Rok powoli się kończy, więc nieco przyśpieszyłam z czytaniem książek. Wciąż jeszcze czytam swoje łupy z Targów Książki, a do tego dostałam kilka w prezencie. Jak wyrobię się z przeczytaniem wszystkiego do 31 grudnia, to będzie duży sukces. Dam znać! Jaki był czytelniczy listopad? Bardzo różnorodny! Był świetny thriller, ciekawy poradnik i małe rozczarowanie.


1. Smakosz

Zacznijmy dziś od książki, która wypadła najsłabiej. Miałam duże oczekiwania. Chyba też względem siebie i swojego odbioru. Książkę otrzymałam w BookTourze. Do tej pory wszystkie osoby przede mną były tą historią rozczarowane. I przez to miałam wielkie nadzieje, że znajdę w niej coś dobrego, coś żeby trochę odmienić to kiepskie wrażenie. Niestety, najbardziej podobała mi się oprawa graficzna książki. A dokładnie, cytaty na początku każdego rozdziału. Przy każdym chwilę się zatrzymywałam. W Central Parku zaczynają ginąć młode kobiety. Szybko, dla nowojorskiej policji, ta sprawa staje się priorytetowa. Morderca budzi postrach. Każdej ofierze wycina jakiś fragment ciała i traktuje jako swoje trofeum. To sprawia, że opinia publiczna nadaje mu przydomek "Smakosza". Śledztwo prowadzi komisarz Davis, który jest bardzo oddany sprawie. Zaniedbuje swoją żonę, która stara się być wyrozumiała, ale wszystko ma swoje granice. W relacji zaczyna wkradać się jakaś tajemnica i nerwowość. Na komisariacie plotkuje się o słabej skuteczności komisarza. Dlatego, tym bardziej chce odnaleźć zabójcę. A prawda jest bliżej, niż myśli. Sam pomysł na historię jest ciekawy. Niestety wykonanie jest kiepskie. Domyśliłam się rozwiązania jakoś w połowie książki i brakowało mi wątku wyroku. Irytowały mnie płytkie dialogi i niepotrzebne wprowadzanie niektórych postaci. Dużo powtórzeń sprawiało, że książka traciła na jakości. Tak, jakby została napisana na szybko. Mnie nie porwała, choć bardzo chciałam wpaść w sidła tego Smakosza. 4/10


2. Tarocista

Zawsze przy książkach w ramach współprac, mam lekkie obawy. Co jeśli książka okaże się słaba? Nie lubię pisać negatywnych opinii, bo sama źle znoszę krytykę. Pewnie, jak większość ludzi. Przyznam, że na recenzję tej książki zdecydowałam się ze względu na autora. Stosunkowo niedawno dowiedziałam się, że Jakub Rutka, to również podcaster. A ja podcasty kryminalne kocham od dobrych kilku lat. Zupełnie inaczej mam z tarotem. Nie znam się, nigdy nie miałam do czynienia. Czy to przeszkadzało? Absolutnie! 6 grudnia. Mikołajki. Nie da się już nie czuć świątecznego klimatu. Dzieciaki odpakowują prezenty i cieszą się świątecznym czasem. Tak właśnie miało być też w domu małej Zosi. Niestety jej mama, Martyna Kucharska, nigdy nie dociera do córki. Zostaje zamordowana. Sprawca zadał jej niewiele ciosów, ale zbrodnia wygląda na zaplanowaną. Usta ofiary były zaszyte. Morderca zostawił po sobie kartę tarota. O zabójstwie szybko robi się głośno. Śledczy próbują ustalić profil sprawcy, ale również powiązanie z tarotem. Co z tym wspólnego miała zwykła księgowa? Policjanci biorą pod lupę wróżbitę, który był klientem Kucharskiej. Ignorują symbolikę kart. Na szczęście, nie robi tego główny bohater, Jacek Gadowski. Jacek jest podcasterem. Ma swoją audycję w radiu, ale prężnie działa też w social mediach.  Widzowie naprowadzają go na kolejnego wróżbitę. Zaczyna prowadzić własne dochodzenie. Tarocista jest powiązany z Domem złym. Mimo to, nie przeszkadzało mi to, w odbiorze tej historii. Powiedziałabym raczej, że Tarocista na tyle mnie zaciekawił, że chętnie przeczytałabym pierwszą część. Ciekawe dialogi, charakterne postacie, pomysłowe zakończenie. Dla mnie, jedna z lepszych, jakie miałam przyjemność recenzować. Brawo i czekam na więcej! 9/10


3. Pozwól im

Mam taką zasadę. Nigdy nie sprzedaję książek, które dostaje w prezencie. Staram się też o każdą książkę dbać. Tutaj zrobiłam wyjątek, bo podkreśliłam niektóre fragmenty. Ostatni raz zrobiłam to chyba jakieś 5 lat temu. Dałam sobie też trochę czasu po lekturze, żeby przemyśleć, co ja naprawdę o niej uważam. Dużo dobrych opinii przeczytałam o tym, że ta książka dużo zmienia. Ja natomiast mam dystans do takich poradników i czytam je naprawdę rzadko. Powiem więcej, sama bym na pewno sobie tej książki nie sprawiła. Jednak nie mogę powiedzieć, że to był zmarnowany czas. Wręcz przeciwnie. Dla mnie, najbardziej odkrywczym rozdziałem był ten poświęcony przyjaźni w dorosłości. Mel Robbins wyjaśnia, czym jest tzw. wielkie rozproszenie w tym kontekście. Do czasów licealnych spędzaliśmy z przyjaciółmi naprawdę dużo czasu. Lekcje, wspólne treningi, weekendowe posiadówki. Do tego kontakt smsowy i online. Życie towarzyskie kwitło.  Przyszły studia i podtrzymywanie kontaktu stawało się coraz trudniejsze. Każdy wybrał swoją drogę. Do tego dochodzili też nowi ludzie, nowe kontakty. Według Robbins istnieją trzy filary przyjaźni - bliskość, timing i energia. Cały ten rozdział o przyjaźniach dał mi dużo do myślenia. Ba, myślę że pozwolił zrozumieć dlaczego jedna z relacji umarła. Podobało mi się też jej podejście do nazewnictwa - nie ma czegoś takiego jak najlepszy przyjaciel. Po co to stopniować? Jest po prostu przyjaciel i tyle. Do mnie to naprawdę przemawia. Choć w trakcie lektury zaczęłam się też zastanawiać, czy ktoś, kto przestał być przyjacielem, rzeczywiście nim kiedyś był? Miałam za to trochę uwag w czasie czytania o motywowaniu innych do zmian. Nie ze wszystkimi tezami autorki się zgadzam i wydaje mi się, że momentami całe to podejście jest zbyt idealistyczne. Na pewno książka uczy, jak stawiać granice, dbać o siebie, przestać mieć duże oczekiwania w stosunku do innych. I myślę, że po lekturze będę nad tym pracować. Szkoda, że dodatek dla rodzica, jest tylko w wersji online. Dużym plusem jest autentyczność, bo Mel i jej rodzina naprawdę sporo przeszła. Ode mnie 7/10. Jak na poradnik naprawdę całkiem niezła! 


4. Szum

Na koniec recenzja książki, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się za wiele, a jednak mnie wciągnęła. Ethan jest agentem specjalnym. Przyjeżdża do tajemniczego miasteczka. Ma do wykonania misję. Musi odnaleźć innych agentów. To jego pierwsza myśl, kiedy odzyskuje świadomość po wypadku. Niestety w mieście nikt o nich nie słyszał, a sam Ethan nie może przypomnieć sobie wszystkich szczegółów. Jego sytuację utrudnia też brak rzeczy osobistych. Nikt z mieszkańców nie wierzy w to, że jest agentem specjalnym. I to bez grosza przy duszy. Na początku trafia na życzliwe osoby, które oferują mu pomoc, ale po czasie tracą do niego zaufanie. Szeryf policji nic nie wie o jego tajnej misji. Sam też gra na zwłokę i zwodzi Ethana. Ten jednak nie ustaje w poszukiwaniu prawdy. Atmosfera się zagęszcza, kiedy odkrywa że mieszkańcy miasteczka mają jakiś mroczny sekret. A jego odkrycie może sprowadzić na Ethana prawdziwe kłopoty. Historia momentami mocno zakręcona, dla mnie aż za bardzo, ale generalnie czytałam z zaciekawieniem do samego końca. Na podstawie tej książki powstał też serial. Kto wie, może kiedyś zerknę. 7/10


Do napisania! 

Brak komentarzy: