Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

lutego 27, 2021

5 powodów dla których warto odwiedzić Niepołomice

Co przeszkadza nam w podróżowaniu? Obecnie na pewno obostrzenia, trzeba się trochę nagłowić gdzie pojechać, aby jednocześnie zwiedzić coś ciekawego, a nie zaprzątać sobie głowy noclegiem czy posiłkiem. Szukamy też miejsc, w których nie ma tłumów i to jest dziś jak najbardziej zrozumiałe. Kolejną przeszkodą może być brak czasu, brak funduszy na dalekie wojaże, albo brak pomysłu. 

Dziś przychodzę do was z nieco innym wpisem, przypominający  o tym, że podróże są małe i duże. Możemy lecieć daleko i odkrywać zupełnie nową kulturę i czerpać z tego frajdę. Ale równie dużo radości może nam przynieść podróż po naszych okolicach. Chciałabym Was zachęcić do dostrzeżenia piękna w naszym regionie. Raz na czas będę wrzucać tutaj wpisy o tych najbliższych terenach. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma możliwości, aby jechać gdzieś dalej, a już naprawdę ma serdecznie dość siedzenia w domu i gdzieś by wyszedł, ale nie wie gdzie. Dlatego mocno liczę na to, że moje wskazówki będą przydatne. 😌

Tym wpisem zapraszam Was do miejsca które po przeprowadzce, jest mi bardzo bliskie. Niepołomice. Przedtem kojarzyły mi się tylko z ładnym rynkiem i zamkiem. Okazuje się, że oferują one dużo więcej. Oto  kilka moich pomysłów jak spędzić ciekawie cały dzień w tym małym miasteczku.

  1. Jedź na rower

    Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od aktywności sportowej  Otóż, w Niepołomicach znajdują się ścieżki rowerowe w ramach „Nadwiślańskiej trasy rowerowej”. Ta malownicza sceneria bardzo zachęca do przejażdżki. W tamtym roku (kierując się ścieżką w stronę Krakowa) na trasie został otworzony mały bar, w którym można napić się lemoniady, zjeść lody, czy odpocząć na leżakach. Dla rodzinnej ekipy, może być to fajny przystanek. Kierując się w drugą stronę(my startujemy praktycznie zawsze z mostu w Niepołomicach, gdzie zostawiamy samochód), możemy dojechać np. do Brzeska na pyszne lody. Wyzwanie to niemałe, dla takich amatorów jak my, bo w dwie strony wyszło nam około 40 km. Ale warto!  Cala trasa jest asfaltowa, więc można też wybrać się na rolki, hulajnogę czy po prostu spacer.  Bardzo lubię tamte ścieżki, są z dala od samochodów, pośrodku pól, a dookoła jest mnóstwo zieleni. Mnie osobiście taka jazda na rowerze, pomaga się wyciszyć.





  2. Idź na spacer do Puszczy 

    Kolejnym obowiązkowym punktem jest spacer po Puszczy Niepołomickiej. To bardzo rozległy teren, można startować z wielu miejsc  Główną atrakcją Puszczy jest Czarny Staw. Aby dotrzeć do tego miejsca, najlepiej zostawić samochód w Damienicach(to kawałek za Cikowicami). I następnie przespacerować się, trasa w jedną i w drugą, to około 8 km. Także jest to już konkretny spacerek. Moją ulubioną porą na zwiedzanie Puszczy jest jesień. Wtedy, według mnie, wygląda urzekająco. Pewnie dlatego, zdecydowaliśmy   się, że właśnie tam będzie nasza sesja poślubna  Poniżej łapcie jedno z ujęć.




     W Puszczy można również pobiegać, obok szutrowej drogi, znajdują się ścieżki. Nadają się one również na trekking czy rower. Wszystko jest dobrze oznakowane, można wybrać konkretny szlak. W Puszczy odbywają się też corocznie biegi „W pogoni za żubrem”. Są różne dystanse, więc kto wie, może kiedyś i ja spróbuję swoich sił. 




  3. Odwiedź Zamek i koniecznie spróbuj lodów na rynku 

    Zamek znajduje się obok rynku, zaraz przy zabytkowych plantach. Jest wyremontowany i stanowi wizytówkę tego małego miasteczka. Bardzo długo był on  wypoczynkową rezydencję królewską, zwaną potocznie „Drugim Wawelem” Zatem tu bawili się królowie z rodu Piastów czy Jagiellonów. Natomiast dziś w komnatach zamkowych, można zwiedzić Muzeum Niepołomickie, bogate między innymi w eksponaty łowieckie czy myśliwskie.



     Na zamku można zorganizować także wesele, sesje poślubną czy inne imprezy okolicznościowe.  Zwiedzanie można podzielić(jeśli chodzi o zakup biletów) na sale łowieckie-5zł, galerie sztuki-15 zł, Gabinet Włodzimierza Puchalskiego (wystawa fotograficzna)-5zł. Można też kupić bilet łączony za 18 zł. Płatność zarówno kartą jak i gotówką. A po zwiedzaniu koniecznie spróbujcie pysznych lodów w Lodowej Manufakturze, które znajdują się na rynku. Smakują obłędnie!



  4. Przyjedź na Dni Niepołomic

    Jeśli miałabym polecić, kiedy konkretnie warto przyjechać do Niepołomic, to właśnie na święto miasta, czyli Dni Niepołomic. To impreza, która tak naprawdę trwa przez około 2 tygodnie. Wiadomo, że największe atrakcje są w weekendy, aby ludzie mogli z nich skorzystać, ale są też mniejsze akcje w dni powszednie. Jest wesołe miasteczko, są koncerty, występy artystyczne. Równoległe toczą się również akcje charytatywne, za wstęp do muzeum, płaci się np. cegiełkę która wspiera konkretny cel. Do tego masa food tracków. Wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat i wytwarza, tak potrzebne dziś, poczucie więzi w społeczności lokalnej. Generalnie odbywają się na przełomie maja i czerwca, ale w ubiegłym roku ze względu na pandemię, były w sierpniu. Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni i widzimy się na następnych Dniach Niepołomic?





  5. Chodź na Mecz…albo do Kościoła

    Kończąc już wpis o Niepołomicach, chciałabym wspomnieć jeszcze o dwóch miejscach, które też można odwiedzić. Zależy tylko, co kto lubi. Dla fanów sportu, zapraszam na mecz piłki nożnej na stadion Puszczy Niepołomice. Klub gra już w I lidzie, więc to nie jest byle co ;) Kto wie, może za rok czy za dwa zobaczymy ich w ekstraklasie. Ja mocno trzymam za to kciuki, a co! Dwa lata temu w ramach Pucharu Polski (tak, jakby ktoś nie wiedział, to oprócz podróżowania moją pasją jest też piłka nożna 😀) Puszcza mierzyła się z Legią Warszawa. Niestety, bilety rozeszły się szybciutko i nie było nam dane zobaczyć na żywo meczu. Stadion prezentuje się przyzwoicie, jak na standardy ligowe. Można zatem spokojnie zahaczyć również o takie widowisko 
    A dla zainteresowanych sztuką sakralna, polecam również wstąpić do Kościoła pw. Dziesięciu Tysięcy Męczenników, który  znajduje się w centrum. To gotycki murowany kościół, który swój początek ma w połowie XIV wieku, zatem jest to też zdecydowanie historyczna budowla. Kościół w środku jest piękny, warto przyjrzeć się też hasłom na sklepieniach. Ja nie zauważyłam ich za pierwszym razem, dlatego o tym wspominam  



    Niepołomice znam już bardzo dobrze i siadając do tego wpisu, trochę się głowiłam. Jak tu zachęcić tego czytelnika, żeby odwiedził to ładne miasteczko? Co wybrać? Czy na pewno jest tu tyle atrakcji, że przeznaczę na to cały wpis?  Sama siebie zaskoczyłam, bo co chwilę, przychodziło mi do głowy coś jeszcze. Mogłabym Wam napisać, że w Niepołomicach jest też całkiem fajny basen z atrakcyjną strefą dla dzieci, jaccuzi czy sauną. Bardzo lubimy to miejsce i mocno trzymamy kciuki, żeby przetrwało trudny czas pandemii. W wakacje funkcjonowało też kino samochodowe. To miasteczko stale się rozwija i z tego bardzo się cieszę  To jak, przekonałam Was na odwiedziny? A może już byliście? Dajcie znać!

Read more »
o lutego 27, 2021 8
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 17, 2021

Pozytywne i negatywne zaskoczenie- zwiedzanie Zamków w Mosznej i Pszczynie

 Ostatnio dłużej zastanawiałam się nad swoim planowaniem podróży, czyli czym się kieruję wybierając dany cel. Jestem osobą raczej zorganizowaną, więc teoretycznie powinnam mieć listę destynacji wraz z prawdopodobnymi datami. Tak jednak wcale nie jest i chociaż pandemia nauczyła nas wszystkich, że nie ma w życiu za bardzo, co planować - ja już dużo wcześniej kierowałam się głównie intuicją, podpowiedziami innych i korzystaniem z tego, co nam życie przynosi. Przykład- ja chcę w góry, on nie, więc jedziemy do lasu, gdzie jeszcze nas nie było. Otwierają muzea- no to jedziemy pozwiedzać. Zamykają muzea -  szukamy fajnych rezerwatów przyrody, albo miasteczek z klimatem. I tak to u nas działa, chociaż jeden z Zamków, o którym dziś Wam opowiem, był już dawno na mojej liście. Zapraszam👇

Zamek w Mosznej + Opole 

Kiedy pisałam o Maciejowej (o tutaj) , naszym celem pierwotnie był właśnie Zamek w Mosznej. Okazało się, że czasowo się nie wyrobimy, więc wykombinowaliśmy coś innego. Teraz się z tego cieszę, bo to był początek naszej pięknej przygody z górami, która trwa do dzisiaj. Długo odwlekając, w końcu wyruszyliśmy w drogę. Z Krakowa do Mosznej trasa zajęła nam około 2.5h. Zaparkowaliśmy pod Kościołem, który znajduje się niedaleko Zamku. Niby widniała informacja o płatnym parkowaniu, ale nikt od nas żadnej kwoty nie pobrał. Można było oczywiście podjechać pod sam Zamek, obawialiśmy się jednak że nie będzie już miejsca. Niesłusznie😊 Generalnie ludzi garstka, więc to zdecydowanie na plus - w normalnych czasach w weekendy pewnie jest dużo więcej turystów. Za bilet zapłaciliśmy 17 zł, a ulgowy kosztuje (była z nami babcia i siostra, które korzystały z ulgi) 11 zł. Można płacić kartą. Jeśli ktoś tak, jak ja, lubi pamiątki, to tylko przy zakupie biletów, można je nabyć. Nie ma później już żadnych stoisk. Jedną z pierwszych sal, do których weszliśmy była Biblioteka. Znajdują się w niej przeróżne książki, od archiwalnych po współczesne. Tak bardzo nowoczesne, że znaleźliśmy tutaj książki chociażby Remigiusza Mroza, a zaraz obok Blanki Lipińskiej...


Na mnie największe wrażenie zrobiła Oranżeria, do której należy dojść przechodząc przez restaurację. Wszystkie zostało dokładnie opisane na strzałkach, więc nie ma obaw o zgubienie się. 😊Było pięknie, zielono, można było sobie odpocząć na ławeczce, porobić zdjęcia.

 Z ciekawostek - przez kilkanaście lat Zamek funkcjonował jako szpital leczenia nerwic. A generalnie jest to tak naprawdę Pałac. Budowla ta nigdy nie pełniła funkcji obronnej. Wzorowana była na zamku bawarskim Neuschwanstein, a ten z kolei był inspiracją Disney'a.


Po zwiedzaniu, przeszliśmy się jeszcze na krótki spacer do parku, który jest na terenie pałacowym. W zimie wstęp jest bezpłatny, ale w sezonie (od kwietnia do października) kosztuje 12 zł normalny, a 8 ulgowy. 

Generalnie Zamek jest piękny, ale przede wszystkim na zewnątrz. Podobno opcja z przewodnikiem jest o wiele ciekawsza, ale niestety aktualnie niedostępna, tak jak wstęp na wieże. Zwiedzanie i spacer po parku zajęły nam niecałe dwie godziny. Po drodze mieliśmy zwiedzić jeszcze Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach, ale niestety pocałowaliśmy klamkę. Muzeum zamknięte, choć na stronie nie ma żadnej informacji. No, ale mogłam zadzwonić, żeby się upewnić...😌 W takim razie obraliśmy kierunek Niemodlin i kolejny Zamek. Niestety i tu napotkały nas przeszkody. Aby wejść trzeba mieć rezerwację. My nie przewidzieliśmy, że tam wylądujemy i mimo raczej braku tłumów (widziałam tylko kilka osób), nie udało nam się wejść bez rezerwacji. Do trzech razy sztuka - kierunek Opole. 


Przespacerowaliśmy się po rynku, wstąpiliśmy na chwilkę do Katedry i na Mury Obronne. Ze względu na pogarszające się warunki pogodowe i zniechęcenie niektórych członków naszej wyprawy, nie spędziliśmy  tam jednak wiele czasu. Mimo to, Opole to ciekawy pomysł na przystanek na naszej trasie. Znajduję się tam też ciekawe Muzeum Polskiej Piosenki 


Wybierając się do Mosznej, warto mieć w zanadrzu coś jeszcze. A najlepiej kilka dodatkowych przystanków, w razie przeszkód. Mnie mimo wszystkiego, czegoś w tym Zamku brakowało. A szkoda, bo oczekiwania miałam bardzo duże. 😔

Zamek w Pszczynie + Zagroda Żubrów

Tydzień później wybraliśmy się do Zamku, w którym ja już kiedyś byłam. Było to jednak dawno temu i postanowiłam odświeżyć sobie wspomnienia, a przy okazji pokazać M kolejne ciekawe miejsce. Do Pszczyny z Krakowa dotrzemy w godzinkę z hakiem. Zaparkowaliśmy niedaleko małego Rynku i udaliśmy do Bramy Wybrańców. Przygotowałam się do wycieczki dzień wcześniej i kupiłam bilety online. Wstęp do wnętrz XIX i XX-wiecznych kosztuje 20 zł, a ulgowy 11zł i w tej cenie mamy jeszcze wejście na wystawę czasową :"Wystawa na brytyjskim dworze 1898-1929." Dodatkowo, można zwiedzić również zbrojownie, do której trzeba kupić osobny bilet, którego koszt wynosi 6zł, a z ulgą 3.5 zł. Można jeszcze dokupić sobie audioprzewodniki ( za 10 zł + 2zł słuchawki ), ale my z tej opcji nie skorzystaliśmy. 


Wnętrza robią na nas niesamowite wrażenie już od samego początku. Trudno się dziwić, bo Muzeum zachowało około 80% oryginalnego wyposażenia z XIX i XX-wieku. I to zdecydowanie czuć, przechadzając się po kolejnych komnatach. Obecny kształt i jego myśliwski charakter są zasługą Hansa Henricha XI, który panował w Pszczynie prawie 50 lat.


 Zamieszkiwała tu również księżna Daisy- znana między innymi z popularnych pamiętników, które spisywała. Jej pierwsze wrażenia po przyjeździe do Pszczyny opisała tak :" Znajdowały się tu hektary tarasów i ogrodów oraz wiele obojętnych rzeźb. Wspaniały porządek reprezentacyjnych przestrzeni z ciężkim bogactwem luksusu, ale bez komfortu i wygody, a nawet bez osobistej łazienki!" Była też baronową na Książu, który był zdecydowanie bliższy jej sercu. Przechadzając się po jej pokoju, można było faktycznie odnieść wrażenie, że komfort i wygodę to Ona bardzo ceniła. 😀


Polecamy zajrzeć jeszcze do Zbrojowni, która znajduje się w podziemiach Zamku jak i ciekawą wystawę fotograficzną. Całość zajęła nam około 1.5h. Jednak to nie był jeszcze koniec naszej wycieczki- wybraliśmy się do Zagrody Żubrów, która znajduje się w Parku Pszczyńskim. Zapłaciliśmy za wstęp 5zł (myślę, że ze względu na sezon zimowy) i trafiliśmy akurat na porę karmienia żubrów 😍. Mogliśmy przyjrzeć się również innym zwierzątkom. Na terenie zagrody znajdywały się tablice informacyjne i przyrodnicze zagadki dla dzieci. 

A w międzyczasie zjedliśmy jeszcze pączka z Pączkarni na Rynku, a potem jeszcze pyszną zapiekankę z Ogórem czy Bez, również znajdującą się na Rynku. Było tak dobre, że nie zdążyłam sfotografować. Koniecznie musicie spróbować. 

Zatem, gdybym miała wybierać między jednym, a drugim miejscem, poleciłabym Wam zdecydowanie Zamek w Pszczynie. A może w którymś miejscu już byliście i macie podobne odczucia? Dajcie znać. 

Read more »
o lutego 17, 2021 4
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 11, 2021

Styczniowe książki

 

W grudniu pisałam Wam o moim postanowieniu przeczytania 52 książek w ciągu roku. W tym stawiam poprzeczkę nieco wyżej- chciałabym przeczytać ich 60. Aby nie pogubić się w tych liczbach, zawsze w kalendarzu (papierowym, ja to jestem starej daty) notuję sobie tytuły. I tak, kiedyś trafiłam na ciekawy wpis, że pewna pani też sobie spisuje te tytuły, ale z zupełnie inną intencją. Po prostu nie chce za dużo czytać jednego gatunku. I to pomaga jej w rozeznaniu. Miałam mieszane uczucia po przeczytaniu tego komentarza. No, bo skoro ja kocham kryminały i książki psychologiczne, thrillery itp., to czemu miałabym czytać je w mniejsze ilości i zmuszać się do czytania poradników, powieści, a może nawet poezji. Ta myśl jednak nie dawała mi spokoju. Do tego stopnia, że stwierdziłam, że może jednak coś bym zmieniła. I przeczytała książkę zupełnie nie w moim klimacie. Zapraszam Was na czytelnicze podsumowanie stycznia, który okazał się bardzo dobrym miesiącem pod względem literatury.


No naprawdę w styczniu poszalałam. Po pierwsze, pod względem ilości książek. Po drugie, pod względem różnorodności. Aby jednak trochę to uporządkować przedstawiam książki, które udało mi się przeczytać w tym miesiącu :

  1. Ktoś tu kłamie, J. Blackhurst
  2. Opowieści podręcznej, M. Atwood
  3. Social Media. Start, J. Hunt
  4. Cień wiatru, C.L, Zafon
  5. To Bóg uzdrawia i czyni cuda, M. Zieliński
  6. Policja, J. Nesbo
  7. Księżniczka z lodu, C. Lackberg
  8. Bestia, M. Czornyj

Jak widzicie lista jest całkiem spora i znajdziemy tu zupełnie różne gatunki. Spokojnie, nie będzie to post zawierający recenzję  wszystkich książek.😀

Czy przeczytałam już najpiękniejszą książkę w tym roku?

Chciałabym odpowiedzieć, że nie. Jednak wiem, że będzie o to trudno. Mowa oczywiście o książce Cień Wiatru. To jest zdecydowana najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym miesiącu, a  kto wie- może i w roku. Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej książki z rezerwą. Dużo dobrego o niej słyszałam, ale grube książki trochę mnie przerażają. Mam złe doświadczenia 😉 Mimo to, było mi żal, kiedy odłożyłam ją na półkę. Ale do rzeczy. Czemu ona jest taka dobra?

Nasz główny bohater mały Daniel, trafia dzięki swojemu tacie, na Cmentarz Zapomnianych Książek. Wybiera jedną powieść, która zmieni jego życie, choć wtedy nie ma o tym pojęcia. Jest na tyle zauroczony autorem, że próbuje odnaleźć inne jego dzieła. Niestety wydaje się to niemożliwe. Daniel przez lata będzie starał się dowiedzieć, czemu wszystkie książki, tajemniczego autora zostały spalone. To podróż przede wszystkim w głąb siebie. Towarzyszymy bohaterowi w jego codziennym życiu, w jego poszukiwaniach, nowych przyjaźniach, pierwszych miłościach. To nie jest wbrew pozorom, książka w której wieje nudą. Razem z bohaterem, czytelnik chce odkryć prawdę o tajemniczym autorze. Do tego, wszystko dzieje się w pięknej Barcelonie.



Serio, nie czytaliście tego? 😀

 To, co mnie ujęło za serce, w tej książce, to dialogi. Niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem, czytając wybrane sceny. W kryminałach pełno jest wulgaryzmów(ha! w poradniku też może być sporo, jak się okazuje), czarnego humoru, krwawych opisów.  Tu jest humor inteligentny, którego czasem trochę mi brakuje w książkach. I jeszcze jedno, Daniel na swojej drodze, spotyka bezdomnego. Ten ratuje go trunkiem, kiedy bohater przeżywa swój pierwszy zawód miłosny. Pomaga mu, na swój sposób. Wkrótce, Daniel odwdzięcza się i przyjmuje bezdomnego Fermina do księgarni. Zmienia jego życie. Ilu z nas, dziś byłoby gotowych (nawet nie przyjąć, a tylko polecić) kogoś takiego w swojej pracy? Stają się przyjaciółmi, to dla mnie naprawdę jeden z piękniejszych wątków tej książki. Wiele było słów, nad którymi zastanawiałam się dłużej, ale te jakoś zapamiętam na dłużej- W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ps. Można się ustawiać w kolejce do wypożyczenia ode mnie tej książki. 😊 10/10

Czy od teraz mój blog stanie się lepszy?

Prawdę mówiąc, mój Mąż nakłaniał mnie do założenia bloga, jeszcze zanim był moim Mężem. Dlatego mocno mi kibicuje i wspiera, również rzeczowo. Dostałam od niego książkę Social Media. Start autorstwa Jasona Hunta. Miałam wielkie oczekiwania co do tej pozycji, nie ukrywam, że ja dopiero w tej tematyce raczkuję. Czy ta książka sprawi, że mój blog będzie lepszy? Cóż, okaże się. Mimo to, szukałam chyba czegoś innego. W książce znajdziemy porady, co zrobić przed samym założeniem bloga. To przede wszystkim ułożona w głowie tematyka (niekoniecznie musi to być jeden temat), przygotowane teksty robocze no i promowanie się na różnych platformach. 


Książka jest z 2016 roku, więc niektóre porady są już trochę nieaktualne- chociażby zachęcenie do posiadania Snapchata. Jednak świat social mediów jest tak zmienny, że ciężko to traktować jako zarzut. Książka napisana jest lekkim językiem. Dla kogoś, kto totalnie nie ma wizji, jak jego blog ma wyglądać, ta pozycja będzie w porządku. Ja szukam czegoś więcej no i nie ukrywam, że sama jeszcze potrzebuję trochę czasu, aby bloga doszlifować i potem wypromować. Dla mnie totalnym zaskoczeniem był wątek komentarzy. Otóż, autor radzi, aby nie sugerować się komentarzami. To, że ich nie ma, nie jest wcale porażką (ale jak to?!), chodzi bardziej o wyświetlenia, o polecenia bloga itp. No nad tym muszę jeszcze popracować, ale faktycznie kiedy przyjrzałam się kilku blogom, to tych komentarzy jest garstka. Pod zestawieniem najlepszych blogerów w 2020 roku jest ich tylko 16. A wyświetleń pewnie miliony 😀 Oczywiście, że nie komentarze są najważniejsze. Mnie najbardziej cieszy, kiedy Ty, czytelniku jedziesz gdzieś z mojego polecenia, albo czytasz (lub grasz), coś o czym dowiedziałeś/łaś się dzięki mnie. Mimo to, feedback w postaci komentarzy, wiadomości do mnie, jest wciąż dla mnie ważny, bo jestem dopiero na początku tej drogi. 😉 Do brzegu- książka dobra, ale liczyłam na coś lepszego. I nie ustanę, dopóki na coś takiego nie trafię. 7/10

Mam dylemat

Czy warto dać danemu autorowi drugą szansę? Kiedyś już sięgnęłam po książkę Nesbo. I odłożyłam na półkę, nie dokończyłam. Tym razem, dobrnęłam do końca i nawet dobrze się stało. Policja to historia o mordercy, który na celownik bierze funkcjonariuszy policji. Zabójstwa są powiązane ze nierozwiązanymi sprawami z przeszłości i ponadto w miejscach przestępstw brakuje jakichkolwiek śladów. W międzyczasie towarzyszymy bohaterom w ich codziennych rozterkach i mocno kibicujemy głównemu bohaterowi- Harremu, aby pokonał swoje słabości. Dla mnie akcja toczy się trochę za wolno i dopiero na końcu się rozkręca, ale końcówka jest na tyle dobra, że skłania mnie do tego, żeby sięgnąć po następną część. W końcu, do trzech razy sztuka. A może ktoś już coś czytał tego autora i poleca jakąś konkretną książkę? 😊 6/10


Jak widać, to że czytam najwięcej kryminałów, nie sprawia wcale, że czytam je bezkrytycznie. W tym miesiącu wygrała piękna powieść i cieszę się, że otwieram się na nowe czytelnicze horyzonty. Wam też to polecam! 


Read more »
o lutego 11, 2021 12
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 04, 2021

Podróże w czasie pandemii cz. 2

 

Z racji tego, że dalsze podróże są wciąż  utrudnione, przychodzę dziś z drugą odsłoną moich propozycji na jednodniowe wycieczki. Będzie miks - znajdzie się kolejna propozycja lekkiej i przyjemnej wędrówki górskiej, będzie wycieczka do lasu oraz w podróż w poszukiwaniu zamków. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zapraszam 👇

   Las Bronaczowa

Wspominałam już kilka razy, że w życiu trzeba czasem iść na kompromisy. Tak było z tą wyprawą. Ja chciałam bardzo iść w góry, M nie chciał w ogóle, przemawiały za nim warunki pogodowe - mega mróz, duże opady śniegu. Za nic w świecie nie chciałam jednak przesiedzieć Niedzieli w domu, więc z odsieczą przyszła moja mama. Zaproponowała nam spacer po Lesie Bronaczowa. Nazwa ta pochodzi od średniowiecznej osady, która w zachodniej części dzisiejszych Mogilan stanowiła niegdyś osadę strażników przejścia granicznego „Brony” zwanych Bronaczami. Co ciekawe, do dziś nazwa ta funkcjonuje w owej części Mogilan. Wiódł tędy szlak handlowy przez Karpaty i Węgry na południe Europy. Ot, trochę historii, bo szukając informacji na temat lasu, znalazłam jedynie ubogie wzmianki, że nazwa pochodzi od wsi Bronaczowa. A to jednak trochę uproszczenie 😉

 

Aby dojechać do Lasu, proponuję wpisać w gps-a Radziszów. My najpierw po prostu wpisaliśmy Las Bronaczowa i wyprowadziło nas to w  szczere pole. Wyobraźcie sobie radość M, kiedy musiał w tym śniegu zawracać, bo jednak okazało się że tędy nie trafimy. Dlatego, darujcie swoim kierowcom i wpiszcie ten Radziszów, a dokładnie ulica Spacerowa. W ten sposób unikniecie niepotrzebnych nerwów (: 


Dojechaliśmy na miejsce około 11 i był problem z parkingiem, większość aut stała pod miejscowym sklepem, a pod wejściem do lasu, nie było już totalnie miejsca. Dlatego jeśli będziecie wybierać się w weekend, weźcie to pod uwagę. Trasa nie ma żadnych trudności, środkiem biegnie droga dostępna dla ruchu pieszego oraz rowerowego. My minęliśmy tez kilka osób śmigających na popularnych teraz skiturach. Nieraz natknęliśmy się też na boczne odgałęzienia, ale raczej trzymaliśmy się głównego szlaku. W lesie spędziliśmy dwie godzinki i przespacerowaliśmy około 8km. Pewnie, gdyby nie potężny mróz, jeszcze byśmy zostali, ale mocno zmarzliśmy.


Bez herbatki w termosie nie mogło się obejść!

Dla kogo? Dla wszystkich, którzy lubią aktywny wypoczynek. To dobre miejsce na spacer z dziećmi, zwłaszcza kiedy było tyle śniegu. Szczęśliwi posiadacze piesków również powinni być zadowoleni z tej wyprawy. Z Krakowa dojedziemy tam w około 40 minut.

Na Szlaku Orlich Gniazd - Zamek w Mirowie, Bobolicach i Smoleniu

Taka wycieczka już trochę za mną chodziła. No i w końcu nadarzyła się okazja. Tym razem wybraliśmy się na zwiedzanie terenów zamkowych. Ta propozycja to już wycieczka na większość dnia. My wyjechaliśmy rano i wróciliśmy popołudniu, ale było warto. Szlak Orlich Gniazd to trasa przebiegająca przez dwa województwa - małopolskie i śląskie. Długość szlaku to prawie 164 km. Znajdziemy tu średniowieczne ruiny zamków czy warowni. My zdecydowaliśmy się na zwiedzanie terenów położonych w województwie śląskim.

Naszym pierwszym przystankiem były ruiny zamku w Mirowie. Trafiamy bez problemu i parkujemy na prawie pustym parkingu i to jeszcze bezpłatnym. Bajka. Wchodzimy na teren zamkowy i meldujemy się w kasie, gdzie za bilet normalny płacimy 7zł. Można gotówką i kartą, ale widnieje zachęta do płatności kartą z wiadomych względów. Obchodzimy ruiny zamku, które szczerze powiedziawszy nie są zbyt atrakcyjne i zamknięte ze względu na prace remontowe, które jak się dowiedziałam trwają już od kilku lat.


 Zamek w Mirowie i Bobolicach to zamki bliźniacze. Dzieli je odległość około 1.5 km. Oprócz podobnego położenia, w przeszłości miał ich łączyć podziemny tunel. Nazwa pochodzi również od władców zamków, którzy byli tak podobnymi bliźniakami, że ciężko było ich od siebie odróżnić (potrafię sobie to wyobrazić 😉) . Kiedyś między jednym, a drugim zamkiem można było przejść trasą spacerową po skałkach. My nie wiedzieliśmy, że jest to nieaktualne i wybraliśmy się właśnie na spacer. Po drodze minęliśmy chociażby Jaskinie Stajnia, do której można było wejść.


 Niestety w połowie trasy musieliśmy zawrócić, ponieważ zderzyliśmy się z murem- a w gwoli ścisłości z siatką ogradzająca teren. Ponoć właściciele terenu nie mogą dojść do porozumienia, dlatego trasa spacerowa jest nieczynna. Informacja była zamieszczona przy kasie, ale jakoś ją przeoczyliśmy i zaufaliśmy na słowo naszemu przewodnikowi- mojej mamie.  Zawróciliśmy i podjechaliśmy do Bobolic samochodem. Aby wejść na teren zamkowy znów musieliśmy zapłacić 7 zł. Zamek w Bobolicach jest o wiele ładniejszy, ale gdybyśmy chcieli wejść do środka (ze względu na pandemie, było to niemożliwe) , musielibyśmy zapłacić kolejny raz.


 Czyli tych opłat robi się naprawdę dużo, miejmy nadzieję, że są przeznaczone na właściwy cel.  Byliśmy trochę rozczarowani, ale udaliśmy się jeszcze do zamku w Smoleniu. Po drodze zatrzymaliśmy się też w rezerwacie przyrody „Góra Zborów”. Można wdrapać się na owe wzniesienie i podziwiać punkt widokowy. My chwilkę pospacerowaliśmy po rezerwacie, zeszliśmy do Jaskini Głębokiej (na razie zamknięta, ale generalnie dostępna do zwiedzania z przewodnikiem) i wyruszyliśmy dalej.


Na deser został nam teren, który w końcu mogliśmy zwiedzić. Ruiny zamku w Smoleniu były otwarte dla turystów. Wstęp kosztował 9 zł, (ulgowy chyba 5 zł). Płaciliśmy gotówką, ale można było kartą. Ruiny zamku położone są na szczycie stożkowatego  wzgórza, pokryte gęstym lasem. Możemy podziwiać cypel skalny, z wysoką okrągłą więżą obserwacyjną. 


A oprócz tego, możemy zobaczyć kilka okien, strzelnicę, szczątki bramy wjazdowej i ślady podziału na komnaty. Przechadzamy się po dawnym dziedzińcu i wdrapujemy  na ciekawy punkt obserwacyjny. Tu już zdecydowanie było, co zwiedzać i to było dobrze wydane 9 zł. 😏 Na Szlak Orlich Gniazd na pewno jeszcze wrócimy.

 

 Wycieczka górska- Stare Wierchy

Dla wszystkich, którzy są już spragnieni słońca, przypomnę naszą górską wycieczką z jesieni 2019 roku. Tak jak pisałam wcześniej, stopniowo próbowałam zachęcać M, do polubienia wycieczek górskich. Ta była jedną z… 😏

Kierujemy się do Poręby Górnej, z Krakowa dojedziemy w około godzinkę. Parkujemy przy końcowym przystanku PKS Poręba Górna. Najpierw wędrujemy zielonym szlakiem, trzeba być czujnym, aby na początku go znaleźć, ale nie jest to niemożliwe. Zielonym szlakiem idziemy tylko chwilkę, potem wchodzimy już na żółty i jego się trzymamy aż do schroniska. Idziemy szeroką, leśną ścieżką, wzdłuż strumienia. Delikatnie pniemy się w górę, ale nie jest to wyczerpująca wędrówka. Docieramy na pierwszą polanę i ładujemy akumulatory, bo przed nami najtrudniejszy - czyli najbardziej stromy fragment.


 Zajmie nam około 30 min, a stamtąd jeszcze chwilka i jesteśmy na miejscu. Całość trasy, razem z przerwą na posiłek w schronisku, zajęła nam około 4h. Schronisko oferuje posiłki na wynos, jest dużo stolików na zewnątrz, więc żurek na rozgrzanie + herbatkę można zjeść nawet w zimie. 


Jeżeli komuś mało, można zrobić pętelkę przez Maciejową, o której pisałam tu. W naszym wypadku na pętelki jeszcze przyjdzie pora, ale te wycieczkę wspominamy bardzo dobrze. Schronisko ma swój fajny klimat, ładnie wygląda i dla każdego znalazło się miejsce. 


To już wszystkie moje propozycje na dziś. Dajcie znać, który typ wycieczek najbardziej Wam odpowiada?  

Ps. Opisując wycieczkę po zamkach, posiłkowałam się książką Juliana Zinkowa "Orle gniazda i krajobrazy jurajskie". Jeśli kogoś zainteresował bardziej ten temat, chce poznać legendy danych miejsc, śmiało polecam tę pozycje. 

Read more »
o lutego 04, 2021 8
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Wiosenne książki? Podsumowanie kwietnia i maja.

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (8)
    • ►  cze 2025 (1)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ►  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ▼  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ▼  lut 2021 (4)
      • 5 powodów dla których warto odwiedzić Niepołomice
      • Pozytywne i negatywne zaskoczenie- zwiedzanie Zamk...
      • Styczniowe książki
      • Podróże w czasie pandemii cz. 2
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.