Dawno nie było wpisu o Krakowie, dlatego pora odświeżyć trochę temat. Dziś mam dla Was relację z dwóch bardzo ciekawych wystaw. Jedna jest świetną opcją na rodzinny niedzielny wypad, a druga na nietypową randkę, czy spotkanie z przyjaciółmi. Każdy powinien być zadowolony. 😀


1. Trzepaki, Reksio, Atari & Atomowa groza. Schrony w Nowej Hucie

Skąd takie połączenie? Otóż w ramach biletu do Muzeum Nowej Huty mamy wejście na te dwie wystawy. Bilety kosztują 16/12 zł, a oddział czynny jest od środy do niedzieli w godz. 10-18. Środa jest dniem darmowego wejścia. My wybraliśmy się tam w weekend i póki co, jest bardzo dużo ludzi. Wystawa czasowa "Trzepaki, Reksio, Atari" miała swoje oficjalne otwarcie 17 lutego, więc temat jest dość świeży. 

Bardzo fajnym pomysłem są dwie ścieżki zwiedzania. Jedna jest dla dorosłych, a druga dla dzieci - oznaczona kolorem pomarańczowym. Wystawa poświęcona jest zabawkom i rozrywkom w czasach PRL-u. Wielu dorosłych, przechadzając się między ekspozycjami, mówiło z podekscytowaniem "Ja też takie miałem/miałam". No wiadomo, byłam jedną z nich. Co tam konkretnie znajdziemy? Trochę historii na temat wyżu demograficznego i budowania tysiąclatek. A jak dzieci, to czas wolny. Ponadto, na przełomie lat 60 i 70 bardzo rozwinęło się w Polsce harcerstwo. W latach 70 te młodzieżowe wspólnoty liczyły już ponad 2 miliony członków. W tamtych czasach to było bardzo atrakcyjne miejsce dla rozwoju młodego człowieka. Jednak oprócz harcerstwa, rozwinęła się wtedy moda na komiksy. Im też poświęcona jest cała osobna witryna. Znajdziemy też przeróżne zabawki, od szachów, bierek, przez grzybobranie, bączki, hula-hop itp. A w centrum wystawy stoi trzepak. No któż nie miał na swoim podwórku trzepaka? 😀

 Warto jednak uświadomić sobie przy okazji wizyty w muzeum, że nie wszystkie zabawki były na wyciągnięcie ręki, jak teraz. Ważnym punktem dziecięcych marzeń były kioski Ruchu, a dla bardziej zamożnych tzw. Pewexy, w których wolno było płacić tylko dolarami lub bonami. Wiele zabawek też wraca, dzieci dalej lubią zbierać karty piłkarskie, czy projektować papierowe ubranka dla lalek. Dla najmłodszych zwiedzających przygotowane są kąciki zabaw. Są dwie tablice do grania w państwa-miasta, albo po prostu swobodnego malowania. Mamy stolik do puszczania bączka, mini bilard, miejsce z klockami lego i przestrzeń na wygibasy z hula-hopem i skakanką. Generalnie dzieje się. 😀


Tak, jak napisałam na początku, bilet uprawnia nas do wejścia na jeszcze jedną wystawę. Część znajduje się w tym samym miejscu, w podziemiach. Natomiast drugi schron, do którego możemy wejść jest zlokalizowany pod budynkiem Zespołu Szkół Mechanicznych nr 3 (osiedle Szkolne). Według mnie zdecydowanie warto skorzystać z tej możliwości i zajrzeć do prawdziwego schronu. Miejsce w teorii miało uchronić od niektórych skutków wybuchu atomowego.


Oczywiście czysto teoretycznie, bo to nigdy nie zostało przetestowane w praktyce, a poza tym budowę schronów rozpoczęto w latach 50. Z historii dowiedzieliśmy się, że trochę było to robione na łapu-capu i dziś większość schronów jest bezużyteczna oraz wymaga gruntownej modernizacji. Tutaj jest już zdecydowanie mniej elementów dla młodszych turystów, ale jeśli macie możliwość, to polecamy. Mateuszowi dużo bardziej podobała się ta część wystawy. 

2. Muzeum  Fabryka Wódki

No dobrze, to teraz coś z zupełnie innej beczki. Jakiś czas temu, wybraliśmy się w piątkowy wieczór do nietypowego muzeum. Muzeum Fabryki Wódki mieści się na ulicy Fabrycznej 13, na terenie byłego Polmosu. Bilety kosztują 49/59 zł. W zależności od opcji z degustacją, albo bez. Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli, w godzinach 11-19. Zwiedzanie rozpoczyna się od projekcji krótkiego filmu w małej salce, przerobionej na kinową. Po takim ciekawym wprowadzeniu, przyszła pora na spacer po terenach byłej fabryki.

 Wystawa jest przemyślana i wszystko jest uporządkowane chronologicznie. Przenosimy się najpierw do początków przemysłu gorzelniczego, który został zapoczątkowany (uwaga...) w Niemczech. Też byłam zdziwiona! Jeśli chodzi o Polskę, to pierwsze wzmianki pojawiły się m.in za panowania Leszka Czarnego. Alkohol miał pomóc w rozwiązaniu jego problemów z płodnością. Ponoć pomógł, chociaż potomka nie zostawił. 😉  I tak od średniowiecza i leczniczych właściwości alkoholu, przechodzimy dalej by poczytać o tym, jaką rolę pełniła uprawa ziemniaków w produkcji. Rozwój gorzelnictwa w XIX wieku spowodował ogromną nadprodukcję wódki. W końcu ziemniaki były produktem łatwo dostępnym. W tamtych czasach przypadało 12 litrów na osobę. Obecnie to ok. 3-4 litry. Dla mnie najciekawsza była imitacja baru i informację o różnego rodzaju koktajlach, szklankach, zwyczajach towarzyskich. A także przechadzanie się po terenie byłej fabryki, z której wiele elementów zostało udostępnionych. Można powiedzieć, że Polmos był takim małym miastem w mieście. Pracownicy mieli tutaj swoją przychodnie, przedszkole itp. Trochę jak osiedle robotnicze w Nikiszowcu. 


Ostatnim elementem zwiedzania jest degustacja wybranego koktajlu w restauracji. Przyznam szczerze, że dawno nie piłam tak dobrego drinka. 😀 Wzięłam tam już kilka osób i póki co, zbieram pochwały. A na poważnie - czy muzeum spodoba się abstynentom? Według mnie tak. Po pierwsze, jest bardzo nowoczesne. Wiadomo, treści jest dużo, ale są zaprezentowany w ciekawy i różnorodny sposób. Po drugie, w muzeum przeczytamy również o negatywnych skutkach alkoholu, o próbach walki z alkoholizmem w czasach PRL-u. A po trzecie, zamiast drinka, można zamówić lemoniadę podobną w smaku i wierzcie mi, to jest naprawdę złoto! Jest przepyszna! Na muzeum trzeba przeznaczyć godzinkę + jeszcze czas na degustację. 


No dobra, to które muzeum wybieracie? 👀


4 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że jest Muzeum Wódki s Krakowie i to tak blisko mnie.
    Koniecznie muszę się tam wybrać ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam! Nam się mega podobało, dużo ciekawych informacji przedstawionych w fajny sposób 😎

      Usuń
  2. To Muzeum Wódki brzmi super! Tym bardziej, że to taki trochę nasz narodowy trunek 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Ja w ogóle byłam pewna że początki to właśnie z Polski się wzięły a tu jednak nasi zachodni sąsiedzi 🙊

      Usuń