W grudniu bardziej skupiłam się na podsumowaniach, dlatego zabrakło mi trochę czasu i energii, aby napisać parę słów o tym, co czytałam. Może akurat ktoś dzięki temu zatęsknił za książkowymi wpisami? No mam nadzieję. 😉
1. Bestia z Buchenwaldu
Przyznam, że w grudniu żadna książka mnie jakoś nie zachwyciła i ta słaba kondycja utrzymywała się do połowy stycznia. Aż trafiłam na jednego z moich polskich ulubieńców, czyli Maxa Czornyja. To kolejna pozycja z serii prawdziwych historii najokrutniejszych morderców. Niektórzy z Was na pewno kojarzą już po tytule książki, o kim była mowa. Ilse Koch uchodzi za jedną z najokrutniejszych kobiet na świecie. Nie bez przyczyny mówiono o niej: Wiedźma, czy właśnie Bestia. Autor próbuje wejść w umysł takiej osoby i zaprosić czytelnika do tego mrocznego świata. Jak to się stało, że delikatna dziewczynka stała się taką sadystką? W dzieciństwie nie sprawiała problemów, choć na pewno odcisnął się na niej brak ojca, który musiał jeździć na front. Widziała na własne oczy, jak bardzo kochany tatuś zmienia się za każdym razem, kiedy wraca. Czy docierało do niej dlaczego tak jest? Czy może właśnie dzieciństwo naznaczone wojną miało wpływ na jej późniejsze decyzje? Ilse Koch była jedną z pierwszych kobiet, które wstąpiły do NSDAP. I to był początek jej mrocznej kariery. Później poślubiła Karla Kocha, małżeństwo jednak nie było szczęśliwe. Jedno i drugie uwikłane było w romanse. Ilse bardziej ze swoich pobudek, niż w celu ocalenia małżeństwa, dopuszczała się okropnych rzeczy. Obydwoje z mężem dowodzili w obozie w Buchenwaldzie i to właśnie więźniowie służyli komendantowej jako zabawki. Przy pomocy lekarza, zabijała niewinnych ludzi, by później z ich skóry zrobić sobie wyposażenie do salonu i innych pomieszczeń. To była naprawdę okropna historia, ale tak wciągającej książki dawno nie czytałam. Czornyj, jak zawsze w formie. 10/10
2. November 9
Po tak ciężkiej lekturze musiałam sięgnąć po coś lżejszego. Na szczęście Ktoś o to zadbał. I tak, jak kiedyś pisałam - zdarza się, że dobre książki same do mnie trafiają. 👀 Fallon to dziewczyna, która rozpoczyna nowy etap w życiu. Wyjeżdża na studia do Nowego Jorku i tam chce rozwijać swój warsztat aktorski. Jednak jej ojciec nie popiera tej decyzji - Fallon w wyniku pożaru doznała rozległych poparzeń i nie jest już tak piękna jak kiedyś. Ojciec najzwyczajniej w świecie w nią nie wierzy. Całej rozmowie przysłuchuje się Ben, który postanawia wybawić Fallon z opresji i zaczyna udawać jej chłopaka. Ojciec jest zdziwiony mniej więcej tak samo, jak córka, ale to właśnie ona idealnie odnajduje się w nowej roli. Spędza z nowopoznanym chłopakiem cały dzień, świetnie się bawią, ale niestety Fallon wyjeżdża. Ben jest początkującym pisarzem i postanawia opisać to, co go spotkało. Razem z nową przyjaciółką obiecują sobie spotkania raz w roku. Dokładnie 9 listopada, w rocznicę pożaru który zmienił na zawsze życie nie tylko Fallon. Dlaczego? O tym dowiecie się, kiedy przeczytacie. Ile emocji i wzruszeń towarzyszyło mi przy czytaniu tej książki...9/10
3. Psychoterapeutka
Czytaliście Pacjentkę? Przed Wami coś w podobnym klimacie. Sara jest psychoterapeutką i pracuje z trudną młodzieżą. Prywatnie jest żoną Siguarda, który właśnie wyjechał na męski weekend. Mimo nagranej wiadomości o przybycie na miejsce, mężczyzna nigdy tam nie dociera. Sara dowiaduje się o tym kilka godzin później i rozpoczyna własne dochodzenie. Jak to zwykle bywa w takich historiach, na jaw wychodzą fakty o których kobieta nie miała pojęcia. Niespodziewane zaginięcie, a także śmierć (tak wiem, mały spoiler ale czytelnik dowie się o tym zaraz na początku) Siguarda jest powiązane z jedną z pacjentek. W domu Sary zaczynają dziać się dziwne rzeczy, komuś bardzo zależy aby kobieta zaczęła wątpić w swoje zdrowie psychiczne. Już sama śmierć partnera kosztuje ją ogromnie dużo stresu, a co dopiero kiedy nie może czuć się bezpiecznie we własnym domu. Zdziwicie się, kiedy zagadka zabójstwa zostanie rozwiązana, aczkolwiek żałuję, że autorka nie pociągnęła bardziej tego wątku, bo umie trzymać w napięciu. 8/10
4. Pięć języków miłości
I na koniec jeszcze coś innego, niż zwykle. To kolejna książka, która sama do mnie trafiła. Jest inna niż poprzednie, dlatego postanowiłam napisać o niej kilka słów. O czym jest? Przede wszystkim o różnych typach komunikacji w związku. Każdy z nas jest inny i inaczej wartościujemy pewne kwestie w relacjach. Dla jednego najważniejszy jest dotyk, przytulenie, a dla drugiego wspólnie spędzony czas, czy obdarowywanie partnera materialnymi i niematerialnymi prezentami. Obracając się w towarzystwie różnych par, sama widzę że każda jest zupełnie inna. Niektórzy są dla siebie bardzo czuli, a inni wręcz przeciwnie, za to rozumieją się bez słów. Książka podzielona jest na pięć rozdziałów, a każdy poświęcony jest konkretnemu językowi. Na końcu rozdziału zawsze znajdują się dodatkowe pytania i zadania, jeśli ten rozdział jest akurat o mnie lub partnerze. Książeczka jest cienka, więc przeczytanie jej zajmie niewiele czasu, a może choć na chwilę zmusi nas do refleksji - co dla mnie jest ważne i czego szukam w relacji? Myślę, że można to śmiało przełożyć też na grunt przyjaźni. 7/10
To która książka Was najbardziej przekonuje? 😉