Jesień to dla mnie najpiękniejsza pora na chodzenie po górach. Jest kolorowo, a spadające liście tworzą piękny, niepowtarzalny klimat. I naprawdę można jeszcze trafić na dobrą pogodę. Dlatego dzisiaj 3 propozycje górskich wycieczek. Każda w innym paśmie, więc liczę że chociaż jedna przypadnie Wam do gustu!


1. Śnieżnica

Czasem trzeba się trochę nakombinować, co by znaleźć trasę idealną na niedzielny rozruch. Ta miała być stosunkowo blisko Krakowa, niezbyt wymagająca, niezdobyta przez nas (a to już wcale nie jest takie oczywiste 😀) no i jakby jeszcze jakieś ładne widoczki były, to w ogóle. Udało się znaleźć takie miejsce i w pakiecie był też przystanek w fajnym schronisku. Startujemy z Przełęczy Gruszowiec, gdzie parkujemy przy Barze pod Cyckiem. To około godzinka drogi z Krakowa. Parking jest płatny (kiedyś ponoć nie był...) i opłata wynosi 10 zł. Płatność tylko gotówką. Następnie wchodzimy już na szlak, najpierw wiedzie nas niebieski z zielonym. Początek trasy to szeroka asfaltowa droga, w otoczeniu domów prywatnych. Jednak tak jest tylko przez chwilkę. Potem wchodzimy już do lasu i tak już pozostanie aż do szczytu. Droga delikatnie pnie się w górę, ale na spokojnie - zadyszki nie powinniśmy dostać. Ścieżka jest kamienista. 

Po około 30 minutach szlaki rozwidlają się. Niebieski prowadzi na szczyt, a zielony do Ośrodka Rekolekcyjnego. Wybieramy opcję dłuższą, czyli szlak niebieski. Wrócimy później zielonym. Cały czas wędrujemy lasem po kamienistej drodze, ale zanim zdążymy się nieco zmęczyć, meldujemy się już u góry. Szybkie pamiątkowe foto i już mieliśmy schodzić, ale zobaczyliśmy jeszcze drogowskaz na polanę widokową. Jak dobrze, że się skusiliśmy. Spójrzcie tylko. Widok był obłędny.


 Dla takich momentów jak ten kocham górskie wyprawy. :) Nigdzie wcześniej nie czytałam o tej polanie, a według mnie to najlepszy punkt tej wycieczki. Po odpoczynku kierujemy się już w stronę Ośrodka, po drodze mijając jeszcze wyciąg krzesełkowy. Wszystko jest bardzo ładnie oznakowane. Ze Śnieżnicy do schroniska docieramy po około 20 minutach bardzo przyjemnego spaceru (tu już było albo w dół, albo płasko).


W schronisku można zjeść obiad, wypić kawkę i odpocząć (płatność gotówką i kartą). My skorzystaliśmy :) Za drugie danie zapłaciliśmy 16 zł i choć może nie był to najlepszy schabowy w moim życiu, to myślę że śmiało można się tam zatrzymać.  Po obiedzie zeszliśmy na dół w jakieś 20 minut, więc mimo pełnych brzuchów, tempo trzymaliśmy 😀. Szybko, łatwo i przyjemnie. 

2. Mała i Wielka Rawka

Pora na trasę nieco dalszą i nieco trudniejszą. Przenosimy się w ukochane Bieszczady. Jeśli tak jak my, zdobyliście już Tarnicę, odwiedziliście też Połoniny, to przyszła pora na odkrywanie kolejnych pięknych miejsc. Wybór padł na Małą i Wielką Rawkę. Wystartowaliśmy z Przełęczy Wyżniańskiej. Parking jest spory, ale szybko się zapełnia, ponieważ stamtąd możemy dojść też na Połoninę Caryńską. Opłata za miejsce wynosi 18 zł, a za wejście do parku 8 zł. Płatność tylko gotówką. Obieramy szlak zielony i co ważne - parking musimy mieć za plecami. Jeśli pójdziemy w przeciwną stronę (też zielonym), to trafimy na Połoninę. 

Początek trasy jest przyjemny. Idziemy szeroką, szutrową drogą. Towarzyszą nam piękne widoki. Po 20 minutach docieramy do słynnej Bacówki pod Małą Rawką. To takie schronisko z typowo górskim klimatem. Tu robimy przerwę na kawkę (ok. 10 zł, można kartą) , ponieważ za chwilę czeka nas strome podejście. 

Po około 10 minutach wchodzimy do lasu i stopniowo pniemy się coraz wyżej. Po drodze usłyszmy szum potoku Prowcza, który zdecydowanie dodaje uroku całej wyprawie. Do góry prowadzą nas drewniane stopnie, w przypadku dużego błota są na pewno bardzo pomocne. W Bacówce drogowskaz na Małą Rawkę pokazywał godzinkę spaceru i mniej więcej po takim czasie dojdziemy na szczyt. 


Przerzedzające się drzewa, będą nam sugerowały, że już naprawdę blisko. Nie ma co się poddawać, a przecież nikt nie broni robić często przystanków. :) Od Małej Rawki do Wielkiej dzieli nas dodatkowe 20 minut i warto się tam przespacerować.

Teraz zmieniamy szlak na żółty, początkowo wchodzimy do lasu i tutaj akurat doskwiera nam błoto. Aczkolwiek tędy idziemy tylko chwilę, potem wędrujemy przełęczą między Rawkami. Sam grzbiet Wielkiej Rawki ma długość 700 metrów i jego najwyższy punkt to wychodnia piaskowca - tuż za betonowym słupem. 


Widoki tutaj są naprawdę obłędne, jeśli mamy ochotę na więcej możemy zdobyć Krzemieniec, lub wrócić przez Połoniny. U nas ze względu na ograniczenia czasowe ( z Przełęczy do Krakowa jest grubo ponad 4h drogi), powrót był tą samą trasą. Bardzo polecam! 💓

3. Trzy Korony

Na koniec odkurzam dla Was szczyt, który zdobyliśmy już grubo ponad rok temu. Przypomniało mi się o nim, kiedy zobaczyłam na Instagramie piękne zdjęcia ze wschodu słońca i szukam kompanów na taką wyprawę :D.  Na Trzech Koronach byłam już kilka razy, ale najwięcej pamiętam z tej ostatniej wycieczki. 


Wyprawę rozpoczęliśmy ze Sromców Niżnych, ponieważ tam nocowaliśmy. Jeśli chodzi o parking, to można zostawić przy pobliskim kościele i będzie to bezpłatne. Gdyby nam się nie udało, nieco dalej jest główny parking. Z tym, że tutaj niestety nie mogę podać dokładnej ceny - wyczytałam 12 zł za dzień. My zaczęliśmy od Pawilonu Edukacyjnego Pienińskiego Parku Narodowego, gdzie obraliśmy żółty szlak. Po chwilę jesteśmy już przy pięknym schronisku Trzy Korony. Tutaj mamy rozwidlenie szlaków na zielony i żółty (można zrobić sobie pętlę), ale my będziemy cały czas trzymać się żółtego. Trasa ze Sromców uchodzi za najładniejszą ze względu na Wąwóz Szopczański


Położony jest między Trzema Koronami, a Podskalną Górą. Ściany napierają na siebie, a w zimie tworzą się tu lodospady. Kiedyś w tym miejscu wiódł trakt handlowy. Strome podejście zaczyna się dopiero na sam koniec, pojawią się znane i lubiane drewniane schody i poręcze. Jest mocno pod górę, ale to kwestia 15-20 minut i będziemy już u góry. Czas na przerwę, ale to jeszcze nie koniec! Warto przejść kawałek dalej  na Przełęcz Szopka, aby cieszyć oko naprawdę piękną panoramą. Tutaj za wstęp na platformę widokową zapłacimy 8 zł. 

Do Przełęczy dojście zajęło nam mniej niż pół godzinki, a cała trasa z postojem około 3h. Po szybkim obiedzie wybraliśmy się później na spływ Dunajcem, więc to był naprawdę dobry i aktywny dzień. 




No to która wyprawa Wam się najbardziej podoba? :)

6 komentarzy:

  1. To dla mnie chyba numer 1! 🤭 nie dość, że chwytliwa nazwa, trasa chyba nie aż taka wymagająca, więc może bym dała radę 😅 Plus ta polana widokowa- jestem ja tak! 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta polana robi robotę 😍 najbardziej nas urzekła bo totalnie nie wiedzieliśmy o jej istnieniu 🥰

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć, że jakaś trasa potrafi Cię jeszcze zaskoczyć! To znaczy, że jest jeszcze dużo do zobaczenia ❤️

      Usuń
    3. To prawda 🥰 mnie też to cieszy ❤️

      Usuń
  2. Dla mnie też teasa 1, choć po Twoich opisach wszystkie wydają się takie łatwe i co najważniejsze krótkie. Wchodzimy, spacerujemy j już jesteśmy 😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomnij sobie jak byłyśmy w zimie na Kopiencu - było krótko i wcale nie jakos meczaco tylko ślisko 😅 pierwsze faktycznie najbardziej lajtowa 🥰

      Usuń