Podróże z książką

Z wielu odbytych podróży i pasji do słowa pisanego zrodził się pomysł na bloga. Podróże z książką to miejsce, w którym odnajdziecie zarówno wpisy o tematyce podróżniczej jak i recenzje książek.

Menu

  • Strona główna
  • O mnie

marca 17, 2025

Dolny Śląsk na weekend - Jelenia Góra i okolice.

Po ukochanych górach, przyszła pora pokazać małej podróżniczce Dolny Śląsk. Nie kryję się z tym, że to mój ulubiony region Polski. I gdybym miała się gdzieś przeprowadzić, to jedynie do Wrocławia. Za każdym razem wracam stamtąd z lekkim niedosytem. Jest tam naprawdę mnóstwo atrakcji. Co zwiedziliśmy tym razem? 



1. Świeradów Zdrój

Świeradów jest oddalony o nieco ponad 30 km od Jeleniej Góry. I to tutaj zaczęliśmy naszą wycieczkę. To klimatyczne miasteczko chciałam zobaczyć ze względu na zabytkową halę spacerową. Oprócz tego, postanowiłam sprawdzić jeszcze jedną atrakcje. Można powiedzieć, że to wieża widokowa jest dzisiaj trochę wizytówką tego miasta. Czy słusznie? 




Sky Walk Świeradów Zdrój

Wieża ma 62 metry wysokości, co czyni ją największą w Polsce. Przynajmniej na razie tak jest, ale to się pewnie zmieni. Mam wrażenie, że te wieże widokowe są teraz bardzo popularne. Jeśli chodzi o dojazd, to z parkingu czeka nas jeszcze ok. 600 metrów spaceru przez las. Czytałam w opiniach, że ten fragment bywa oblodzony i jest niebezpieczny. To prawda. Musieliśmy zawrócić z wózkiem i przełożyć Marysię do nosidła. Oprócz wystających kamieni, wejście utrudniało świeże błoto i resztki śniegu. Może przy lepszej pogodzie, jakoś byśmy wytaszczyli ten wózek do góry, ale polecam jednak nosidło. 



Parking i ceny

Pod samą wieże nie da się dojechać samochodem. My zostawiliśmy auto na parkingu tuż przy wejściu do lasu. Opłata za cały dzień to 30 zł. Jeśli zaparkujemy gdzieś dalej, to ceny są niższe, ok 10, 20 zł. Wejście kosztuje 69zł/53zł. Dzieci do lat 3 wchodzą za darmo, a ulgowy jest do 12 roku. No tanio to na pewno nie jest. Bilety można kupić normalnie w kasie, albo w automatach. Jest tu sklep z pamiątkami, kilka foodtracków i toalety. 



Atrakcje na trasie

Tak, jak wspomniałam, wieża ma 62 metry wysokości i około 850 metrów długości. Nie ma tutaj stopni. To sprawia, że konstrukcja jest dostosowana pod wózki, ale trzeba pamiętać o spacerze przez las. Na górze czeka na nas szklany taras. Stamtąd rozciąga się naprawdę piękny widok na Góry Izerskie. Na tarasie obowiązują limity, do 10 osób. Chociaż nie wiem, czy ktoś to sprawdza. Oprócz tego, jest też tzw. kropla wody, czyli siatka relaksacyjna nad ziemią. Ja oczywiście sprawdziłam, czy faktycznie można się na niej zrelaksować. Tak średnio bym powiedziała, Mati nie chciał. 😁


Inną niespotykaną atrakcją jest kokon pająka, czyli takie siatkowe tunele. Dzięki nim, możemy skrócić sobie trasę. No korzystały przede wszystkim dzieci. Jestem ciekawa, czy Marysia będzie chętna na takie atrakcje i które z nas będzie jej musiało pilnować. 😂


Nie mogłabym też nie wspomnieć o zjeżdżalni! Prawie u samej góry znajduje się specjalna ślizgawka dla chętnych. Oczywiście jest dodatkowa płatna - 10 zł, przed wejściem na samą zjeżdżalnie. Cieszyła się dużym zainteresowaniem. Cały spacer zajął nam około 1.5h. Odliczam czas, kiedy czekałyśmy na Tatę u góry, który poszedł odstawić wózek.


 Czy to najlepsza wieża widokowa? Raczej nie. Bardziej podobała mi się ścieżka w Gorcach. Cena jest podobna, a ścieżka jest dłuższa, jest pawilon edukacyjny, plac zabaw, restauracja. No, ale sprawdzić musiałam, żeby wyrobić sobie własną opinię. Wam też to polecam. 😊

Hala Spacerowa w Świeradowie

Świeradów to nie tylko wieża widokowa. To przede wszystkim miasteczko uzdrowiskowe. Znajduje się tutaj zabytkowa hala spacerowa. Wyróżnia ją przede wszystkim wystrój. Hala jest wykonana z modrzewia, zdobią ją piękne witraże.


 Całość dopełnia też alejka z agawami na środku. Jak na uzdrowisko przystało, jest też pijalnia. Akurat my byliśmy za późno, żeby skorzystać, ale przesadnie nie żałuję. Na pewno wizyta w tym miejscu to obowiązkowy punkt podczas zwiedzania miasteczka. Warto przespacerować się też deptakiem i zrobić zdjęcie pod wieżą zegarową. 


Perła Zachodu

Drugiego dnia wybraliśmy się na długi spacer. Trafiliśmy na pierwszy wiosenny weekend i zamierzyliśmy wykorzystać pogodę na maksa. Początkowo zakładałam, że do Perły Zachodu podjedziemy samochodem, ale zmieniliśmy plan zwiedzania. Uważam, że na plus. Perła Zachodu to schronisko górskie, położone nad jeziorem Modrym. I to właśnie ze względu na lokalizację chciałam sprawdzić to miejsce.


Opis szlaku

Dobra informacja na początek. Całość trasy jest do pokonania wózkiem. Zaparkowaliśmy przy kładce na Kamiennej. Polecam dokładnie to wpisać w gps-a. Jest tam duży i darmowy parking. Z centrum Jeleniej Góry to 2km.


 Trzymaliśmy się żółtego szlaku, który doprowadzi nas po niecałej godzince do celu. Większość trasy jest asfaltowa. Po prawej stronie mamy rzekę Bóbr, która będzie nam towarzyszyć praktycznie do samego końca. Na szlaku jest też sporo atrakcji. Miniemy duży wiadukt, elektrownie, a końcówka to ciekawe formacje skalne.


 Tak, jak pisałam wcześniej, spacerowaliśmy z wózkiem i nie było żadnych problemów. Jedynym małym utrudnieniem była ta końcówka. To był dość wąski fragment drogi, uczęszczany też przez rowerzystów. Nie wiem czemu, ale ten szlak trochę przypominał mi drogę do Czerwonego Klasztoru ze Szczawnicy. 😀


Przy schronisku znajdują się stoliki z ławeczkami na zewnątrz. Można też zjeść coś w środku, ale w niedziele tłumy nas zniechęciły. Obowiązkowo trzeba spojrzeć na Perłę Zachodu z dołu, a mianowicie z mostu. Stąd rozciąga się też piękny widok na Jezioro Modre. Aby dojść na most, trzeba pokonać trochę schodów, dlatego Marysia z tatą machali mi z góry. 😀




 Jest tu również mały taras widokowy i huśtawka. Cały spacer, wliczając czas na krótki odpoczynek, zajął nam 2,5 godziny. Pod schronisko można podjechać samochodem, ale szczerze - odradzam w weekend. Ruch był spory, parkuje się przy wąskiej uliczce, ciężko nawrócić. Chodźmy dalej!


Zapora Pilchowice i Most Kolejowy

Po spacerze, naszym kolejnym punktem była Zapora Pilchowice. Jest ona druga w kolejności, jeśli chodzi o długość. Ustępuje miejsca tylko tej nad Soliną. Z Jeleniej Góry to ok. 13km. Zaparkować można wzdłuż ulicy, albo przy karczmie. Tam opłaty pobierała starsza pani (5 zł), ale wzdłuż ulicy nie widzieliśmy nikogo, kto by się nami interesował. 


Na szczęście oprócz wspomnianej restauracji, nie ma tu nic więcej. Żadnych kramów, foodtracków itp. Zapora robi wrażenie. Cięzko w takim miejscu nie myśleć o powodzi, która dopiero co dosięgła te regiony. W wielu miejscach widać jeszcze ślady podtopień. Niech zdjęcia oddadzą trochę klimat tego miejsca. Tuż obok zapory znajduje się most kolejowy, który swego czasu był powodem sporu. 


Most ze względu na swój zły stan techniczny miał zostać wykorzystany w filmie. I to nie byle jakim, bo rozchodziło się o Mission Imposibble. Scenarzyści chcieli wysadzić go w powietrze, ale mieszkańcy się sprzeciwili. To sprawiło, że dzisiaj most widnieje w rejestrze zabytków, a został wybudowany w latach 1905-1906. Jest tu malutki parking, dosłownie na kilka samochodów. Na szczęście, można też w niektórych miejscach przycupnąć trochę na dziko i cyknąć fotkę. 



Zamek Grodziec

Czym byłaby wycieczka na Dolny Śląsk bez zobaczenia chociaż jednego zamku? No niezaliczona! Trochę ich już zwiedziliśmy, ale wciąż nie wszystkie. 😂 Tym razem padło na Grodziec. Ten znajduje się godzinkę od Jeleniej Góry. 



Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z XII wieku. Oczywiście, jak to z zamkowymi historiami bywa - ten również ma za sobą kilka najazdów i spaleń. Zatem dzisiejszy wygląd jest głównie próbą odwzorowania tego, co było kiedyś.Tutejsza sceneria jest naprawdę filmowa. Dlatego na zamku kręcili m.in "Nie do wiary", "Ziarno", a nawet "Wiedźmina". Zamek jest otwarty codziennie, od 9 do 17. Bilety normalne w cenie 28 zł, a ulgowe 23 zł. 


W środku do zobaczenia mamy salę kominkową (oryginalnie zachowaną), rycerską, pokoik księżnej, basztę. Nam najbardziej podobał się widok z góry. Nawet mimo rusztowań. Mamy szczęście do remontów. 😀 W zamku jest sporo wąskich korytarzy, a na dziedzińcu kuchnia plenerowa i eskpozycja o narzędziach tortur. Mam wrażenie, że ten temat zawsze bardzo ciekawi turystów. Mimo, że wszędzie jest praktycznie to samo. 😉 Niestety kuchnia była zamknięta w tym dniu. Nie wiem, czy ze względu na poniedziałek, czy na niski sezon. W opiniach czytałam, że można tam zamówić kiełbaskę, pajdę ze smalcem itp. 


Zamek położony jest na wzgórzu, ale można dojechać pod same bramy. To dobra wiadomość dla tych, którzy nie koniecznie lubią wymagające spacery. Parking jest spory i darmowy. Na miejscu jest też sklepik z pamiątkami oraz toaleta. Nam zwiedzanie zajęło niecałą godzinkę. Wystawy w środku nas nie porwały, ale sam zamek jest naprawdę przepiękny. Mnie trochę przypominał zamek Czocha. Naszym ostatnim przystankiem był Wrocław, ale tam zaliczyliśmy tylko długi spacer po Ostrowie Tumskim. Na koniec podpowiem Wam jeszcze, gdzie można zjeść. 

Gdzie jedliśmy?

W Świeradowie wylądowaliśmy w restauracji Mały Dworek. To kuchnia polska, z przystępnymi cenami i sporymi porcjami. Jedynym mankamentem jest mało miejsca w środku i brak krzesełka. Z tym pierwszym można sobie poradzić i zjeść na zewnątrz. W końcu to był pierwszy wiosenny weekend, więc znaleźli się i tacy odważni. A brak krzesełka też nam jakoś bardzo nie przeszkadzał. Było naprawdę smacznie. Z kolei w Jeleniej zjedliśmy we włoskiej restauracji na rynku I love Italy. I tutaj mam trochę mieszane odczucia. Jedzenie było bardzo smaczne, wystrój mnie pozytywnie zaskoczył. Niestety ceny są dość wysokie, a porcje różne. Mateusz miał dość dużą, ale ja się nie najadłam. Na dowód zrobiłam zdjęcie.


 Obok znajduje się kawiarnia, w której już kiedyś byliśmy. Bez wyrzutu, do kawy zjadłam duży kawałek ciasta. I dopiero wtedy, poczułam się najedzona. Mowa o Aroma Cafe. Polecamy. 


Jeśli chodzi o hotel, w którym spaliśmy, to było w nim bardzo ciepło. To mocno utrudniało wyspanie się (całej trójce), więc raczej nie będę go tutaj polecać. Myślę, że mogliśmy trafić lepiej. Co nie zmienia faktu, że to był cudowny, rodzinny wyjazd. Oby do następnego. 💚









Read more »
o marca 17, 2025 0
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

marca 04, 2025

Podsumowanie lutego

 Cieszę się, że luty się skończył. Dla mnie był jakoś wyjątkowo ciężki. Coś dobrego jednak udało mi się z niego wyciągnąć. To książkowe zaległości. W tym miesiącu przeczytałam sporo, większość książek była naprawdę ciekawa. Zapraszam na czytelnicze podsumowanie miesiąca. 


1. Pomoc domowa. Z ukrycia. 

Zacznijmy jednak nieco przekornie. Od książki, którą czytałam na przełomie miesiąca i która chyba była najsłabsza. To kolejna część przygód Millie z Pomocy domowej. Minęło wiele lat, Millie założyła rodzinę. Właśnie przeprowadzają się do jej wymarzonego domu. Od teraz ma zamiar prowadzić życie, o którym zawsze marzyła. Ma kochającego męża, dwójkę zdrowych dzieci i własny kąt. Co może zburzyć te sielankę? Tajemniczy i wścibscy sąsiedzi na pewno nie wpisują się w ten idealny plan. A jednak właśnie takich poznaje. Suzette i Jonathan to specyficzne małżeństwo. Nie mają dzieci, a ich relacje są bardzo oziębłe. Nowa sąsiadka okazuje wyraźne zainteresowanie mężem Millie i nie kryje się z tym. Enzo wydaje się być odporny na te zaloty.  Mimo to, relacje w domu zaczynają się psuć. Nico ma kłopoty w szkole. Staje się agresywny i wycofany. Idealna wizja Millie sypie się, jak domek z kart. Jakby tego było mało, jeden z sąsiadów zostaje zamordowany. Czy przeszłość znów dała o sobie znać? Komu można naprawdę zaufać? Akcja rozkręca się wolno. Historia jest nudna, sporo niepotrzebnych wątków. ZakończeniE trochę zaskakuje, ale mam wrażenie że książka pisana na kolanie. Na szybko i byle jak. Aż przykro, ale dla mnie to takie 4/10. 


2. Fantom

Co roku obiecuję sobie czytać bardziej różnorodnie. I na razie idzie mi całkiem dobrze. W lutym sięgnęłam po książkę z gatunku science-fiction. Byłam sceptycznie nastawiona, ale historia mnie wciągnęła. W roku 2032 z ziemi wyrusza wyprawa kosmiczna. Jej skład to trzy zgrane małżeństwa. Przeszli długą rekrutację, aby zdobyć to miejsce. Dla opinii publicznej, taka decyzja jest trochę dyskusyjna. Cała wyprawa jest transmitowana na żywo przez serwis Real Life. Temat budzi ogromne zainteresowanie. Załogę szybko dotykają problemy. Jedna z astronautek zaczyna chorować. Nikt nie wie, co jej dolega. Poza tym, okazuje się że nie są na tej planecie mile widziani. Kiedy ostatecznie tracą kontakt z ziemią, kolejna ekipa rusza na ratunek. Książka jest podzielona na trzy perspektywy czasowe. Pierwsza wprowadza nas w etap przygotowań do wyprawy. Druga, to właściwa wyprawa. Jest tu też ciekawy wątek nieustępliwej dziennikarki. I trzecia to etap poszukiwań i pomocy. Można się przyczepić, że to wprowadza trochę chaosu. Tym bardziej dla takiego laika, który o kosmosie nie wie nic. I te pojęcia, tematyka są totalnie obce. Mimo to, ta historia się broni. Chętnie przeczytałabym ciąg dalszy. Czy będzie? To wie tylko autor. 8/10. 


3. Dopóki Cię nie zdobędę

A teraz pora na dobry thriller. W końcu takiej książki też nie mogło zabraknąć w tym miesiącu. Z jednej strony ta historia jest trochę podobna do Pomocy Domowej. Pewnie dlatego tak mi się spodobała. Poznajcie Claudie. Claudia ma kochającego męża, dwóch przyszywanych synów i jest w ciąży. Sama pracuje w pomocy społecznej. Mimo zbliżającego się terminu porodu, nie rezygnuje z pracy. Jej mąż jest marynarzem. Jego praca wiąże się z częstymi wyjazdami. Niestety, ten najbliższy przypada na termin porodu. Chce wesprzeć żonę i namawia ją na zatrudnienie pomocy. Zoe ma świetne referencje, łapie kontakt z chłopcami. Jest pracowita i życzliwa. Coś jednak sprawia, że Pani domu nie potrafi jej do końca zaufać. W okolicy zostają zamordowane dwie ciężarne. Czy Zoe ma z tym coś wspólnego? Dużo zwrotów akcji, ciekawe zakończenie i intrygujący bohaterzy. Ta książka była najlepsza w lutym. 9/10.


4. Traumaland

Na mojej półce długo czekał też ten reportaż. Chyba trochę obawiałam się, że będzie zbyt naukowo i trzeba będzie maksymalnego skupienia. A z tym u mnie różnie. Na szczęście, moje obawy były niesłuszne. Książka mnie wciągnęła i połknęłam ją w dwa dni. No dobrze, o czym jest Traumaland? O polskiej mentalności. O naszej trudnej historii. O tym, że nie uczymy się na błędach. O tym, że kochamy narzekać. Jest kilka wątków, które szczególnie mnie poruszyły. Kto z Was był na wycieczce szkolnej w Auschwitz? Ja byłam w wieku 15 lat i pamiętam, że wstrząsnęła mną ta wyprawa. Z perspektywy czasu i po tej lekturze, uważam że to za wcześnie. Lepiej byłoby zorganizować taką wycieczkę w liceum, albo zrobić to we własnym zakresie. Owszem, rozumiałam że to miejsce ogromnej tragedii, ale dla wielu osób był to tylko dzień wolny od lekcji. Bez żadnej refleksji. Bo przecież wizyta w takim miejscu może być dla kogoś traumatyczna. Kolejny ciekawy rozdział był poświęcony pandemii. O tym, jak bardzo, jako naród baliśmy się koronawirusa. Autor przytacza różne badania na poparcie swoich tez.  Bilewicz zestawia Polaków z Niemcami. Nasi sąsiedzi bardzo sumiennie podchodzili do obostrzeń. U nas było z tym różnie. Zresztą do tej pory, w najbliższej rodzinie zdania są podzielone co do epidemii, szczepień itd. O tym właśnie przeczytamy w tej książce, o tym że jesteśmy podzieleni, szukamy wszędzie drugiego dna. Nie wszystkie rozdziały mnie porwały, ale książka ogólnie jest niezła. Jeden duży minus za narrację polityczną. Chciałabym sama zdecydować czy teraz jest lepiej/gorzej. Autor nie daje takiej możliwości. Najpierw subtelnie, a później wprost narzuca swoje poglądy. I dla mnie, to jest słabe. Daję 7/10. 


5. Rajski zakątek

I na koniec książką, którą otrzymałam do recenzji. Rajski zakątek to trzeci tom serii z Marcinem Engelem. Jak się łatwo domyślić, poprzednich części nie znam. 😂 Na szczęście, to w niczym nie przeszkodziło! Okładka wizualnie mnie nie porwała i myślałam, że podobnie będzie z treścią. Nie było tak źle! Marcin jakiś czas temu rozstał się z dziewczyną. Teraz obydwoje są już w nowych związkach. Jest to jednak trochę dziwny układ, bo Dżesika wciąż mieszka w mieszkaniu Marcina. Chłopak chce, jak najszybciej pozbyć się byłej ze swojego lokum. Ta jednak prosi go o pomoc. Od kilku dni nie ma kontaktu ze swoją ciotką, Magdą. Wyjechała do Ustronia i ślad po niej zaginął. Magda miała wyjechać do sanatorium. Niby niechętnie, ale Marcin zaczyna pomagać. Kontaktuje się ze swoją babcią, emerytowaną policjantką. Ta rozpoczyna własne śledztwo. Natrafia na specyficzny zakon. Jest on prowadzony przez charyzmatycznego księdza. Co więcej, okazuje się że w ostatnim czasie zaginęła nie tylko ciotka Magda. Lekka, humorystyczna, trochę naciągana, historia, ale na plus.7/10.


I co, nawet niezły był ten luty pod względem książek, prawda? 😀

 

Read more »
o marca 04, 2025 0
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Polecany post

Wiosenne książki? Podsumowanie kwietnia i maja.

Popularne posty

  • No weźże mnie na wycieczkę - pomysły na prezent z okazji Dnia Dziecka [aktualizacja 2023]
     Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji mam dla Was kilka propozycji, gdzie można by się wybrać ze swoją pociechą, ale nie ...
  • Styczniowe wyprawy
     Z pierwszego miesiąca w roku staram się wycisnąć jak najwięcej pod względem podróżniczym, bo wyczuwam że luty i marzec mogą mnie trochę zaw...
  • 10 momentów z podróży, czyli podróżnicze podsumowanie roku 2022.
      Przyznam szczerze, że pomysł na podsumowanie tego roku zaczął we mnie kiełkować już w listopadzie. Zaczęłam się zastanawiać, w jakiej form...

Archive

  • ▼  2025 (8)
    • ►  cze 2025 (1)
    • ►  maj 2025 (1)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ▼  mar 2025 (2)
      • Dolny Śląsk na weekend - Jelenia Góra i okolice.
      • Podsumowanie lutego
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (25)
    • ►  gru 2024 (2)
    • ►  lis 2024 (2)
    • ►  paź 2024 (2)
    • ►  wrz 2024 (3)
    • ►  sie 2024 (2)
    • ►  lip 2024 (3)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (3)
    • ►  lut 2024 (3)
    • ►  sty 2024 (3)
  • ►  2023 (37)
    • ►  gru 2023 (3)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (2)
    • ►  wrz 2023 (2)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (4)
    • ►  cze 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (4)
    • ►  kwi 2023 (3)
    • ►  mar 2023 (4)
    • ►  lut 2023 (3)
    • ►  sty 2023 (4)
  • ►  2022 (33)
    • ►  gru 2022 (2)
    • ►  lis 2022 (3)
    • ►  paź 2022 (3)
    • ►  wrz 2022 (4)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (3)
    • ►  cze 2022 (2)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (2)
    • ►  mar 2022 (3)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (3)
  • ►  2021 (39)
    • ►  gru 2021 (4)
    • ►  lis 2021 (3)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (4)
    • ►  sie 2021 (2)
    • ►  lip 2021 (3)
    • ►  cze 2021 (3)
    • ►  maj 2021 (4)
    • ►  kwi 2021 (4)
    • ►  mar 2021 (3)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (3)
  • ►  2020 (5)
    • ►  gru 2020 (5)

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Podróże z książką. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.