Przy większej ilości wolnego czasu, wcale nie tak łatwo zebrać się do pisania. Powiedziałabym nawet, że trudniej! Stały rytm dnia pozwalał mi na wygospodarowanie czasu na pisanie, a tutaj nie jest tak kolorowo! Dużo wolnego i wieczne przekładanie spowodowało obsuwę w zakończeniu historii o Maderze. Dziś kilka praktycznych informacji, które mogą Wam się przydać przed wyjazdem. Będzie podsumowanie kosztów, moja opinia o hotelu, czego warto spróbować na Maderze i o czym nie zapomnieć. Zapraszam!


1. Madera - tego nie zapomnij!

Zacznijmy od przygotowania. Co spakowaliśmy do walizek? Buty górskie, bo nie wyobrażam sobie iść w innych na Pico Ruivo czy Półwysep św. Wawrzyńca. Oprócz tego mieliśmy też długie sportowe spodnie - ja legginsy, a Mati dresy, aczkolwiek te nam się nie przydały. Choć wydawać by się mogło, że słońce nie jest tam takie mocne, jak w Grecji czy Hiszpanii, to zużyliśmy całe dwa kremy i wróciliśmy opaleni. Na każdą wycieczkę zabieraliśmy plecak z prowiantem i wodą, a na głowę czapki. Nowością dla nas było korzystanie z karty Revolut. Trochę podróży już za nami, a dopiero teraz zdecydowaliśmy się na ten krok. Przydaje się na zagranicznych wakacjach!  Przypomnę tylko, że plaże na Maderze są w większości kamieniste, więc polecam zabrać też buty do wody. 


2. Madera - hotel

Do Madery miałam kilka podejść. Chciałam zorganizować wszystko sama. Niestety, kiedy zaczęłam sprawdzać loty w sezonie, okazywały się one naprawdę drogie - ok. 1300 zł za osobę, a to jeszcze bez bagażu. Z ciekawości zerknęłam też na oferty z biura podróży i okazało się, że cenowo wyjdzie to podobnie. Początkowo mieliśmy w planie opcję HB, ale nie zdążyliśmy jej kupić. Finalnie wyszło to na lepsze, bo znalazłam all inclusive z wylotem z Katowic (a miał być z Wrocławia) za 100 zł więcej. Kupiliśmy wycieczkę z TUI za 3600 zł/osoba. Dla porównania 4 lata temu też z TUI i za prawie taką samą cenę lecieliśmy na Zakynthos. Transfer z lotniska do hotelu zajął nam jakieś 30 minut.


Do Funchal mieliśmy ok 4-5 km, ale z hotelu odjeżdżał też darmowy bus dwa razy dziennie. W sezonie obłożenie jest spore, więc musieliśmy jechać komunikacją miejską. Hotel znajdował się przy Praia Formosa i pierwszy raz spałam tak blisko plaży. My mieliśmy pokój na samym dole i mimo, że nie widzieliśmy przez okno Oceanu, to codziennie rano budził mnie jego szum. Niesamowite uczucie.


 Z pokoju mieliśmy wyjście od razu na taras i basen, więc nie było to też złe rozwiązanie. Był też aneks kuchenny, lodówka, więc tak naprawdę można by sobie samemu przyrządzać posiłki. Pokoje były codziennie sprzątane, w toalecie kosmetyki, łącznie z jednorazową gąbką. 😀

 Jeśli chodzi o wyżywienie, to kuchnia była bardzo różnorodna. Śniadania zazwyczaj były podobne, natomiast obiady i kolacje zawsze inne. Makarony, ryby, mięsa, sałatki, każdy znalazł coś dla siebie. Ja jestem generalnie wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, a nigdy nie było tak, żebym czegoś pod swoje gusta nie znalazła.


 Bardzo mi się podobały też animacje w hotelu. W ciągu dnia były różne zabawy, typu piana party, ping-pong, aqua zumba itp. Wieczorami koncerty, pokazy taneczne itp. 


A jeśli interesuje Was temat alkoholu, to tutaj też nie było na co narzekać. Do obiadu, czy kolacji można było się częstować winem (dość mocne!), ale oprócz tego było jeszcze piwo i drinki. Były one z lokalnych trunków, ale nie czuć, żeby były rozwodnione. Chociaż w hotelu za dużo nie przebywaliśmy, więc jakimś wielkim znawcą w tym temacie nie jestem. 😀 Jeśli miałabym się czegoś przyczepić, to może tego że busy dwa razy dziennie to trochę za mało w sezonie i trafiliśmy też na niesympatyczną rezydentkę. Moja ocena dla tego hotelu to 9/10. Tutaj Wam podsyłam link na bookingu


3. Auto na Maderze

Kolejną ważną kwestią, którą warto poruszyć jest wypożyczenie auta na Maderze. Uważam, że rezygnując z samochodu, dużo tracimy akurat na tej wyspie. Na początku nastawiałam się na zwiedzanie komunikacją miejską i ewentualnie uberem, ale logistycznie mnie to trochę przerosło. Nie wszędzie da się dojechać, a koszt taksówki też nie jest tani. Zdecydowaliśmy na wypożyczenie auta na 3 dni i zarezerwowaliśmy je wstępnie na stronie discovercars. Tam dopłaciliśmy jeszcze za dodatkowe ubezpieczenie, ale okazało się ono nic niewarte. Auto wypożyczyliśmy z firmy SIXT, z której Mateusz już kilka razy korzystał. Odbieraliśmy je na lotnisko, ale przyznam że mieliśmy trochę stracha, czy się uda. Na stronie znaleźliśmy informację o konieczności posiadania karty kredytowej, której my nie mieliśmy. Oczywiście zdążyliśmy już wtedy zapłacić za wynajem. Na szczęście nasza debetowa karta wystarczyła, ale musieliśmy dokupić ubezpieczenie. I tak pewnie byśmy się na to zdecydowali, więc dla nas to nie był duży problem. Za 3 dni łącznie z paliwem i pełnym ubezpieczeniem zapłaciliśmy 260 euro. Depozyt wrócił do nas po kilku dniach roboczych, a odbiór poszedł bardzo sprawnie. Mieliśmy renault clio i takie autko bardzo Wam polecamy, bo uliczki na Maderze bywają wąskie. Natomiast jeśli chodzi o samą jazdę, to główne drogi na wyspie są w bardzo dobrym stanie. Gorzej jest, kiedy wjeżdżamy do małych miasteczek. Tam bywa wąsko, trzeba się z kimś minąć itp. Dlatego warto czasem wydłużyć sobie trasę, ale jechać jak najdłużej główną drogą. Taka rada ode mnie dla Was. 😀



4. Co zjeść i wypić na Maderze

Już prawie na koniec o tym, co równie ważne. Może ktoś się zdziwi, że piszę taki podpunkt, skoro byłam na wakacjach all inclusive. Jednak nie moglibyśmy  nie spróbować lokalnej kuchni. Na Maderze bardzo popularna jest tzw. espada, czyli pałasz czarny. Ryba, która przed obróbką wygląda obrzydliwie. 😂 A w związku z tym, że na wyspie rośnie bardzo dużo bananów, to rybę podaje się z bananem. I to smakuje naprawdę dobrze!

 Taki obiadek jedliśmy w Dolinie Zakonnic i dodatkowo próbowałam prażonych kasztanów. Można je dostać tylko tam! Jest też zupa z kasztanów, albo nalewka.


 Polecamy Wam restaurację La Perla. Za rybkę, kasztany, pieczonego pierożka i napoje zapłaciliśmy 28 euro. Jeśli chodzi o lokalne napoje, to nam bardzo zasmakowała brisa, zwłaszcza ta o smaku marakui. W smaku przypomina trochę fantę, ale jest dużo lepsza, bardziej owocowa. 


Z alkoholi polecamy spróbować Wam ponchy. To tradycyjny drink na Maderze. Składa się z rumu, miodu, soku z cytryny i pomarańczy. Chociaż te dwa ostatnie składniki można zmieniać. My na ponchę wybraliśmy się do Camara de Lobos. Koszt jednego drinka to ok. 3 euro. Do Polski przywieźliśmy sobie właśnie rum, więc kiedyś będziemy zrobimy sobie takie portugalski wieczór. Płynnie przechodząc też do tematu pamiątek, zakupiliśmy sobie w winnicy w Funchal, zielone musujące wino. Natomiast reszta to pocztówki, magnesy, pamiątkowy kubek itp. Kartki kupowałam w cenie 0,3 albo 0,5 euro. A magnes to koszt 1-2 euro, ale w tym roku kupiłam chyba rekordową ilość, bo 10. 👀 

5. Koszty

Wypunktowałam dla Was praktycznie wszystkie nasze wydatki. Na miejscu najwięcej kosztował nas samochód, ale uważam że i tak to była całkiem niezła cena. Wybraliśmy się na jeden obiad w restauracji w nagrodę za górską wycieczkę no i próbowaliśmy w Funchal też słynnego pasteis de nata. No i oczywiście wejście do ogrodów i na kolejkę też nas trochę wyniosło (łącznie jakieś 50 euro), ale finalnie i tak uważamy że to były wspaniałe wakacje. Na Maderę przylecieliśmy w sobotę wieczorem, a w lot powrotny mieliśmy z nocy sobotniej na niedzielną, więc też fajnie ułożył nam się harmonogram. 


6. Gratis o dronie

Gdyby kogoś interesował wątek o dronie, to postanowiłam napisać o tym jeszcze dwa słowa. Generalnie przed wyjazdem przeczytałam sporo informację na ten temat. Każdy kraj ma tak naprawdę inną politykę w tym temacie. W Portugalii trzeba założyć sobie konto tutaj. To też zrobiłam, następnie według instrukcji na innym blogu, uzupełniłam wniosek. Czekałam chyba najpierw jeden dzień na weryfikację konta, a potem mogłam wypełnić. No i dwa razy mój wniosek został odrzucony...Raz z powodu złych współrzędnych, które system sam mi zaproponował, a drugi z powodu zbyt dużego obszaru, który zaznaczyliśmy. Co istotne, aby latać nad Oceanem, potrzebowaliśmy nie tylko akceptacji tego wniosku, ale również wypełnić kolejny gdzie indziej. Czy zatem lataliśmy dronem nielegalnie na Maderze? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi. 😀 


Mam nadzieję, że serią wpisów o tej pięknej wyspie, przekonałam Was, że to miejsce warto wpisać na swoją listę marzeń i konsekwentnie dążyć do realizacji. 





2 komentarze:

  1. Super podsumowujący wpis 😍. Czuć, że to były wakacje życia 🤩. Aż szkoda , że to już koniec tematu Madery 😟. No, ale czekam na kolejny wyjazd 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz muszę się zabrać za zaległości, jak np. Wyprawa górska, rowerowa czy wypad nad morze 😅

      Usuń