Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

stycznia 26, 2022

Styczniowe wyprawy

 Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zawodowo pochłonąć. Zupełnie na odwrót mam aktualnie z książkami, ale to temat na inny wpis. Dziś chcę Wam pokazać kilka miejsc, które ostatnio udało mi się odkryć. Będzie zamek, fajne muzeum, urocza kawiarnia i leśne molo. Gotowi? Zapraszam. 😊 


1. Pałac Krzysztofory - wystawa "Kraków od początku, bez końca". 


Na czasową wystawę szopek wybierałam się już od zeszłego roku. Generalnie bardzo lubię je oglądać i często w okresie świątecznym wyruszamy do centrum Krakowa, aby poszukać tych ładniejszych. Na zdjęciu poniżej jedna z moich ulubionych, w kościele Franciszkanów.


 Do odwiedzenia Pałacu dodatkowo zmotywowała mnie informacja o otwarciu nowej wystawy "Kraków od początku, bez końca". Czasem ktoś pyta mnie skąd wiem o różnych nowych rzeczach - no właśnie z Internetu. I moim niedawnym odkryciem jest ten fanpage, bardzo Wam polecam. Wystawa jest podzielona na piętra, na poziomie -1 znajdziemy przede wszystkim historyczny aspekt Krakowa. Są popiersia królów, miecze, zbroje, herby. 

Nam najbardziej spodobała się możliwość dotykania i wąchania niektórych eksponatów. Dzięki temu, na pewno tym najmłodszym turystom, spodoba się to miejsce. Fajnym urozmaiceniem są interaktywne tablice multimedialne, na jednej z nich możemy wypełnić quiz i sprawdzić, do której legendarnej postaci jesteśmy podobni. Mnie trafił się duch Barbary Radziwiłłówny. Drugie piętro (poziom +1) dotyczy już bardziej krakowskich zwyczajów i sławnych krakusów. 

 Znajdziemy tam kilka ciekawostek o krakowskim targowaniu się, tradycji juwenaliów, nie zabraknie także wzmianek o twórczości Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera. A na koniec, wejdziemy do krainy szopek. Dosłownie czułyśmy się jak w jakiejś bajkowej scenerii. Sami spójrzcie. 

Na poziomie +2 znajduje się czasowa wystawa szopek, o której już wspominałam. Można ją oglądać do końca lutego. Znajdziemy tam prace konkursowe w różnych kategoriach - mała, średnia, duża i w zależności od wieku twórców.

 
Cały bilet kosztuje 28 zł, a ulgowy 24zł. My spędziłyśmy tam 1.5h i zdecydowanie polecamy. Na miejscu dostępna szatnia, kawiarnia, sklep i wszystko przystosowane dla osób niepełnosprawnych. To szanuję. 👌 

2. Leśne Molo

Kiedy wrzuciłam relacje z tego miejsca na swoje konto na Instagramie, wywołało spore zainteresowanie. I nie ukrywam, liczyłam na to. 😉Leśne Molo to całkiem nowa atrakcja w Starym Sączu. Można powiedzieć, że to trochę taka ścieżka w koronach drzew. Jej celem była przede wszystkim aktywizacja społeczeństwa i myślę, że to się udało. Po drodze widzieliśmy sporo osób, które wybrały się na spacer tak jak my. 


Zatem jak tam trafić? Auto najlepiej zostawić na dość dużym  parkingu w Rynku Starego Sącza. W weekendy jest darmowy, a w tygodniu w porównaniu do krakowskiej taryfy, trzeba zapłacić jakieś grosze (chyba 2zł za godzinę?). Na Rynku znajduje się też kawiarnia, więc gdyby ktoś chciał urozmaicić sobie pobyt, może wpaść. My rekomendujemy. 😍


Spacer z rynku do ścieżki zajmie nam około 20 minut. Szukamy ulicy Jagiellońskiej i trzymamy się jej, aż do mostka. Zaraz za nim, skręcamy w lewo i tam już powinniśmy znaleźć pierwszy drogowskaz z napisem Leśne Molo. Następnie, zgodnie ze znakami, pniemy się w prawo do góry i naszym oczom ukaże się las. Tutaj mamy najbardziej wymagający fragment, bo jest dość stromo, a przy mrozie może być ślisko. Jednak to tylko kwestia kilku minut i wejdziemy już na leśne szlaki. Prowadzić nas będzie również ścieżka przyrodnicza z ciekawymi szklanymi kulami. Symbolizują one krople rosy, podkreślając tym samym wartość wody w rozwoju płazów. W każdej kuli będziemy mogli przyjrzeć się poszczególnym etapom rozwojowym kumaka górskiego. 


Do kładki docieramy po jakichś 10-15 minutach tego leśnego spaceru. Wejście jest darmowe, a sama ścieżka ma trochę ponad 200 metrów. Nie jest  zatem jakoś super długa, ale w porównaniu z cenami za taki spacer w Krynicy czy Popradzie, to aż miło że jest dostępna dla każdego. 👍 Na końcu znajduje się platforma widokowa, na wysokości 18 metrów. Po drodze są też ciekawe atrakcje, jak np. przejście przez taki mostek.👇


Nam się podobało i zdecydowanie polecamy. Po drodze spotkaliśmy rodziców z wózkami, seniorów z kijkami, a także pieski na spacerze. To opcja dla każdego. 




3. Zamek w Dębnie

Kolejne miejsce, które długo chciałam odwiedzić, ale jakoś się nie składało. Głównie ze względu na krótkie godziny otwarcia (max. do 16). I tak naprawdę wyszło przypadkiem, bo naszym celem miały być góry, a że pogoda była zniechęcająca, to szukałam na szybko jakiejś ciekawej alternatywy. Dębno leży tuż przed Tarnowem, więc dla mnie była to mniej niż godzina jazdy. Kiedy dojechałyśmy z mamą na dość duży parking pod zamek, chwilę zajęło nam samo dostanie się do jego środka. Nie kierujcie się za strzałką "wejście", tylko szukajcie głównych drzwi.


 Może miałyśmy tego dnia pecha, ale trwało to dobre 10 minut, zanim ktoś nam w końcu otworzył. Zwiedzaliśmy z przewodnikiem (oprócz nas był chyba ojciec z synem) ze względu na braki kadrowe. Innymi słowy, pani przewodnik trochę nas pilnowała.  Nie do końca to było komfortowe, bo po prostu otwierała drzwi, opowiadała dwa zdania i czekała aż daną salę obejdziemy. Ja trochę czułam presję. 😀 A poza tym, zastanawia mnie też dlaczego aż tak pilnie strzeżone są te wnętrza, skoro wszystko jest sprowadzone? W środku zamek został doszczętnie obrabowany. Jedynie jego mury, to w 90% nienaruszona architektura aż z XV wieku.  Aczkolwiek, żeby nie było że tylko narzekam, te wnętrza bardzo mi się podobały.

 Zachwycałyśmy się szafami, regałami i generalnie wystrojem. Przeczytałam też ciekawą legendę o Tartałównie, która nieszczęśliwie zakochała się w słudze swojego ojca, Janku. Była to miłość z serii tych zakazanych. Janek niechybnie został stracony, a dziewczyna stanęła przed wyborem: albo poślubi kandydata wybranego przez ojca, albo podzieli los ukochanego. Wybrała tę drugą opcję i żywcem została zamurowana w ścianach zamku. Ciekawa historia, prawda? 

Za bilety trzeba zapłacić 15/10 zł a czas zwiedzania to niecała godzinka. W drodze powrotnej zahaczyłyśmy jeszcze o Bazylikę w Szczepanowie. To stamtąd pochodził św. Stanisław. Kościół jest wybudowany w stylu gotyckim, a w środku znajdziemy elementy pochodzące z XI wieku. Nieźle.😊


4. Kawa w Krakowie

A ostatnie miejsce, które chcę Wam polecić to nietypowa kawiarnia w Krakowie. Chyba nikogo nie zdziwię, jak napiszę że od dawna chciałam ją odwiedzić? 😆 Tak właśnie było. Raz nawet dotarłam pod same drzwi, niestety te okazały się zamknąć wcześniej niż, myślałam. Pojnarówka znajduje się niedaleko przystanku Uniwersytet Rolniczy, trzeba przejść przez dziedziniec i znaleźć odnowioną szklarnię. Oprócz tego, że jest trochę ukryta, to przyznajcie że pomysł na miejsce też jest nietuzinkowy. W środku dużo roślinności i studentów.  Na szczęście znalazłyśmy wolny stolik i sprawdziłyśmy menu. Oprócz kawy i herbaty są też ciastka, kanapki i tarty. Ceny są przystępne, kawa + ciastko/tarta to koszt około 20 zł. To kogo zabierzecie na plotki w takie miejsce? 😉


Z tych miejscówek, najbardziej podoba mi się Leśne Molo, ale na drugim miejscu jest nowa wystawa w Krakowie. Fajnie jest czasem pobyć turystą w swoim mieście. A Was co przekonuje najbardziej? 😀

Read more »
o stycznia 26, 2022 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 17, 2022

Jak przygotować się do wyjścia w góry?

 Dziś post z myślą o tych, którzy dopiero chcieliby rozpocząć swoją przygodę z górami, ale kwestia przygotowania trochę ich przerasta. W czasie pisania tego tekstu sięgnęłam po pomóc osób, które chodzą dużo więcej i nieco wyżej, niż ja. Mam nadzieję, że tym bardziej tekst będzie dla Was przydatny! Oto lista rzeczy, o których trzeba pamiętać:


1. Sprawdź pogodę i warunki

Pierwsze, co robię, zanim zacznę się pakować, to sprawdzam pogodę. Nie ma co pchać się w góry, kiedy warunki są trudne i niepewne. Gdzie najlepiej sprawdzać? Np. na meteoblue. Kolejna strona, z której często korzystam, sprawdzając mniej więcej okolice, to Aktualne warunki w górach. Odsyłam Was tutaj do strony, ale polecam polubić też fanpage. Co warto sprawdzić? Przede wszystkim opady deszczu/śniegu, ale też wiatr i widoczność, zagrożenie lawinowe. Oczywiście sprawdźmy też widok z kamerki i bieżące komunikaty parków i gopr/topr. Trzeba pamiętać, że po np. świeżym śniegu idzie się o wiele dłużej. Wiadomo, prognozy nie zawsze sprawdzają się w 100%, ale jeśli są to nasze pierwsze wycieczki, to lepiej dmuchać na zimne. W tym wypadku nie zaszkodzi również sprawdzić kilku prognoz, a nie bazować na jednej. 



2.  Zaplanuj czas na przejście, pamiętaj o formalnościach

Ten punkt jest bardzo powiązany z pogodą. Orientacyjny czas przejścia bazuje przede wszystkim na warunkach letnich, bez śniegu/deszczu i z dobrą widocznością. Dlatego jeśli wybieracie się w zimie, pamiętajcie o tym. Ponadto w zimie dzień jest krótszy, a schodzenie po ciemku nie należy do przyjemnych. Coś o tym wiem. Niestety, zimowe wyprawy dobrze zaczynać wcześniej, niż później. Zanim wyjedziemy, zorientujmy się jeszcze jak z parkingiem i płatnościami za wejście do Parków Narodowych. Przykładowo, na Palenicę nie wjedziemy bez biletu online. Można kupić je tutaj. Czas pandemii niestety znacząco utrudnił też podróżowanie, dlatego jeśli wybieramy się np. w Tatry Słowackie, sprawdźmy wcześniej jakie formalności musimy wypełnić, aby swobodnie przekroczyć granicę. A Słowacy lubią dawać mandaty;). Nie zapomnijmy też o wykupieniu ubezpieczenia. Poza tym, poinformuj kogoś o swoich planach. Niech chociaż jedna osoba wie, gdzie i co mniej więcej planujesz. 

3. Spakuj do plecaka 

Jest kilka rzeczy, o których nie możemy zapomnieć. Zacznę od jedzonka i przy okazji przypomnę, że na blogu czeka na Was wpis o przekąskach, które możecie zabrać na wycieczkę. Spacer po górach to forma wysiłku (nieraz bardzo wymagającego) i musimy być przygotowani na uzupełnienie kalorii. Poza tym bardzo ważne są też napoje, w zimie szczególnie ciepłe. Termos z herbatą to obowiązkowy punkt! Nie zaszkodzi też batonik, który przy spadku energii, może okazać się na wagę złota. 


Co jeszcze warto zapakować do plecaka? Na pewno jakąś podstawową wersję apteczki, przede wszystkim plastry, coś przeciwbólowego, nie może zabraknąć też miejsca na folię termiczną, która może uratować komuś życie. Dobrze mieć też mapę, w górach często jest problem z internetem i GPS najzwyczajniej w świecie nie zadziała. Pora wrócić do starych i sprawdzonych metod. Jeśli jednak ktoś woli wersję mobilną, odsyłam do tej, z której ja bardzo często korzystam- mapa turystyczna. Akurat na tej stronie, możemy mapy pobrać,  będąc offline. Kosztuje to niewielkie pieniądze, więc warto zainwestować. A wracając do tematu powrotu do przeszłości kluczowym, może okazać się też posiadanie gotówki. Kiedyś stanęłam przed bardzo ciężkim wyborem w pewnym schronisku - magnes czy zupa? Jak myślicie, co wybrałam? Żarty żartami, ale w wielu miejscach płatność jest tylko gotówką, bądźmy na to przygotowani. Naładuj też telefon, albo weź powerbanka (w czasie mrozu baterie mają krótszą żywotność)  i zadbaj o latarkę. Jeśli chodzi o sam plecak, mogę polecić Wam ten, który mam od roku. Jest dość pojemny, ma sporo kieszeni i cenowo też wychodzi ok. Tu podsyłam Wam link do allegro.


4. Ubierz się porządnie 

No dobrze, plecak spakowany. Pora się ubrać adekwatnie do warunków. Po pierwsze, spakujmy zapasowe skarpetki. Piszę o tym na początku, bo ja wiecznie zapominam i potem długo po powrocie nie mogę się zagrzać. Kolejna kwestia, dotyczy swobody ruchów. Jeśli chodzi o spodnie, to ubieram zazwyczaj dresowe/legginsy/albo turystyczne. Te ostatnie kupiłam dwa lata temu w Decathlonie i jak dla mnie są ok. Podsyłam Wam tu link, takie same ma też Mateusz w wersji męskiej i też jest zadowolony. Tak, jak podkreślałam na początku, nie chodzimy wyczynowo po górach, więc na nasze górskie spacery raz na miesiąc/dwa jest zupełnie wystarczająco. :) Zdarza mi się też iść w zwykłych jeansach i nie czuję się przez to gorsza :D Grunt to mieć coś sprawdzonego. Podobnie z butami, ważne aby były dość wysokie (szczególnie w zimie) i dobrze dobrane pod względem rozmiaru. Jeśli przymierzamy się do zakładania raków, to istotna jest też twarda podeszwa.  Znów podsyłam link, do tych które kupiliśmy dwa lata temu i jak na razie służą nam. Ja wymiennie ubieram też po prostu zimowe traperki i również dają radę. Warto wspomnieć o dość oczywistej sprawie, ale takiej która mogłaby umknąć - buty najpierw trzeba rozchodzić. W innym wypadku może się to skończyć bólem, pęcherzami itd. 

Obowiązkowym ekwipunkiem w lecie jest peleryna, a w zimie nakrycie głowy i rękawiczki. Jeśli chodzi o sam ubiór w zimie, dobrze jest na początku ubrać się lekko, po chwili i tak się zgrzejemy, a te niezapocone ubrania możemy założyć w czasie odpoczynków. 

5. Dodatkowe wyposażenie

Chodzi oczywiście o raczki, raki, czekan i kask. Przyznam szczerze, że raczki do tej pory miałam założone raz :D i nie uszłam w nich za daleko, dlatego zanim wybierzemy się gdzieś wyżej, sprawdźmy dwa razy czy wszystko śmiga jak należy. Jeśli mamy już trochę wprawy w chodzeniu po górach, marzy nam się coś więcej, ale właśnie to dodatkowe wyposażenie nas przeraża, fajną opcją jest szkolenie w tym zakresie. Takie rzeczy możemy znaleźć właśnie na Aktualnych Warunkach w Górach. Dla tych, którzy bardziej wkręcą  się w górskie wędrówki i chcą iść wyżej, wspomnę jeszcze o Lawinowym ABC, na które składa się detektor, łopata i sonda. W górach łatwo o wypadek, dlatego tym bardziej powinniśmy podejść rozważnie do tematu.

6. Szybka powtórka numerów alarmowych

Wiadomo, nie traktujmy TOPR-u czy GOPR-u jako taksówki, ale warto pamiętać te numery. I jeszcze raz podkreślam, w obliczu ostatnich wypadków, jak ważne jest podzielenie się swoimi planami z chociaż jedną osobą. 



7. Mierz siły na zamiary, czyli wybierz coś lekkiego na początek

I już na sam koniec o tym, aby zaplanować wyprawę z głową. Pisałam już o kilku trasach dla początkujących, ten wpis możecie przeczytać tutaj. Zimą pięknie prezentuje się Dolina Chochołowska, Rusinowa Polana, Morskie Oko, Schronisko w Dolinie Roztoki czy Hala Kondratowa. I na początek, proponuję sprawdzić którąś z tych miejscówek. Nie pożałujecie, a na rozruch będzie w sam raz. Mam nadzieję, że wpis był przydatny - do zobaczenia na szlaku! :)


Read more »
o stycznia 17, 2022 4
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

stycznia 08, 2022

Czytelnicze podsumowanie roku 2021

 O wiele łatwiej przychodzi mi pisanie postów o książkach, niż o podróżach. W tym wypadku, jest jednak trochę inaczej. Ciężej mi się zebrać do napisania podsumowania, ponieważ książek było dużo więcej niż podróży. Chciałabym napisać o wielu pozycjach, ale też nie przesadzić z długością tekstu. Może się uda, sprawdźmy to. :) 


W tym roku nie będę wyróżniać konkretnej ilości książek z opisem, tylko podzielę wpis na różne kategorie: najlepsza książka, najlepszy thriller, rozczarowanie, dobre na prezent itp. Przy okazji, podobnie jak przy podróżniczym podsumowaniu, pozwolę sobie odsyłać czasem do tekstów, w których napisałam więcej o danej pozycji. 

1. Najlepszy thriller 

Wiele było takich książek, które długo trzymały mnie w napięciu, ale wzięłam pod uwagę przede wszystkim ciekawe i zaskakujące zakończenie, a przy okazji też moje odkrycie tego roku. Chodzi o książkę "Pacjent" autorstwa Sebastiana Fitzeka. Autor wprowadza nas w świat szpitala psychiatrycznego, do którego trafia nasz główny bohater. Robi to, ponieważ jest to jedyny sposób na skontaktowanie się z porywaczem swojego syna. Czy łatwo udawać chorego w takim miejscu? Co zrobić, aby się nie zdradzić? Gdzie jest granica między fikcją, a rzeczywistością? Te pytania pojawiały mi się w głowie podczas lektury. Książka trzyma w napięciu, a jednocześnie skłania do refleksji, ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię miłości do najbliższych. Główny bohater musi stoczyć walkę przede wszystkim z samym sobą i żądzą zemsty. Warto sprawdzić, jak sobie poradzi z tym wyzwaniem. To może być też dobra opcja na prezent dla osoby, która lubi taki gatunek i czyta sporo. Zaskoczenie gwarantowane! :) 



2. Miała być świetna, ale coś tu nie wyszło - największe rozczarowanie

Albo mi się wydaje, albo temat wysokiej wrażliwości, stał się w ostatnim czasie bardzo popularny. Siłą rzeczy i ja zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy należę do tej grupy. Szukałam czegoś godnego polecenia i trafiłam na książkę "Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza?" autorstwa Elaine N. Aron. Oczekiwania były duże, ale niestety rozczarowałam się już na samym początku, w momencie "diagnozowania" poprzez wypełnienie testu. Był on dla mnie zbyt ogólny. Co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "posiadam bujne życie wewnętrzne"? Myślę, że dla każdego co innego, więc ten test powinien być bardziej doprecyzowany. Po przeczytaniu tej książki jestem dokładnie w tym samym miejscu, jeśli chodzi o moją wiedzę na temat wysokiej wrażliwości. Więcej o moich uwagach, możecie przeczytać tutaj. Chętnie jednak przeczytam coś jeszcze z tej dziedziny, bardzo interesuje mnie przede wszystkim sama kwestia diagnozy - jak odróżnić osobę wrażliwą po prostu, a wysoko wrażliwą. Jeśli macie coś do polecenia, dajcie znać. 



3. Dobra na prezent

W listopadzie potrzebowałam jakiejś lekkiej książki. Czasem i mnie dopada przesyt kryminałów i thrillerów. Wybrałam autorkę, o której słyszałam wiele pozytywnych opinii. Książka autorstwa Kristin Hannah "Pomiędzy siostrami" powinna być dobra dla każdego. To opowieść o sile rodzeństwa. Dwie, zupełnie różne bohaterki, które z jednej strony chciałyby odnowić utraconą siostrzaną więź, a z drugiej życiowe doświadczenia skutecznie im to utrudniają. Skąd my to znamy? Przecież w każdej rodzinie są jakieś braki, kwestia tylko jak bardzo są one widoczne. To książka, która skłania do refleksji, ale jednocześnie tak prowadzi czytelnika, że łapie się na kibicowaniu głównym bohaterom. A przecież właśnie takie oderwanie od codzienności nam jest potrzebne. Czyż nie?



4. Nikt nie sądził, że to będzie takie dobre, czyli o książce z przypadku

Naprawdę na tę pozycję trafiłam przypadkowo. Zaczęłam po prostu przeglądać stronę jednego wydawnictwa i tematyka od razu mnie zainteresowała. Zdaje sobie sprawę, że "Języki futbolu" nie dla wszystkich będą tak ciekawe, jak dla mnie. Trzeba albo być fanem piłki nożnej, albo języka i kultury. W życiu nie powiedziałabym, że na tyle sposobów możemy nazwać sito, bramkarską paradę, kopnięcie z kazika i wiele innych. W książce znajdziemy też bardzo dużo porównań do jedzenia, co mnie zaskoczyło. A poza tym, autor Tom Williams, musiał się naprawdę napracować przy pisaniu tej książki. Dlatego nie sposób o niej nie wspomnieć. Kto chętny na więcej, zapraszam tutaj.


5. Literatura wojenna

Było już o sporcie, coś trzymającego w napięciu, lekkiego, nieudanego, więc pora na kolejne wyróżnienie. Jeśli chodzi o książki o tematyce wojennej, to nie czytałam ich w tym roku za dużo, ale powiedzmy sobie szczerze - ciężko czytać sporo o tak trudnych sprawach. Wybrałam taką, o której pewnie mało, kto słyszał. Mowa o "Małym Oświęcimiu", autorstwa Jolanty Sowińskiej-Gogacz i Błażeja Torańskiego. Dlaczego akurat ta? Bo wiele dowiedziałam się o funkcjonowaniu obozów dziecięcych. Autorzy w ciekawy sposób zestawiają też przeszłość z teraźniejszością. Nie każdy chciał z nimi rozmawiać o tych traumatycznych wydarzeniach, często musieli się gęsto tłumaczyć ze swojej wizji na tę książkę, a zdarzało się też pocałować klamkę. I ja ten wysiłek i włożone serce zdecydowanie doceniam.


6.  Najlepsza książka w tym roku 

Ci, którzy czytają uważnie mojego bloga, powinni już wiedzieć którą książką najbardziej się zachwycałam. Długo myślałam, że miano najlepszej zgarnie "Cień wiatru". To naprawdę piękna lektura, ale to zupełnie inna tematyka mnie zachwyciła. "Gad" to bezlitosna opowieść o polskim więziennictwie. To obraz, który będzie siedział w głowie jeszcze długo po przeczytaniu. Znajdziemy tam bardzo ciekawy wątek o procedurze wykonywania kary śmierci, w jaki sposób funkcjonariusze poniekąd dbali o komfort psychiczny oczekującego na egzekucję. Myślę, że wiele sytuacji przenieść można generalnie na grunt instytucji państwowych. Oczekujemy indywidualnego podejścia, ale ciężko o to, kiedy wszystkie limity są przekroczone, a chętnych do pracy po prostu brak. Warunki są trudne, a szybsza emerytura (w przypadku strażników) nie przekonuje, bo mało kto tyle wytrzyma na takim stanowisku. To ogromny stres i każdy radzi sobie jak może - albo się zwolni, albo odbija się to na jego życiu prywatnym, lub sięga po używki, czy pomoc specjalistyczną. To ciężki i niedoceniony kawał chleba. Autor Paweł Kapusta prowadzi czytelnika po najciemniejszych zakamarkach tej pracy, każdy rozdział jest zupełnie o czymś innym, nie ma miejsca na nudę. To jest ten rodzaj książki, którą musisz czasem na chwilę odłożyć, żeby przemyśleć co właśnie przeczytałeś. Zweryfikuje nieco Twoje poglądy i skonfrontuje z posiadaną przez Ciebie wiedzą. Jednak dokładnie o to chodzi w dobrej książce, to nie zawsze ma być tania rozrywka, niech nas w jakiś sposób ubogaca taka forma spędzania wolnego czasu. Cieszę się, że trafiłam na tę pozycję. 


A Wam jaka książka najbardziej zapadła w pamięć? :) No i czy macie jakieś postanowienie związane z książkami?

Read more »
o stycznia 08, 2022 11
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Wiosenne książki? Podsumowanie kwietnia i maja.

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (8)
    • ►  cze 2025 (1)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ▼  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ▼  sty 2022 (3)
      • Styczniowe wyprawy
      • Jak przygotować się do wyjścia w góry?
      • Czytelnicze podsumowanie roku 2021
  • ►  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.