Pora na drugi wpis dotyczący naszych greckich wakacji. Na początku miałam zamiar napisać wszystko w jednym wpisie, ale M. przekonał mnie, że tak duży materiał trzeba rozłożyć przynajmniej na dwie partie. Dziś kilka praktycznych wskazówek jak poruszać się po Atenach, dwie miejscówki poza Atenami, podsumowanie wyjazdu i mój pierwszy filmik  z wakacji. Zapraszam :)


Jak się poruszać po Atenach?

Z lotniska do centrum Aten możemy dostać się na trzy sposoby. Pierwszy z nich to autobus X95 (bilet to 5.5 euro), czas dojazdu to w zależności od natężenia ruchu, ale około godzinka. Drugi nieco szybszy sposób to metro. Bilet kosztuje 9 euro. Bilety możemy kupić w automatach, ale nie są na wszystkich przystankach. Sprawdzaliśmy tez dojazd uberem, pokazywało nam w granicach 30-40 euro. Na autobus jest bardzo łatwo trafić, zaraz po wyjściu z lotniska zobaczymy kilka przystanków i tam należy się skierować. Jeśli chodzi o poruszanie się po centrum, to jeden bilet kosztuje 1.20 euro i jest ważny przez 90 minut. Dotyczy metra, autobusów i tramwajów. Tutaj załączam linię metra (są trzy, jedna na lotnisko, druga do portu, a trzecia to centrum). My głównie spacerowaliśmy, więc kupiliśmy sobie 5 przejazdów 90 minutowych za 6.5 euro, ale są też karnety jednodniowe (za 4.5), albo 3dniowe (za 22 euro). Warto tylko pamiętać, że dojazd na lotnisko jest dodatkowo płatny. 


Gdzie spać w Atenach?

Najlepiej w centrum. Dużo się naczytałam o tym, że Ateny są niebezpieczne i niewarto  oszczędzać na lokalizacji. Polecam rezerwować nocleg w okolicy Syntagmy, Plaki, Akropolu oraz Monstiraki. Ze względu na złodziei unikajmy Omonii, Placu Victorii i Placu Vathis. Za nocleg ze śniadaniami w okolicach Syntagmy, zaraz obok Parlamentu, zapłaciliśmy ok 900 zł. Ocena na bookingu to 8.4 i uważam, że adekwatna. Warto tez uważać w środkach transportu i zawsze pilnować swoich dokumentów, torebki itp. Zadbajcie tez o to, aby podzielić się pieniędzmi, w razie nieprzyjemności to może być kluczowe. Tu link do hotelu.


Okolice Aten 

Spędziliśmy w Atenach około 3 dni i to nam zdecydowanie wystarczyło na zobaczenie tych najważniejszych rzeczy. Nie udało się tylko podjechać do klasztoru Dafni i wdrapać na wzgórze Likavitos, z czego świadomie zrezygnowałam ze względu na upały. Po kilku dniach zmieniliśmy destynację. Wybraliśmy się na wybrzeże, a dokładnie do Varkizy. To nadmorski kurort, który słynie ze sportów wodnych i rybołówstwa. Dojedziemy tutaj metrem i autobusem. Należy jechać do końca metrem czerwonym (w stronę  Elliniko), a potem przesiąść się na autobis np. 122. Czas dojazdu to około godzinki, polecam usiąść przy oknie po prawej stronie. Widoki są obłędne. :) 


W Varkizie spędziliśmy dalszą część swojego urlopu. Znajdują się tam zarówno prywatne i publiczne piaszczyste plaże. Wybraliśmy te drugie, w końcu woda wszędzie jest taka sama :D To akurat było chyba miejsce, z którego korzystali najczęściej mieszkańcy, ale dzięki temu nawet w niedzielę o 11 było jeszcze miejsce w pierwszym rzędzie. :) Na obiady chodziliśmy przede wszystkim do Zaxos. Myśleliśmy, że w związku z turystyczną miejscowością, ceny będą większe niż w Atenach, ale wychodziło bardzo podobnie. Nastawiliśmy się też na jedzenie dużej ilości ryb, ale niestety nie znaleźliśmy nic godnego polecenia.:( 


Jezioro Vouliagmeni 

Ten punkt był dla mnie obowiązkowy prawie tak jak Akropol. Naczytałam się, że jest to prawdziwa perełka podróżnicza i zdecydowanie warto się tam wybrać. To jezioro położone w wyjątkowych okolicznościach natury. Woda pochodzi ze źródeł o głębokości od 50 do 100 metrów, dzięki czemu jej temperatura w ciągu całego roku waha się między 22, a 29 stopni. To takie naturalne termy. Ponoć wieki temu była tutaj jedna wielka jaskinia z dużą ilością gorących źródeł. Dzisiaj te jaskinie są tutaj dalej, ale niestety ze względu na brak pewności co do ich bezpieczeństwa, zabronione jest nurkowanie. 


Kąpiel w takich źródłach jest dobra na różne schorzenia - od nerwobóli, przez problemy dermatologiczne, po bóle stawów, głowy, kręgosłupa. Dodatkową atrakcją są też rybki Garra Rufa, które delikatnie podgryzają stopy, złuszczając w ten sposób martwy naskórek. Myślę, że dla każdego to będzie inne odczucie, ale warto spróbować. Mnie to doprowadziło do ataku śmiechu, a ponoć jestem osobą bez łaskotek :) Wstęp kosztuje w tygodniu 15 euro, a w weekendy 18. Sporo i ta cena niestety ciągle rośnie. Są leżaki, parasolki, stoliki i kawiarnia na miejscu, ale jak się domyślacie - było tam dość drogo. Na miejscu jest też ratownik, a infrastruktura jest dopasowana do osób niepełnosprawnych. Według mnie warto! 

Pireus

Na koniec jeszcze wspomnę o jednym miejscu, do którego pojechaliśmy, ale chyba niepotrzebnie. Pireus to port w Atenach, można tam dojechać zieloną linią metra. Pojechaliśmy tam głównie w poszukiwaniu wycieczek rejsowych, ale nie znaleźliśmy. Możliwe, że źle szukaliśmy ;) Generalnie to dość zurbanizowana dzielnica Aten i znajdziemy tam przede wszystkim promy. Można wybrać się na spacer w przypływie dużej ilości wolnego czasu. 



Koszty

Ile nas to wszystko kosztowało? Chyba mniej niż zakładaliśmy, ale na pewno można by było jeszcze trochę zaoszczędzić. 

  • Loty - około 1500, mieliśmy w tym jeden bagaż rejestrowany do 10 kg. Tu akurat trochę żałujemy, że nie zdecydowaliśmy się na większy. Loty kupowaliśmy z tygodniowym wyprzedzeniem i gdybyśmy zrobili to wcześniej, kosztowałaby o jakieś 200-300 zł mniej. 
  • Noclegi - 2300. Ten w Atenach był bardzo dobry, smaczne śniadania, codziennie sprzątany. W Varkizie przyzwoity. Śniadania były monotonne, ale za to był balkon i basen. Tutaj link do drugiego hotelu.
  • Transport z/na lotnisko - 130 zł. Z Varkizy wzięliśmy taksówkę za 27 euro, ale można było też dojechać autobusem. 
  • Na jedzenie, zabytki, pamiątki wypłaciliśmy 500 euro czyli około 2300 i wystarczyło. nam, nic nie wypłacaliśmy już na miejscu. Czasem zapłaciliśmy za jakąś kawę/pamiątkę kartą, ale z reguły gotówką. Oczywiście moglibyśmy zrezygnować ze zwiedzania Muzeum czy wstępu na Jezioro, albo nie próbować lokalnej kuchni. Wszystko zależy od stylu podróżowania.
Całość wyszła 6230 i w porównaniu do wycieczek zorganizowanych, to myślę że wypada to całkiem nieźle. Zobaczyliśmy bardzo dużo, wypoczęliśmy, jedliśmy smaczne rzeczy i piliśmy pyszne greckie wino. Czy kiedyś jeszcze zdecydujemy się na all inclusive? Nie wykluczam, ale teraz zdecydowania "jara" mnie co innego. 😆 A na koniec mój pierwszy, bardzo amatorski, filmik z wakacji. Dajcie znać jak Wam się podoba, jestem mega ciekawa!




6 komentarzy:

  1. Ale wszystko zgrabnie opisałaś! Jaką musisz mieć pamięć żeby wiedzieć, co gdzie i za ile, no ale widać że to już ta nauczycielska głowa 😅 Nie wiedziałam, że w Grecji trzeba tak pilnować portfela, no ale gdzie turyści, tam i złodzieje 🙈 Super to zorganizowałas, mąż może być dumny! Ale jak Wy się zmiesciliscie w taki mały bagaż to dla mnie zagadka, mój jeden ważył prawie 15 kg 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci że ta dobrą pamięć mi wiele razy już pomogła i nie tylko jeśli chodzi o podróże 😁 no drugi był podręczny czyli plecak z platinium 😅daliśmy radę ale za.malo miejsca na pamiątki 😭

      Usuń
  2. Po takim opisie jak to wszystko zaplanowałaś i kosztam to serio zastanawiam się nad sensem all inclusive i myślę, że nie tylko ja 😀. Ale to trzeba mieć głowę i dużo chęci jednak xd. A filmik zarąbisty, jeszcze yt podbijesz 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak widzisz, wyszło dużo taniej a my naprawdę nie oszczędzaliśmy na wakacjach i czułam się jeśli chodzi o jedzenie i picie(zwlaszcza) wasni jakbym miała all inclusive xd ale tak jak mówiłam,chętnie pomogę w organizacji haha 🤭

      Usuń