Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

lutego 21, 2023

Podróż do Matery

Za co kocham podróże? Za to, że poszerzają moje horyzonty i uczą mnie cierpliwości w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Zdjęcia z Matery zaczęłam przeglądać już nieco ponad rok temu. A kilka dni przed wyjazdem, robiłam to parę razy dziennie. Nie spodziewałam się, że na żywo Miasto wykute w skale wywoła we mnie taką euforię i łzy wzruszenia. Ostatnim razem mowę odebrało mi podczas zwiedzania Skalnych Miast, a tu minęło pół roku i proszę... Dziś wpis o tym, jak dojechać do Matery, których punktów nie można pominąć i dlaczego tak ważny jest kontekst historyczny. Zapraszam. 😊
 
1. Historia Matery

Matera jest uznawana za jedno z najstarszych miast na świecie. Początki sięgają czasów kamienia łupanego. Znajdziemy tu liczne przykłady osadnictwa jaskiniowego. Jak to się stało, że one przetrwały? Otóż mieszkańcy Matery mieszkali w jaskiniach do lat 50 XX wieku. Brzmi niewyobrażalnie, prawda? A jednak, tak właśnie było. Ci, którzy mieli więcej mieszkali u góry, bliżej cywilizacji. A biedniejsi zajmowali bardziej odległe tereny. Włosi wstydzili się tego rejonu, była to ich największa ujma. Tutaj ludzie mieszkali w grotach razem ze swoimi zwierzętami domowymi. Powiedzieć, że warunki bytowe były opłakane to jak nic nie powiedzieć. Śmiertelność niemowląt wynosiła 50%... 


Rząd zajmował się przede wszystkim rozwojem północy kraju, a południe zostawił tak naprawdę na pastwę losu. W końcu w 1954 postanowiono wysiedlić ludzi z tej części miasta na obrzeża, gdzie wybudowano nowe budynki. Jednak mieszkańcy byli bardzo zżyci ze swoim najbliższym otoczeniem, z domem, z sąsiadami dlatego próbowali wracać. Najpierw zakradali się w nocy, później zostawali na dłużej i ukrywali się.  Aby rozwiązać ten problem, niekiedy trzeba było zamurować drzwi wejściowe by w końcu całkowicie pozbyć się ludzi z tamtych terenów. Przez około 30 lat ta część miasta była niemalże wymarła. W 1986 rząd pozwolił wrócić mieszkańcom do swoich domów pod warunkiem gruntownego wyremontowania nieruchomości. Aby zachęcić ludzi, przyznawano nawet spore dofinansowanie. Skąd my to znamy. 😏 


Miasto odżyło, jednocześnie zachowując swój niepowtarzalny klimat. W 1993 zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dzisiaj jest jednym z najszybciej rozwijających się miast we Włoszech. Dużą sławę Materze przyniosły kręcone na jej terenie filmy, takie jak Wonder Women, Pasja czy najnowszy Bond. Sama dowiedziałam się o tym mieście właśnie dzięki początkowym scenom w "No time to die". To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przyznajcie, że warto wiedzieć coś więcej, przechadzając się po tych pięknych ulicach...

2. Jak dojechać?

Postaram się opisać ten wątek dość dokładnie, bo podczas naszej podróży byliśmy świadkami wychodzenia z pociągu, nerwowego rozglądania się i dopytywania przez innych Polaków czy na pewno dobrze jedziemy. Najbliższe lotnisko znajduje się w Bari. O tym, jak dojechać z lotniska do dworca, napisałam dokładnie w w poprzednim wpisie. 

Po pierwsze, musimy zlokalizować właściwy dworzec kolejowy. Nie jest to takie łatwe, ponieważ w Bari są aż 4 dworce. Warto po prostu zapytać kogoś z obsługi, niż błądzić po budynkach. Dla podpowiedzi zamieszczam zdjęcie tego właściwego. 

Pociąg docelowo ma jechać do Graviny i przejeżdżać przez Altamurę. W tej miejscowości czeka nas albo przesiadka, albo chwilowy postój, ponieważ cześć wagonów może być odpinana i kierowana właśnie do Matery. Nam się trafił bezpośredni pociąg z podpisanymi wagonami, dwa pierwsze były do Matery Sud, a dwa ostatnie do Graviny. Matera Sud to stacja końcowa, wysiadamy na przedostatnim przystanku o nazwie Matera Centrale. Wracaliśmy już z przesiadką, Altamura była przystankiem końcowym. Wtedy musieliśmy tylko przejść na inny tor i dosłownie za minutkę podjechał pociąg do Bari. Nie trzeba kupować osobnych biletów, wystarczy jednoprzejazdowy. My kupiliśmy od razu w automatach bilety w obie strony i jeden kosztował 5,80 euro. Czas przejazdu to ok. 1h 50 minut, a pociągi kursują +/- co 2h. Może brzmi to skomplikowanie, ale naprawdę takie nie jest. My daliśmy radę i służyliśmy pomocą innym, mimo że sami opieraliśmy się na wiedzy z internetów. 👀

3. Co zobaczyć? 

No dobrze, to teraz pora na najważniejsze. Zanim jednak opowiem Wam, jak wyglądał nasz spacer, muszę zaznaczyć że na zwiedzanie Matery warto przeznaczyć przynajmniej jeden cały dzień. Jest tu sporo zakamarków, schodów, ukrytych zaułków. Trzeba mieć czas, żeby się zgubić i odnaleźć. GPS będzie Wam świrował, uwierzcie na słowo. Koniecznie znajdźcie też czas na kawę w tym magicznym miejscu i delektujcie się nim. Już wtedy wiedziałam, iż będę wracać do tych chwil jeszcze wielokrotnie. Zdecydowanie zostawiłam w Materze kawałek swojego podróżniczego serca. Już opowiadam dlaczego.


  • Plac Vittorio Veneto i Palamboro Lungo
To tam skierowaliśmy swoje kroki, kiedy wysiedliśmy z pociągu. Plac Vittorio Veneto jest głównym placem Matery z pięknym tarasem widokowym. Mamy tutaj trzy balkoniki i bajkową panoramę. Do tego w tle słychać było ulicznych grajków, wszystko tworzy niepowtarzalny klimat. Z dworca do historycznego centrum to około 10 minut spacerkiem. Na placu było naprawdę sporo ludzi i nie chcę wiedzieć, co tu się dzieje w sezonie. Jednak teren do zwiedzania jest rozległy, więc to było na szczęście jedyne miejsce, w którym były tłumy. Pod placem znajduje się ogromna cysterna na wodę, którą wykorzystywano do 1920 roku. Dziś można ją zwiedzać, ale my akurat odpuściliśmy sobie podziemny spacer, ponieważ wyczytałam że trwa on bardzo krótko. Pojemność cysterny to ok. 5 milionów litrów. Za zwiedzanie Palamboro Lungo trzeba zapłacić 3 euro, w czasie sjesty obiekt jest zamknięty (między 12.30, a 15). 


  • Punkt widokowy na kościół San Pietro Barisano
Następnie w GPS wklepałam nazwę tego kościoła i dość szybko się zgubiliśmy. A to dlatego, że nie doczytałam dokładnie, że szukamy widoku na słynną dzwonnicę tego kościoła, a nie samego kościoła. To jednak miało swoje plusy, bo oderwaliśmy się od tych tłumów. Przyznajcie, że ten widok jest równie piękny, a brak ludzi tylko dodaje uroku. Kościół San Pietro Barisano wybudowano w ok. 1000 roku i uchodzi za najstarszy w mieście, ale niestety w środku został okradziony i zniszczony w czasie eksmisji mieszkańców. 


  • Punkt widokowy obok klasztoru Sant'Agostino 
Uwielbiam w podróżowaniu te momenty, kiedy wydaje mi się, że już zobaczyłam ten najpiękniejszy widok ever w danym miejscu, a tu tuż za rogiem czeka kolejny przedni widok. Koniecznie przespacerujcie się w stronę klasztoru Sant'Agostino by zobaczyć teraz Materę z jeszcze piękniejszej perspektywy. To chyba najbardziej rozpoznawalny punkt miasta i ciężko się dziwić. W okolicach klasztoru zrobiliśmy sobie też przerwę na małą kawkę. W związku z podróżą poza sezonem, sporo kawiarni/restauracji było zamkniętych, więc miejcie to na uwadze. 😏


  • Casa Grotta - dom wykuty w skale 
Obejrzeliśmy już kilka punktów widokowych, głównie z góry. Pora wejść w głąb miasta i odczuć klimat tego miejsca jeszcze bardziej. Jeśli mamy zwiedzić coś w środku, to zdecydowanie niech to będzie  jeden z udostępnionych dla turystów, domów w skale. Wejście kosztuje 2 euro. Płatność możliwa tylko gotówką i warto mieć jakieś pieniążki przy sobie, bo próżno szukać tam bankomatu. Ciężko uwierzyć, że ludzie żyli w takich warunkach tyle lat. 
  • Katedra w Materze 
Kolejnym ważnym punktem w Materze, który również polecam zwiedzić w środku jest Katedra. Wzniesiono ją w centralnym punkcie miasta, pomiędzy dwoma najstarszymi dzielnicami miasta. Ja kupiłam (przez przypadek, bo chyba można tylko do kościoła 👀) bilet łączony do muzeum i katedry za 5 euro. No muzeum mnie nie zachwyciło, więc przemknęłam przez nie błyskawicznie. Kościół jest trójnawowy, a jego wnętrza są ozdobione w stylu barokowym. Ciężko oderwać oczy, od tego złota. Moją uwagę najbardziej przyciągnęła drewniana szopka i ołtarz główny.  Spod Katedry rozciąga się również piękna panorama miasta i znów spotkaliśmy ulicznego grajka. Nic tylko siedzieć, słuchać i oglądać...

  • Kościół Santa Maria di Idris
Jednak to wcale nie Katedra zdobyła moje serce w kwestii lokalizacji i widoku. W skale wykuwano nie tylko domy, ale również kościoły. I to właśnie kościół Santa Maria di Idris jest tym najpiękniej położonym. Pochodzi z XIII wieku i znajduje się na wapiennym klifie. Nie musicie wchodzić do środka, ale idźcie przypatrzeć się z bliska temu budynkowi. Poza tym tuż obok kościoła znajduje się kolejny taras widokowy i to nie byle jaki. Zobaczycie tam, kolejny element rozpoznawczy Matery, czyli most wiszący. No robi wrażenie. Aż żałuję, że mieliśmy tylko jeden dzień na zwiedzanie, bo byłoby co robić. 


  • Kościół San Pietro Caveoso
Jeśli mało Wam pięknych widoków, tuż obok kościoła Santa Maria di Idris, znajduje się drugi. Położony nieco wyżej, ale warto się tam wdrapać dla pięknej panoramy. Rozciąga się tam widok na kanion rzeki Graviny. W drodze do tego kościołka widzieliśmy też bardzo fajną kawiarnię z poduszkami, niejako wśród skalnych zakamarków. Jeśli macie ochotę na kawę/drinka w niecodziennym miejscu, szukajcie jej właśnie tam. Natomiast, wejście do jednego i drugiego kościoła jest płatne, ale można kupić łączony bilet na oba. W Materze jest bardzo dużo kościołów (co pewnie zauważyliście) i niektóre z nich są ogólnodostępne, więc wchodziliśmy właśnie do tych otwartych i ja zwiedziłam jeszcze Katedrę. Polecam takie rozwiązanie. 
  • Palazzo Lanfranchi Matera i punkt widokowy Belvedere di Piazza Giovanni
Myśleliście, że to tyle? Ależ skąd! Staram się opowiadać o miejscach, które zwiedzaliśmy po kolei i w ten sposób pokazać przykładową trasę spacerową. Jednym z kolejnym pięknych budynków w Materze jest pałac wybudowany w XVII wieku. Pierwotnie było tu seminarium, później szkoła, a dziś siedziba Narodowego Muzeum Sztuki Średniowiecznej i Współczesnej Basilicata. My nie wchodziliśmy do środka, bo mieliśmy trochę ograniczony czas, ale jeśli jesteście w Materze dłużej niż jeden dzień i lubicie muzea, to wpadnijcie. Tuż obok Pałacu znajduje się kolejny punkt widokowy. Mamy tutaj kilka balkoników, więc jest szansa na selfie bez tłumów. 😀 Przy pałacu znajduje się też główny deptak, zatem ludzi również było więcej. A jak ludzie, to też kawiarnie i restaurację. Niestety nam się nie udało skorzystać, bo akurat była wtedy sjesta. Po drodze na dworzec wstąpiliśmy jeszcze do parku im. Jana Pawła II. Tak jakby mało nam było chodzenia... 😊


No dobrze, to teraz trudne pytanie. Które zdjęcie najbardziej Wam się podoba? 😍




Read more »
o lutego 21, 2023 6
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 13, 2023

Przewodnik po Bari

 Na moim blogu znalazło się już kilka zagranicznych wpisów. Wszystko przecież zaczęło się od stolicy Słowenii, ale poza tym jest też m. in przewodnik po Pradze, Wiedniu, Dreźnie, Egerze,  Atenach oraz Słowackich Tatrach, czy Skalnych Miastach w Czechach i Saksonii. Pora na kolejny kraj, czyli cudne Włochy. Dziś zapraszam na przewodnik po Bari. Będzie lista miejsc do zobaczenia, poradnik jak dostać się do centrum i oczywiście, co zjeść. Zapraszam! 


1. Loty do Bari

Bari pewnie wszyscy kojarzą z tanimi lotami i prawidłowo. My rezerwowaliśmy loty z około miesięcznym wyprzedzeniem i zapłaciliśmy za nie 600 zł. Można by było taniej, ale organizacja wyjazdu nie była taka łatwa. Wręcz powiedziałabym, że mieliśmy dużo przeszkód, ale na szczęście się udało. Wylatywaliśmy z Krakowa, ale loty są dostępne z kilku polskich miast. Niedawno wyczytałam w jakieś rolce na Instagramie, że im później się odprawiamy, tym większe szansę na dobre miejsca. Testowałam tę informację i faktycznie tak jest. Z trzech lotów (mieliśmy jedną przesiadkę w Wiedniu), dwa razy udało nam się trafić rząd premium i to jeszcze z miejscami obok siebie. Wiadomo, to na pewno nie jest reguła, ale polecam zaryzykować. 😎 Lot z Krakowa do Bari zajął nam 1h 30 minut.


2. Dojazd z lotniska do miasta

Generalnie z lotniska do centrum można dostać się na kilka sposobów : 

  • Autobusem miejskim (linia 16), kursuje +/- co godzinę, koszt biletu 1.5 euro. Przejazd trwa ok 40 minut. 
  • Autobusem prywatnym, kursuje podobnie jak miejski, koszt biletu to 4 euro. Przejazd trwa 25 minut. 
  • Pociągiem, kursuje co pół godziny, koszt biletu to 5 euro. Przejazd trwa 15 minut. 
  • Taksówką, przejazd podobnie jak pociągiem, a koszt to w okolicach 25 euro (ale nie sprawdzaliśmy). 
My w jedną stronę jechaliśmy autobusem prywatnym, a w drugą pociągiem. Chcieliśmy jechać miejskim, ale w Bari byliśmy o 7.30, a pierwszy autobus był chyba dopiero o 9, więc bez sensu było tyle czekać. Stacją końcową był dworzec główny w Bari Centrale i tam wysiedliśmy. Do Starego Miasta mieliśmy około 20 minut spacerkiem. 


3. Gdzie spać

Podczas szukania noclegów, zależało mi stosunkowo fajnej lokalizacji. Najpierw pomyślałam, że hotel blisko plaży byłby dobrym rozwiązaniem, ale zrobiłam szybkie rozeznanie i najlepszą lokalizacją okazało się Stare Miasto. Po pierwsze, do najważniejszych miejsc jest blisko, a poza tym im bliżej starówki, tym bezpieczniej. I faktycznie, nie chciałabym spać gdzieś w okolicach Dworca. Byliśmy tam dwa razy wieczorem, raz sprawdzić połączenie do Matery, a potem drugi raz wracając z niej i jest tam dużo szemranego towarzystwa. Bari dzieli się na Nowe i Stare Miasto.  W Nowym znajdziemy długą (chyba na kilometr) alejkę z przeróżnymi sklepami, które przyciągają tłumy ludzi. Niby widzieliśmy patrolujących policjantów, ale jakoś to nie wzmacniało mojego poczucia bezpieczeństwa w tych miejscach. Zarezerwowaliśmy pokój bardzo blisko Bazyliki św. Mikołaja, tutaj podsyłam Wam link na bookingu. 

4. Co zwiedzić

No dobrze, to teraz pora na miejsca których nie możecie pominąć w czasie wizyty w Bari :

  • Bazylika św. Mikołaja
Przede wszystkim ze względu na polski akcent w środku. Znajdziemy tam bowiem grobowiec królowej Bony, która pochodziła właśnie z Bari. Ciężko go przegapić, ponieważ znajduje się w centralnym punkcie kościoła. Warto jeszcze wznieść oczy ku górze i podziwiać piękny sufit. Wejście jest darmowe. 

  • Katedra św. Sabina 
Pozostając dalej w klimacie sakralnym, drugim ważnym kościołem jest katedra św. Sabina, czyli pierwszego patrona Bari. W środku zarówno jeden, jak i drugi kościół są dość surowe, sprawiają (przynajmniej to moje odczucia) trochę wymarłych. Katedra jest otwarta rano i popołudniu (od 16.30). Chodźmy jednak nieco dalej. 

  • Zamek
Spacerując po Starym Mieście, na pewno miniecie nieraz zamek. Kto mnie zna, ten wie, że mam do nich słabość. Jednak dość często ich zwiedzanie kończy się moim rozczarowaniem, bo wnętrza nie mają nic wspólnego z historią/ ekspozycja jest po prostu nudna. W tym wypadku polecam wizytę w środku tylko prawdziwym pasjonatom. Zamek lata swojej świetności miał właśnie za panowania królowej Bony. Ona i jej rodzina tchnęły trochę życia w te rejony, później niestety było tylko gorzej. Bilet wstępu kosztował 6 euro. 


  • Teatr Margherita
Pora wybrać się na spacer w kierunku plaży. Po drodze warto zatrzymać się przy wyjątkowym teatrze na wodzie. Został wybudowany w 1914, kiedyś pełnił funkcję kina i teatru, a dziś jest w nim muzeum. Przyznajcie, że wygląda bardzo ładnie! 

  • Deptak i plaża
Generalnie w Bari najbardziej spodobał mi się deptak prowadzący na plażę i to właśnie tego punktu, nie powinniście pominąć w czasie wizyty w Bari. Spacer ze starówki na plażę zajmie Wam około 40 minut w jedną stronę.  Po drodze będzie pełno ławeczek, port rybacki, park z palmami (polecam zajrzeć do środka). W ogóle palm w Bari jest sporo, tuż przy Starym Mieście, znajduje się z nimi cała alejka i piękna fontanna. 


  • Ulica pełna makaronów
No dobrze, a nawiązując już powoli do tematu jedzenia (który wiem, że bardzo lubicie), to Włochy słyną przede wszystkim z makaronu. Tak się składa, że w Bari znajdziemy makaron regionalny. Możemy podpatrzeć jak wygląda produkcja domowa i zrobić zapasy. Mowa o makaronie orecchiette. Orecchio to po włosku ucho i to określenie pasuje do wyglądu. Oficjalna nazwa tej ulicy to Via Arco Basso, ale jeśli wpiszecie w gps Strada delle orecchiette, to też na pewno traficie. To troszkę takie miasto w mieście, ale dzięki temu ma swój klimat. 

5. Co i gdzie zjeść

W temacie makaronu, jak i pizzy, mogę polecić Wam La RistoPazzeria na Starym Mieście. Generalnie szukając miejscówek, wiele osób pisało o pizzerii Di Cosimo, ale chyba ze względu na niski sezon, restauracja jest zamknięta. Niemniej polecam odwiedzić (zwłaszcza wieczorem) plac Largo Albicocca, przy którym się znajduje. Kolacja z winem to koszt ok. 30 euro. Drugim miejscem, które warto odwiedzić jest Street bar Cibo'. Dostaniecie tam słynne pieczone pierożki panzerotti. Mogą być mięsne, serowe, z owocami morza itd. Koszt jednego waha się między 5, a 6 euro. Jeśli jednak jesteście spragnienie klasycznych, europejskich dań, a zwłaszcza śniadań, wpadnijcie koniecznie do Mavi Bistrot. Za naleśniki z nutellą i dwie herbaty zapłaciliśmy 14 euro. Nie mam zdjęcia, bo byłam okropnie głodna 😁.  Restauracja znajduje się niedaleko dworca, więc jeśli złapie Was mały głód po podróży, to koniecznie sprawdźcie to miejsce! Jeśli chodzi o jedzenie, warto pamiętać jeszcze o dwóch kwestiach. Pierwsze jest taka, że Włosi mają sjestę, więc nie zjecie nic między godziną 15/16, a 18/19. Pamiętajcie o tym. No i przygotujcie się na hałas, gwar, muzykę. Co kto lubi. 😊


Kogo wpis zachęcił do podróży? A dla tych, którzy jeszcze się wahają...Dajcie mi kilka dni i przeczytajcie post o Materze. Wtedy nie będzie już odwrotu. Gwarantuję! 


Read more »
o lutego 13, 2023 4
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

lutego 02, 2023

Książki w styczniu

 Czy styczeń zaczęłam z nową energią i motywacją do przeczytania jeszcze większej ilości książek? Otóż nie. Sięgnęłam jednak po coś z poza mojego kręgu zainteresowań i to był dobry wybór. A najlepsza w tym miesiącu okazała się książka, którą wzięłam przez pomyłkę i od niej zaczniemy.

1. Jeszcze jeden dzień

Małe i duże sukcesy warto nagradzać. W tym wypadku zamiast lampki wina wieczorem w nagrodę za stresujący miesiąc, postanowiłam wpaść do księgarni. To chyba też całkiem niezłe rozwiązanie. 😉 I tak wzięłam do ręki książkę  Guillaume Musso i Kristin Hannah. Tak przynajmniej wtedy myślałam. Dopiero w domu okazało się, że pomyliłam nazwiska i autorka nazywa się Kristin Harmel. No podobne, prawda? 😀 Akcja rozgrywa się w szpitalu, a główną bohaterką jest pielęgniarka na dziecięcym oddziale onkologicznym. Taka praca to ciężki kawał chleba, jednak Jill stara się zapewnić swoim pacjentom choć chwilę radości w tym okrutnym miejscu. Niestety sama zaczyna miewać gorsze samopoczucie i nawracające bóle głowy. Wykonuje rutynowe badania i słyszy najgorszą z możliwych diagnoz. Umiera, zostało jej kilka tygodni życia. Ciężko pokrzepiać innych, kiedy samemu jest się rozbitym. I wtedy z pomocą przychodzi chory na raka Logan. Chce się odwdzięczyć za całą dobroć, której do tej pory doświadczył ze strony Jill. Pokazuje jej pewien magiczny sposób, który pozwala oswoić się z nadchodzącą śmiercią. Jednak czy wystarczy czasu, aby domknąć wszystkie sprawy? Zwłaszcza, że tak naprawdę został tylko jeden dzień... Klimat historii przypomina mi trochę Oskara i Panią Róże. Jedyny zarzut jaki mam, to że książka za szybko się kończy. Można by spokojnie pociągnąć jeszcze kilka wątków, ale może z takim właśnie niedosytem ma pozostać czytelnik. Dla mnie 10/10. 

2. Uwięziona

Szczerze mówiąc, na bieżąco z premierami, to jestem chyba tylko u Mroza i ewentualnie Czornyja. Reszta jakoś mi umyka. Na szczęście dzięki Instagramowi udało mi się wyhaczyć premierę nowej książki jednej z moich ulubienic. Po książki Paris sięgam w ciemno, chociaż z ich poziomem bywa różnie. Ostatnio "Terapeutka" zrobiła na mnie dobre wrażenie i liczyłam, że tu będzie podobnie. Mniej więcej 1/3 książek które czytam podzielona jest na dwie perspektywy czasowe. Kiedyś i teraz. Tak jest też w tym wypadku.  Wejście w dorosłe życie dla Amelii jest szczególnie trudne. Niedawno zmarł jej tata, zwolnili ją z pracy i ląduje pod mostem. Jest głodna, brudna i niewyspana. Poluje na resztki jedzenia w restauracji i tak przypadkowo poznaje Carolyn. To ona wyciąga do niej rękę i postanawia pomóc człowiekowi w potrzebie. Dzięki temu przed Amelią otwierają się nowe, lepsze perspektywy. Początkowo pracuje jako pomoc domowa, później udaje jej się trafić do ekskluzywnej redakcji zarządzanej przez niejakiego Neda Hawthorpe'a.  Wkrótce składa on Amelii nietypową propozycję, biznesowego małżeństwa. Tutaj każdy ma być wygrany. Ona dostanie pieniądze na wymarzone studia, a on zagra na nosie rodzicom. Po miesiącu mają się rozwieść. Brzmi nieźle, prawda? A co nas czeka w perspektywie teraźniejszej? Porwanie młodych małżonków. W tym wypadku to wydarzenie będzie dla Amelii wybawieniem od męża. Dlaczego? A tego już nie zdradzę. Książka rozkręca się stopniowo. Ktoś, kto czytał już książki Paris, może spodziewać się pewnych wątków, tajemnic. Natomiast im dalej, tym trudniej zrobić sobie przerwę w czytaniu. Aż prosi się o ciąg dalszy tej historii i za ten niedosyt przy zakończeniu daję 9/10, bo znając Paris nie ma na co liczyć. 😀

3. Bezmatek

Nie chciałabym, abyście pomyśleli że styczeń obfitował w przygnębiające tematy. Po prostu, muszę wspomnieć o książce "Bezmatek" z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, wiele dobrego o niej słyszałam i długo się do niej przymierzałam. A drugi powód  jest taki,  że kiedy zobaczyłam formę w jakiej jest napisana, obstawiałam w ciemno, iż nie przypadnie mi do gustu. A tutaj miłe zaskoczenie. Książka opowiada o relacji córki z matką. Każdy z nas doświadcza jej w jakiś inny sposób. Zupełnie inną więź z mamą ma moja siostra, inaczej to wygląda też w wypadku babci i mamy, albo relacji mojego męża ze swoją mamą itd. Jest też miejsce na tęsknotę za utraconą więzią i tak jest właśnie w tym wypadku. Bo mama odchodzi zawsze za wcześnie. Tutaj znów tłem wydarzeń jest choroba, która sieje spustoszenie w organizmie matki i powoduje śmierć. To opowieść o tęsknocie, o odkrywaniu tego, co jednak łączyło i o próbie zbudowania wszystkiego na nowo. To nie jest łatwa książka, ale wiele uświadamia. Zaskoczyłam siebie samą, że aż tak mi się podobała. Polecam, jeśli jej nie znacie. 8/10 

Mam nadzieję, że luty też mnie pozytywnie zaskoczy! 


Read more »
o lutego 02, 2023 2
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Wiosenne książki? Podsumowanie kwietnia i maja.

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ►  2025 (8)
    • ►  cze 2025 (1)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ▼  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ▼  lut 2023 (3)
      • Podróż do Matery
      • Przewodnik po Bari
      • Książki w styczniu
    • ►  sty 2023 (4)
  • ►  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ►  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.