzinę. Dziwne. W każdym razie, my zdecydowaliśmy się na karnet 4-przejazdowy za 9.40 i to nam wystarczyło. Jeśli chcieliśmy się dostać do centrum, to wysiadaliśmy na przystanku Postplatz. Z ciekawostek, to byliśmy zaskoczeni ilością ludzi w maskach w tramwaju. 80% pasażerów miało. Już niedługo w Polsce... Poza tym, jeśli chodzi o jazdę, to Niemcy są bardzo przepisowi. Na drogach w terenie zabudowanym królują ograniczenia do 30 albo 50 km/h i zaraz za nimi poukrywane fotoradary. Niestety jeden cyknął nam fotkę, dlatego o tym wspominam. 


11. Hotel

My spaliśmy w Sax Imperial, który jest położony od centrum jakieś 6km, czyli ok 20-25 min jazdy tramwajem. My przy wyborze noclegów nie sugerujemy się aż tak bliską lokalizacją, a niezłymi opiniami i dobrym śniadaniem w cenie. I to właśnie tutaj było. Do tego dostaliśmy naprawdę duży i przestronny pokój, wszystko było pięknie wysprzątane, a hotel położony jest w cichej i spokojnej okolicy. Za dwie noce zapłaciliśmy 150 euro. 


12. Małe rozczarowanie

Niestety nie mogę Wam polecić jakiejś fajnej knajpki z typowo niemieckim jedzeniem, bo nie znaleźliśmy takiej. Szukaliśmy też stoisk z kiełbaskami (z wurstem 😋), ale również o takie trudno. W Wiedniu było ich zatrzęsienie, a tutaj niestety albo źle szukaliśmy, albo są poukrywane. Może byłoby łatwiej odnaleźć coś smacznego, gdyby menu było również po angielsku. Niestety o takie trudno. Podobny problem miałam ze znalezieniem pamiątek, o czym już wcześniej wspominałam. Zdziwiła nas jeszcze jedna rzecz, że w sklepie obok naszego hotelu był osobny budynek na same napoje i drugi na resztę. Żałujcie, że nie widzieliście naszych min, kiedy szukaliśmy zwykłej wody chyba przez 10 minut. 😅

13. Czego nie zobaczyliśmy, a mogliśmy?

Na pewno w Dreźnie warto zwrócić uwagę też na zamek, którego początki powstania datuje się już na okres średniowieczny. Jak się domyślacie, również uległ zniszczeniu w wyniku wojny. Dziś jest to połączenie kilku stylów, a w środku są liczne muzea. Najbardziej popularne to Nowe Zielone Sklepienie, w którym mieści się skarbiec. Czemu nie zwiedziliśmy zamku? Po pierwsze nie starczyło nam czasu, a po drugie mieliśmy już trochę przesyt po zwiedzaniu w Polsce. W Dreźnie postawiliśmy przede wszystkim na dużo spacerowania i poznawanie miasta w ten sposób. 


No to komu spodobało się Drezno? 😍




Read more »
o lipca 21, 2022 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lipca 07, 2022

Podsumowanie książek w czerwcu

 Czerwiec wypadł tak tragicznie, że chwilę zastanawiałam się czy w ogóle pisać podsumowanie. I chyba nawet nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jednak ze względu na mój udział booktourze, postanowiłam siąść do tego wpisu i podzielić się swoimi przemyśleniami. Zapraszam 👇



1. Ostatni list do Łucji

Pisaliście w dzieciństwie pamiętnik? Ja namiętnie, jeszcze w czasie studiów zdarzyło mi się coś popisać. Z jednej strony fajnie się do tego wracało, ale z drugiej czasami łapałam się za głowę, czytając swoje wypociny. 🙉 Co nie zmienia faktu, że zawsze lubiłam pisać i wciąż gdzieś tam nieśmiało noszę z napisaniem swojej książki (kiedyś...). Nie jest to łatwe i podziwiam wszystkich, którzy się decydują na ten krok. Z takim nastawieniem podchodziłam do książki Katarzyny Przybysz "Ostatni list do Łucji", otrzymaną właśnie w ramach akcji booktour. Jednak, przyzwyczajona do pełnych aluzji tekstów u Mroza, albo krwawych opisów u Czornyja, nie mogłam odnaleźć się w krótkich i prostych zdaniach Kasi. Na początku miałam wręcz wrażenie, że jest to bardzo infantylny język i chyba będzie to długa przygoda - choć książka ma tylko 90 stron. No, ale czytałam dalej, próbując trochę zrozumieć główną bohaterkę Ingę. Życie dało jej mocno w kość - niedawno zmarł jej tata, a teraz dowiedziała się o zdradzie narzeczonego. Nieszczęścia zazwyczaj chodzą parami. Inga musi poskładać swoje życie na nowo, wyjeżdża do swojej przyjaciółki Łucji z dala od miejskiego zgiełku i problemów. Obecność prawdziwego przyjaciela przynosi jej choć trochę ukojenia i wraca do szkoły, w której pracuje jako nauczyciel. Czasem miałam wrażenie, że jednak mam trochę wspólnego z Ingą. 😀 Początki nie są łatwe, ale Inga postanawia zadbać o siebie. Wkłada całe serce w swoją pracę, kupuje własne mieszkanie, decyduje się na terapię i wyjeżdżą na majówkę na Chorwację. Swoje porażki i zwycięstwa relacjonuje swojej przyjaciółce Łucji w listach, co jest dla mnie świetnym ubogaceniem lektury. Jeśli chodzi o fabułę, tutaj robię kropkę, bo nie chcę zdradzić wszystkiego. Każdy, kto przeżył jakiś życiowy kryzys, wie że nie jest to kwestia kilku tygodni. Co do samej książki, żałuję że była taka krótka i gdzieniegdzie brakowało mi rozwinięcia pewnych wątków. Generalnie jest potencjał, bo chciałoby się więcej, a to chyba dobry znak. Dla mnie fajne oderwanie od moich ulubionych gatunków.  Daję 7/10 na zachętę i trzymam kciuki za dalszy rozwój!


2. Informacja zwrotna

O tej książce już dużo dobrego słyszałam i postanowiłam to sprawdzić. Przede wszystkim już sama okładka przyciąga oko, a dokładnie jej dość jaskrawe kolory. Głównym bohaterem książki jest Marcin, który jest alkoholikiem. Leczy się w ośrodku uzależnień, choć są to tak naprawdę pozory "zdrowienia". Od kilku dni nie ma kontaktu ze swoim synem, rozpoczynają się poszukiwania, a ostatnią osobą z którą Piotrek rozmawiał był właśnie jego tata. I tak się składa, że Marcin praktycznie nie pamięta tego spotkania, a było ono kluczowe. Książka jest podzielona na różne perspektywy czasowe, to świetnie ukazuje piekło które potrafi rodzinie zgotować alkoholik. Dla mnie najciekawsze były fragmenty ze spotkań AA. To właśnie stąd tytuł-informacja zwrotna. Zawsze po wypowiedzi jednej osoby, reszta grupy mogła jakoś to skomentować. Pracowałam przez ponad rok z osobami uzależnionymi i takie spotkania były dla mnie chlebem powszednim. Bardzo ciężkim, dlatego momentami musiałam odpoczywać od tej lektury. I być może dlatego w tym miesiącu wynik jest taki mierny. Myślę, że każdy będzie miał inne odczucia podczas czytania tej książki. Problem alkoholizmu jest tak obecny w dzisiejszych czasach, że statystycznie każdy z nas powinien znać jakąś osobę, która mierzy się z tą chorobą. Zdaję sobie sprawę, że dla osób które są np. współuzależnione lub z syndromem DDA może być to za dużo na ten moment. Ja czytałam to przede wszystkim ze względu na wartość poznawczą i konfrontację ze swoimi trudnymi doświadczeniami zawodowymi. Praca w ośrodku dała mi tak w kość, że absolutnie nigdy bym nie chciała tam wrócić, co nie zmienia faktu że wiele się tam nauczyłam. Wracając do książki - dobra, ale momentami miałam wrażenie że fabuła trochę się wlecze. Rozwiązanie zagadki zaskakuje i przytłacza. 8/10


3. Motel Sun Down

Pod koniec miesiąca po dwóch nietypowych książkach, miałam ochotę na klasyczny thriller z jakąś fajną zagadką. Tym razem akcja rozgrywa się w tajemniczym motelu w niezbyt atrakcyjnej okolicy. Akcja jest podzielona na dwie perspektywy czasowe: rok 1982 i 2017. Zauważyliście, że autorzy bardzo często decydują się na taki zabieg? Viv opuszcza dom rodzinny i postanawia rozpocząć dorosłe, samodzielne życie. Jej celem był Nowy York, ale przypadek sprawia że trafia do opuszczonego miasteczka Fell. Nocuje w motelu i recepcjonistka proponuje jej w zamian za nocleg, nocny dyżur. Viv decyduje się i zostaje tam na dłużej. Okazuje się, że nie jest to zwykły motel. Ciągle śmierdzi tu papierosami, mimo tak naprawdę braku gości, Viv odbiera głuche telefony i zaczyna odkrywać tajemniczą historię tego miejsca. Wkrótce recepcjonistka znika bez śladu. Zaintrygowana jej losami, Carly, w roku 2017 postanawia pójść w ślady swojej cioci i zatrudnia się w tym samym motelu. Znów dzieją się dziwne rzeczy, rozwiązanie zagadki może przynieść kolejne tragiczne konsekwencje. Autorka zwiodła mnie w pole, bo zupełnie się nie spodziewałam takiego zakończenia. 8/10


Trzymajcie kciuki, żeby lipiec był lepszy! 😊

Read more »
o lipca 07, 2022 4
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Przewodnik po Budapeszcie

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (7)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ▼  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ▼  lip 2022 (3)
      • Dolny Śląsk na weekend cz. 3
      • Drezno na weekend - przewodnik
      • Podsumowanie książek w czerwcu
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ►  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.