Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

marca 30, 2022

Kraków dla turysty - Podgórze

 Przyszła pora na kolejny wpis o Krakowie moimi oczami. Dziś zabieram Was do dzielnicy, która jest trochę niedoceniona i nieodkryta, a mianowicie zapraszam do Podgórza. Przypomnę tylko, że mój pierwszy wpis Krakowie możecie znaleźć tutaj. 


1. Plac Bohaterów Getta

To chyba jedno z najbardziej kojarzonych miejsc z tą dzielnicą. Był on w latach 1941-1943 niejako centralnym miejscem w krakowskim getcie. To tu gromadzili się Żydzi przed transportem do Auschwitz. Krzesła mają symbolizować sprzęt wynoszony z domów w czasie wysiedlania.  Getto było podzielone. W punkcie A mieszkali Żydzi zdolni do pracy i zdrowi, a po stronie B można było znaleźć starców, chorych i dzieci. To bardzo ciekawa instalacja i zdecydowanie warto tu zajrzeć. Ciężko sobie wyobrazić, że tymi samymi śladami kiedyś chodzili ludzie, dla których każdy dzień był walką o przetrwanie. 



2. Apteka pod Orłem

Bardzo ważnym i strategicznym miejscem w tym okrutnym czasie była Apteka pod Orłem, znajdująca się tuż przy placu. Po pierwsze - była ona prowadzona przez jedynego mieszkańca getta, który nie był pochodzenia żydowskiego -  Tadeusza Pankiewicza.

 Była to jedyna apteka na tym terenie, więc wyobraźcie sobie jakie musiało być zapotrzebowanie. Poza tym, to tutaj odbywały się tajne spotkania, ludzie ukrywali się przed deportacją, kombinowali by przeżyć. Oddział jest bardzo ciekawy, dowiemy się tam więcej o samym właścicielu, jego rodzinie i codziennym życiu w getcie. Informacji jest bardzo dużo, może to być nieco przytłaczające. Wszystkie treści są w języku polskim i angielskim. Bilety normalne kosztują 14 zł, a ulgowe 10 zł. My spędziliśmy tam ponad pół godziny, choć oddział nie jest duży, ale tak jak pisałam - informacji jest sporo. Jeśli ktoś lubi muzea, nie może go tu zabraknąć. 😉



3. Kładka Ojca Bernatka 

No dobrze, a teraz przespacerujmy się trochę po tym Podgórzu. Z Placu Bohaterów Getta możemy udać się w kierunku Kładki Bernatki. Skręcamy w ulicę Piwną i trzymamy się jej aż do skrzyżowania z ulicą Nadwiślańską. A stamtąd już zobaczycie nasz cel. Co niezwykłego jest w tym miejscu? Po pierwsze, łączy ona ze sobą dwie dzielnice - Kazimierz i Podgórze. 

Została nazwana imieniem zakonnika(o. Laetusa Bernatka), który zainicjował wybudowanie szpitala Bonifratów w Krakowie. Co charakterystycznego znajdziemy na tym moście? Przede wszystkim kłódki! Zakochani wieszają je na moście z widniejącymi inicjałami, a następnie kluczyk wyrzucają do Wisły na znak wielkiej i nieskończonej miłości. To taki krakowski most zakochanych. Jednak znajdziemy tam też zerwane kłódki, które ktoś zdeterminowany chciał wyrwać, a przez to most po prostu niszczeje. Ja osobiście nie jestem zwolenniczką takich romantycznych symboli i chyba już obejdzie się bez takich deklaracji. 😀 Oprócz kłódek, w oczy zapewne rzucą się Wam ciekawe, wiszące rzeźby. Wystawa nosi tytuł "Między wodą, a niebem" i powstała w 2016 roku. Podmuchy wiatru wprawiają je w ruch, dzięki czemu wyglądają naprawdę interesująco. Dla mnie to lepsza atrakcja, niż kłódki zakochanych. Kiedy najlepiej przespacerować się po Kładce? Wieczorem, bo most jest podświetlony w różnych kolorach i aż się prosi o spacer wieczorową porą. Jedna strona przeznaczona jest dla pieszych, a druga dla rowerzystów, ale oczywiście nie wszyscy się tym sugerują. 


Jeśli już zgłodnieliście, albo macie ochotę na małą czarną, to akurat mam w tej okolicy do polecenia dwie knajpki. Pierwsza z nich to restauracja z kuchnią śródziemnomorską Primo. Sporo miejsca, dla nas bez problemu znalazł się stolik w sobotni wieczór bez rezerwacji. Zamówiliśmy oczywiście pizzę i winko. Było smacznie. Natomiast na mniejsze przyjemności polecamy Grani Coffee. Kiedy uzupełnimy siły, możemy ruszyć dalej. 


4. Rynek Podgórski, kościół św. Józefa i kolorowe schody

Całkiem sporo tych rozpoznawalnych miejsc na Podgórzu, bo właśnie piszę o kolejnym. Kościół św. Józefa powstał w XIX wieku i jest wpisany na listę zabytków województwa małopolskiego. Budowla była odnawiana w 1999 roku ze względu na jej zły stan. Zarówno w środku jak i na zewnątrz świątynia robi wrażenie. Jednak mnie najbardziej spodobał się ogród za kościołem, który zwany jest Podgórską Golgotą. 


Polecam wybrać się tutaj na wiosnę lub jesień. Kolorki robią robotę. Jednak my zostajemy tutaj tylko chwilę, by nieco odpocząć i ruszamy dalej w stronę Parku Bednarskiego i kolorowych schodów. Najpierw kierujemy się ulicą Parkową, a później Andrzeja Potebni. Musicie wybaczyć, ale zdjęcia z kolorowych schodów mam sprzed czasu odnowienia. Teraz to wygląda o wiele lepiej. Na schodach przeczytamy cytaty polskich artystów. Bardzo ciekawy pomysł i słusznie, że znów wrócił tu blask. 😊



5. Park Bednarskiego i kościół św. Benedykta

Z kolorowych schodów mamy już rzut beretem do Parku Bednarskiego. Mówi się o nim, że to jeden z ładniejszych parków w Krakowie. Nie jestem jakimś znawcą w tym temacie, ale mogę śmiało powiedzieć, że faktycznie jest ładnie. Park powstał z inicjatywy Wojciecha Bednarskiego, który był dyrektorem w pobliskiej szkole. Organizowano tutaj zajęcia sportowe m.in dla Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Znajdziemy tutaj też pomniki Jana III Sobieskiego, Adama Mickiewicza i Tadeusza Kościuszko. Na mnie zrobił wrażenie przede wszystkim dość surowy klimat tego parku. Owszem, jest tu plac zabaw, ale nie jest jakiś duży. Są alejki do spacerowania, ponad sto gatunków drzew, hasające wiewiórki i wszystko to wygląda po prostu naturalnie. Ostatnie miejsce, o którym muszę wspomnieć to najmniejszy kościółek w Krakowie. Kościół świętego Benedyka. Znajduje się on na Wzgórzu Lasoty i jego początki można datować na XI wiek. Kościół jest otwarty tylko dwa razy w roku, 21 marca- we wspomnienie świętego Benedykta i we wtorek po Wielkanocy, czyli tzw. Rękawkę. Obok kościółka znajdziemy też fort Kraków, a po drodze z parku do kościoła, miniemy zabytkowe Wille. Przyznajcie sami, jest co zwiedzać. Na terenie Podgórza znajduje się też moje ulubione krakowskie muzeum, ale o tym przeczytacie w kolejnym wpisie poświęconym Krakowowi. ✋


Read more »
o marca 30, 2022 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

marca 24, 2022

Wiosenne pomysły na spacer - godzinę drogi od Krakowa

 W końcu robi się coraz cieplej i można trochę pospacerować. Lubię zimę, ale taką prawdziwą, z dużą ilością śniegu. A takiej niestety w Krakowie za bardzo nie doświadczyliśmy, więc już nie mogłam się doczekać cieplejszych dni. Pewnie nie jestem jedyna. Ostatnio sprawdziliśmy kilka nowych lokalizacji, zapraszam na spacer. 👇


1. Wieliczka - las i stawy na Grabówkach

Okazuje się, że Wieliczka to nie jest tylko kopalnia soli. Ma całkiem ładny rynek, który już kiedyś widzieliśmy, solne miasto z dobrze rozwiniętą infrastrukturą sportową i ciekawe miejsca do spacerowania. Naszym celem był tzw. użytek ekologiczny Las i Stawy na Grabówkach. Mieści się on stosunkowo niedaleko centrum Wieliczki. My wpisaliśmy sobie w GPS ulicę Jedynaka i przed komisariatem policji skręciliśmy w lewo, nieco do góry. Nie zrażajcie się, na początku będzie nas prowadzić wąska droga na coś w rodzaju parkingu 😀 Będzie to dość spora polana, my sugerowaliśmy się po prostu kilkoma zaparkowanymi samochodami. Zostawiamy auto, mijamy szlaban i pniemy się drogą do góry. Po chwili, powinniśmy już zobaczyć park linowy, który jest tutaj dużą atrakcją. Są trzy rodzaje ścieżek do wyboru : łatwa, średnia i trudna. Aktualnie było zamknięte, ale na pewno w sezonie działa normalnie. Poza tym mamy tutaj ogrodzone boisko do koszykówki, piłki nożnej, mały plac zabaw, ławeczki i piękne stawy. 😍 

Co ważne, ze stawów mogą korzystać wędkarze i tych też spotkaliśmy. Stawy da się obejść dookoła, gdzieniegdzie znajdują się ławeczki w lepszym lub gorszym stanie, ale można na chwilkę odpocząć. Myślę, że w sezonie jest tu dość tłoczno, dlatego może warto wybrać się właśnie tam na jeden z pierwszych wiosennych spacerów? Po drodze mijaliśmy też ciekawe miasteczko drogowe przeznaczone dla dzieci, więc Wieliczka naprawdę nie musi być kojarzona tylko z Kopalnią!


2. Dolina Mnikowska

Dolinki podkrakowskie chyba nigdy mi się nie znudzą. Każda jest inna i na swój sposób wyjątkowa. W Bolechowickiej zaskoczyły mnie ciekawe formacje skalne i uroczy mostek, w Będkowskiej można było nieźle pospacerować, a Kluczwody po prostu dobrze mi się kojarzy - to była nasza pierwsza mini podróż w pandemii. Przyszła pora na kolejną, jedną z popularniejszych. Zaparkowaliśmy samochód w Mnikowie, przy pętli autobusowej. Jest tam dość dużo miejsca. Następnie obraliśmy niebieski szlak i trzymaliśmy się go cały czas. Po chwili weszliśmy na leśne ścieżki i dotarliśmy do małego źródełka. Podążając dalej, naszym oczom ukazały się wysokie formacje wapienne, które są dość charakterystyczne w tych terenach.

 W końcu zobaczymy też dużą polanę z punktem centralnym, którym jest obraz Matki Bożej Skalskiej. Jeśli chodzi o jego genezę, wersji jest kilka. Jedna mówi o hrabinie z rodów Potockich, która miała chorą córkę i bardzo gorliwie modliła się o jej uzdrowienie. We śnie miała ukazać się jej właśnie Matka Boska w skale. Inne podania głoszą, że w tym miejscu schronili się uczestnicy Powstania Styczniowego i to właśnie Maryja zapewniła im opiekę i schronienie. 

Niezależnie od wersji, obraz robi wrażenie. W sezonie są tutaj odprawiane Msze Święte w plenerze, czy nabożeństwa majowe. Nam było trochę mało, dlatego weszliśmy  w głąb lasu i przespacerowaliśmy się nieco dalej. Cały czas trzymaliśmy się niebieskiego szlaku, zawróciliśmy przy tym mostku.

Można by było zrobić kółko i wrócić zielonym szlakiem, ale z racji tego że byliśmy po chorobie i było dość zimno, wróciliśmy tą samą trasą. Niemniej, gdyby ktoś chciał więcej, to śmiało. :) Dolinka nie jest długa, ale jest kolejną ciekawą propozycją na wyrwanie się z Krakowa. Kto zna, a kto dopiero planuje? 😃


3. Czchów i Tropie 

Kolejna propozycja jest chyba moją ulubioną w ostatnim czasie. Ta wyprawa zajęła nam pół dnia, ale na pewno można spędzić tam cały dzień, a nawet i weekend. Pierwszym przystankiem był zamek w Czchowie. Pochodzi z XIII wieku i pamięta jeszcze okres wojen z Tatarami. Swego czasu była tu też siedziba starostów, a w czasach rozbiorów przez chwilę więzienie. W pobliżu zamku jest dość spory i darmowy parking, a obok niego nieduży plac zabaw. Natomiast ruiny są odnowione i dziedziniec zamkowy jest cały czas otwarty.

Warto tam zajrzeć przede wszystkim ze względu na ładną panoramę, ale poza tym są tam też tabliczki z informacjami, zabytkowe armaty i inne ciekawe eksponaty. Od maja do końca września możemy wejść na więżę widokową, teraz nam się niestety nie udało, ale i bez tego byłyśmy zadowolone. To byłaby jedna opłata, jaką trzeba uiścić na tym terenie. To lubię 😁.

 Naszym kolejnym przystankiem miał być zabytkowy kościółek św. Świerada i Benedykta w Tropiu, ale po drodze zatrzymałyśmy się w jeszcze jednym miejscu. Stary, wiszący most zrobił na mnie tak duże wrażenie, że poprosiłam Mamę o zawrócenie. I było warto... Sami spójrzcie. 

Do samego kościółka też warto zajrzeć, chociażby ze względu na ciekawego patrona. Zakładam, że mało kto słyszał wcześniej o świętym Świeradzie. Był on pustelnikiem i męczennikiem, który żył na przełomie X i XI wieku. 

Parafia mieści się w naprawdę urokliwym miejscu, a jadąc kawałek dalej możemy załapać się na przejażdżkę promem. Przeprawa jest darmowa i odbywa się co 15 minut. To fajna atrakcja dla dużych i małych. Aż prosi się później o spacer wzdłuż Jeziora Czchowskiego, tędy biegnie też ścieżka rowerowa Velo Dunajec i rowerzystów faktycznie było sporo. W planach był jeszcze zamek Tropsztyn, ale aktualnie jest  zamknięty. Mamy więc pretekst, żeby wrócić. Sami przyznajcie - atrakcji jest sporo. 

4. Wycieczka górska - Kudłacze

Dawno nie było też propozycji wycieczki górskiej, więc odkurzam dla Was trochę swoje archiwum i proponuję proste i przyjemne wyjście na Kudłacze. My wybraliśmy się z Poręby, szlakiem zielonym. Zostawiliśmy auto niedaleko kościoła pw. św. Maksymiliana Kolbego, ale w Porębie generalnie nie ma problemu z zaparkowaniem. Początek trasy to głównie ścieżka asfaltowa, delikatnie pnąca się do góry. Na szczęście później wejdziemy już do lasu i po godzinie z hakiem dotrzemy do urokliwego schroniska. Teren jest rozległy, jest tam dużo stolików z ławeczkami no i z tego co pamiętam - dobrze tu karmią.😆 Wracaliśmy tym samym szlakiem, więc cała wycieczka wraz z dojazdem zajęła nam pół dnia. Jeśli ktoś ma ochotę na więcej, może wybrać się nieco dalej np. na Lubomir. 


Która opcja najbardziej do Was przemawia? 👀

Read more »
o marca 24, 2022 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

marca 07, 2022

Książki w lutym

 Mam wrażenie, że dopiero co pisałam o książkach, które przeczytałam w styczniu, a tu przyszła pora podsumować już kolejny miesiąc. Komu luty zleciał tak szybko jak mi? Pod względem czytelniczym mogło być lepiej, ale zrzucam winę na przeziębienie i nałogowe oglądanie dr House'a. 😉


1. Gladiatorzy z obozów śmierci

Jakoś dalej wojenna tematyka mi towarzyszy. W sumie nie powinno to nikogo dziwić przy aktualnej sytuacji na świecie. Książka opisuje historię bokserów uwięzionych w niemieckich Obozach Zagłady. Brutalna codzienność, z którą ludzie musieli zmagać się przez wiele miesięcy, wymusiła na nich swego rodzaju adaptację do tych warunków. Dlatego w obozach zdarzały się romanse, intrygi, ucieczki, rozgrywki sportowe, w tym również walki bokserskie. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych był tzw. Teddy, czyli Tadeusz Pietrzykowski. To właśnie jego postaci jest poświęcony pierwszy rozdział książki. Miał wyjątkowy talent i był niemalże niepokonany. Nie tylko walczył, ale również szkolił innych. Dla Niemców, bokserzy byli szczególnie ważni, dostawali lżejsze prace i większe racje żywieniowe. Co ważne, zawodnicy nie walczyli tylko między sobą, ale mieli możliwość zmierzenia się też ze swoimi oprawcami na ringu. W obozach aż drżało od nadmiaru emocji. Niestety bokserzy oprócz aplauzu i szacunku, musieli liczyć się też z negatywnymi konsekwencjami swoich wygranych z esesmanami. I tak właśnie Teddy, "w nagrodę" za przegrany zakład obozowego lekarza, został zarażony tyfusem pod pretekstem rutynowych badań. Cudem przeżył. W książce przeczytamy również o Cyganie, który tańczył na ringu i w ten sposób rozpraszał przeciwników. Ta strategia przyniosła mu wiele sukcesów. Jeden z ostatnich rozdziałów poświęcony jest też chłopakowi, który tylko udawał że jest bokserem ze względu na przywileje dla sportowców. Na szczęście, w miejscu w którym wydawać by się mogło, ciężko o pomoc i życzliwość, w tym wypadku było inaczej. Treningi z prawdziwymi sportowcami szybko przyniosły rezultat. Bardzo ciekawe spojrzenie na codzienne życie  w tej okrutnej rzeczywistości. 10/10


2. Projekt Riese

No jak zobaczyłam tytuł i autora, to wiedziałam, że muszę kupić. Mróz pisze o tajemniczym projekcie ulokowanym na Dolnym Śląsku i ja miałabym tego nie przeczytać? No way! Niestety, nie mogę polecić tej książki. O samym podziemnym mieście w Osówce jest naprawdę mało i jest to jedynie tło do wydarzeń. Grupa turystów zwiedza tajemnicze podziemia, kiedy nagle dochodzi do trzęsienia i stropy ulegają zawaleniu, a zwiedzający zostają odcięci od świata i  praktycznie bez szans na ratunek. Podziemne tunele są ze sobą bardzo dobrze połączone, dlatego ci którzy przeżyli, łączą siły i wydostają się na zewnątrz. To, co ich spotyka po wyjściu, jest nie do uwierzenia. Świat wygląda jak z horroru. Czy są jedynymi, którzy przeżyli kataklizm? Okaże się, że nie. Znaleźli się po prostu w innej, alternatywnej rzeczywistości. Przeszłość, którą znali, wygląda teraz zupełnie inaczej. Wszystko to powiązane jest z pandemią COVID-19. Myślę, że śmiało można wrzucić tę książkę do gatunku fantasy. A ja nigdy nie byłam i nie będę fanką takich książek, dlatego bardzo się męczyłam przy tej lekturze. Miałam nawet ochotę ją odłożyć i nigdy nie skończyć. Poza tym, kiedy jednak dawałam jej kolejną szansę, musiało minąć trochę czasu, zanim znów jako tako wkręciłam się w fabułę. Panie Mrozie, pisz pan kryminały. Bardzo proszę! 3/10



3. TOPR - żeby inni mogli przeżyć

Przyznam szczerze, że ta pozycja mnie mocno zaskoczyła. Zdecydowanie na plus. Na pewno dlatego, że podchodziłam do lektury bez zbędnych oczekiwań. Ba, moja ostatnia książka o tematyce górskiej była nudna, jak flaki z olejem. A tu trafiłam na ciekawy reportaż. Dotychczas nigdy dłużej się nie zastanawiałam nad instytucją TOPR-u, budzili oni mój szacunek ze względu na trudną pracę, ale nie miałam jakichś większych refleksji na ten temat. Okazuje się, że jest to bardzo elitarne grono. Nie każdy może zostać górskim ratownikiem. Za kandydatem musi wstawić się dwóch członków TOPR-u i poręczyć za niego. Wtedy czeka go szereg szkoleń teoretycznych i praktycznych, w tym np. bieg kondycyjny na Kasprowy Wierch. Przygotowanie trwa mniej więcej dwa lata, więc jak sami widzicie, nie jest to krótki weekendowy kurs. Myślę, że to dobrze, bo praca jest bardzo trudna i ryzykowna. Przede wszystkim muszą być dostępni zawsze, o każdej porze mogą zostać wezwani. Co więcej, ich bliscy powinni liczyć się z tym że ratownicy narażają swoje zdrowie i życie i z którejś akcji mogą po prostu nie wrócić. To nie zdarza się często, ale jednak. W książce znajdziemy wypowiedzi matki, która straciła jedyne dziecko albo młodej wdowy.  Z jednej strony mają żal do gór, że zabrały ukochanego członka rodziny, a z drugiej po czasie przyjmują to z pokorą. Ta praca dla ratowników jest pasją. Sporo dowiedziałam się o aplikacji RATUNEK, która w górach może i zapewne już nieraz uratowała turystom życie. Ratownicy jednak przestrzegają przed bezmyślnym jej używaniem, ponieważ każdy sygnał dochodzi do jednostki. Podobnie z machaniem do śmigłowca- to miły gest, ale zasłania widoczność. Ci, którzy wzywają pomoc, powinni ustawić się w kształcie litery Y. Na koniec książki znajdziemy smutną refleksję o tym, ile zarabiają ratownicy. Jest to kolejny niedoceniony zawód w Polsce. Latają śmigłowcami, ratują ludzi niezależnie czy są w ciasnej jaskini czy na Morskim Oku, odpowiadają za tresurę psów, mierzą się z lawinami i muszą pracować na dwa etaty, bo ich pensja waha się między 2 a 3 tysiące Bez komentarza. 8/10


A Wy co ciekawego przeczytaliście w lutym? 😀

Read more »
o marca 07, 2022 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Wiosenne książki? Podsumowanie kwietnia i maja.

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (8)
    • ►  cze 2025 (1)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ▼  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ▼  mar 2022 (3)
      • Kraków dla turysty - Podgórze
      • Wiosenne pomysły na spacer - godzinę drogi od Kra...
      • Książki w lutym
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ►  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.