Październik to kolejny miesiąc, w którym za wiele nie przeczytałam. Miałam ambitne plany i wpakowałam nawet jedną książkę do walizki. I tak sobie przeleżała cały wyjazd w tym samym miejscu. To oznaka tego, że dużo się działo i nie było czasu. Mało tego, dwie z trzech przeczytanych, były słabe. Gotowi? To zapraszam na szybki skrót tego, co w ubiegłym miesiącu. Na końcu jeszcze relacja z Targów.

1. Dziwne Obrazki

Jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Ja co roku obiecuję sobie czytać bardziej różnorodnie. I widzę w tym temacie mały postęp. Zaczęłam sięgać po reportaże i kryminały azjatyckie. Książka od której zaczynam dzisiejszy wpis, chodziła za mną już długo. Często wyświetlała mi się na Instagramie i już raz miałam ją nawet w koszyku na stronie Empiku. Finalnie dorwałam ją właśnie na Targach. Książka jest podzielona na 4 rozdziały. Do każdego są dołączone jakieś obrazki. Obrazki, które kryją za sobą niesamowitą historię i tajemnice. Pierwsza z nich opowiada o policjancie, który trafił na ciekawego bloga w sieci. Autor bloga dzieli się swoją codziennością w sieci. Wkrótce ma zostać ojcem. Jest bardzo podekscytowany w związku z nową rolą i nowym etapem. Opowiada o tym, jak czuje się jego żona, co ich trapi, jak spędzają czas przygotowań. Niestety w czasie porodu wystąpiły pewne komplikacje i jego ukochana zmarła. Zostawiła po sobie rysunki, które mężczyzna wstawiał na swojego bloga. Wkrótce po tej strasznej tragedii, zakończył swoją działalność w sieci. I to właśnie te rysunki dają do myślenia policjantowi. Bowiem kryje się w nich odpowiedź na wiele pytań. Kluczem jest tylko prawidłowa interpretacja tego, co widzimy. Kolejna historia przedstawia rysunek, który namalował chłopiec w przedszkolu. Był to portret matki. Następnego dnia, chłopiec znika bez śladu. Tym razem analizy podejmuje się wychowawczyni grupy. Czy uda się odnaleźć zaginionego? I zdążyć na czas? To tylko dwie z czterech historii, bo nie chcę Wam zdradzać za dużo. Dla mnie to takie połączenie kryminału i psychologii rysunku. Książka jest spójna, ciekawa, zmusza do myślenia. Na pewno zostanie długo w mojej pamięci. Daję 9/10

2. Tysiąc

A teraz kilka słów o książce, która zapowiadała się super i niestety jej potencjał nie został wykorzystany. Sprzedawczyni powiedziała mi, że to świetny wybór. Marta jest dziennikarką. Jedzie właśnie zebrać nowy materiał. Na trasie psuje jej się samochód. Ta sytuacja zmusza ją do zmiany planów. Wylądowała w Mille. Szybko okazuje się, że to nie jest takie zwykłe miasteczko. Wiąże się z nim pewna klątwa. W mieście nie może przebywać więcej, niż 1000 osób. Każda nadprogramowa spowoduje śmierć. Liczba musi się zgadzać. Wiąże się to z legendą o pewnej czarownicy. To wszystko sprawia, że Witecka nie jest tu mile widziana. A dla niej to żyła złota. Właśnie trafiła na temat, który może całkowicie odwrócić jej karierę. I tu bym mogła zakończyć pozytywną część tej recenzji. Sam pomysł na historię bardzo mi się spodobał. Totalnie nie rozumiem za to sensu wciskania wątku miłosnego. Bardzo rozczarowało mnie też zakończenie. Aż się prosiło o jakiś magiczny element. Miałam wrażenie, że końcówka pisana na szybko i bez pomysłu. Można by było rozwinąć też wątek o czarownicy. Miała być świetna, a wyszła tylko dobra. Wielka szkoda! 6/10

3. Colette

Czas na rozczarowanie miesiąca. Jak nie lepiej! Skuszona recenzjami, sięgnęłam po coś nowego. Autorki do tej pory nie znałam. Już po mojej relacji na Instagramie, kilka osób do mnie napisało apropo tej książki. Byłam ciekawa, czemu ta książka wzbudza tyle emocji i właśnie od niej zaczęłam październik. Poznajcie Agnes, kobietę po przejściach. Niedawno rozstała się z mężem, który odszedł do innej. Wciąż nie może się z tym pogodzić, rozpamiętuje, tęskni. Pewnego dnia odbiera telefon, który wszystko zmienia. Funkcjonariusz żandarmerii informuje ją o śmierci jej ciotki, Colette. Problem tylko w tym, że ciotka zmarła 3 lata temu. Nie była, co prawda na pogrzebie, ale wszystkie formalności zostały wypełnione. Zatem, jeśli to nie Colette została wtedy pochowana, to kto? Agnes rozpoczyna śledztwo. Pomagają jej przyjaciele i policjant. W książce jest kilka perspektyw czasowych. Zazwyczaj lubię ten zabieg, ale tutaj miałam wrażenie, że tego jest za dużo. Momentami naprawdę ciężko mi się było skupić i odnaleźć. Historia się ciągnęła i myślałam, że nigdy jej nie skończę. Dawno się tak nie męczyłam. Nie wiem, czemu ale Agnes i jej rozpamiętywanie przeszłości mnie irytowało. Na mały plus zasługuje ciekawe zakończenie i to, że Colette była fanką piłki nożnej. Utożsamiam się, dlatego zamiast 4, daję 5/10.


Krakowskie Targi Książki

A na zakończenie coś miłego, czyli Krakowskie Targi Książki. Będę je szczególnie wspominać, bo udało mi się zdobyć akredytację. Oprócz identyfikatora, dostałam w gratisie też piękną, czarną torbę. Idealną na większą ilość książek. Pierwszy raz, trafiłam w końcu na godzinę, kiedy nie było dzikich tłumów. Zdradzę Wam na przyszłość. Do tej pory, w miarę możliwości na targi jeździłam rano w czwartki, albo piątki. Nie było źle. Spodziewałam się jednak większych luzów. To czas, kiedy na targach są wycieczki szkolne. Tym razem, na targi pojechałam we czwartek o 14. I to był o wiele lepszy wybór. Wycieczki już wychodziły i zrobiło się luźniej. Jeśli tylko macie możliwość pokombinować trochę, to celujcie w te godziny, 14-15 jest spoko. Plan wydarzeń był naprawdę ciekawy. Sama miałam możliwość porozmawiać chyba z 20 minut z jednym z moich ulubieńców. Mowa o Piotrze Kościelnym. Odkryłam go dzięki książce "Dom". Do tej pory pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi przy lekturze. O co pytałam pisarza? A zdradzę Wam. Piotr Kościelny jest znany z krwawych opisów. Zapytałam o jego inspiracje, najtrudniejszą książkę do napisania i czy te treści męczą go w snach. Zdziwiło mnie, kiedy opowiadał, że nie traktuje siebie jako pisarza. To dla niego hobby. Rozmawialiśmy też o negatywnych recenzjach. Zdradził mi, że często zaczyna pisać od zakończenia. A tym, którzy czytali Zwierza, zdradzę że historia zostanie zekranizowana. 

Jeśli chodzi o organizację samych Targów, myślę że nie ma się do, czego przyczepić. Chciałabym, żeby odbywały się w większym miejscu, ale pewnie nie ja jedna. W niedzielne popołudnie było już mega tłoczno. Jedynym małym rozczarowaniem był brak stoiska Tezeusza. W ubiegłych latach wymieniałam sobie tam książki. Teraz, za oddane książki, dostałam dodatkowe zniżki do wybranych wydawnictw. Fajnie, ale to jednak nie to samo. Mam nadzieję, że za rok wrócą! Tyle ode mnie, do napisania. 👀



Brak komentarzy: