Długo zastanawiałam się w jakiej formie opisać nasz wyjazd w góry. Będzie to podsumowanie ostatnich górskich wycieczek. Wszystkie propozycje są proste i przyjemne. Idealnie nadają się na początek przygody z górami. Będą Tatry, Pieniny i Beskid Wyspowy. Zapraszam.


1. Szlak na Kudłacze

Zacznę od naszej najświeższej wycieczki. Niedawno wybraliśmy się na Kudłacze. My już kiedyś tutaj byliśmy, szliśmy szlakiem z Pcimia. Tym razem wystartowaliśmy z Poręby. Dokładne namiary na mały parking: 49.80195743623738, 20.004830657296708. Dojazd z Krakowa zajął nam godzinkę. Do schroniska doprowadzi nas czerwony szlak. Na początku idziemy asfaltową drogą. 

Jest to krótki odcinek, po około 10 minutach wchodzimy do lasu. Szlak delikatnie pnie się do góry. Czeka nas 216m podejścia. To idealnie, żeby trochę się zmęczyć, rozgrzać, ale nie wejść zdyszanym do schroniska.

 Samo wzniesienie nie było dla nas utrudnieniem, a momentami spore kamienie na szlaku. Tym bardziej, że niektóre były pochowane pod dywanem z liści. Na szczęście, nie był to długi odcinek. Po 40 minutach dochodzimy do celu. Jest tutaj duża polana, ławeczki, plac zabaw, zjeżdżalnia. W schronisku można coś przekąsić. Płatność tylko gotówką.

 Dodatkową atrakcją jest możliwość rozpalenia na polanie ogniska. Trzeba to oczywiście wcześniej uzgodnić z właścicielami obiektu. Dzieciakom oprócz zjeżdżalni spodobają się tutaj gęsi. A tym, którym mało, polecamy przedłużyć wycieczkę o Lubomir. 

My schodzimy tym samym szlakiem, bo to miał być przyjemny (ale dość krótki) sobotni spacer.  A jak sobota, to wiadomo że czekały nas jeszcze porządki. Całość zajęła nam 1.5 godziny, wliczając krótki odpoczynek w schronisku. Na obiad skoczyliśmy do restauracji Porębianka i bardzo Wam polecamy. Wchodzimy, a tu kanapa, szafa, duży stół. Jak w domu. I taki właśnie panuje tu klimat. Domowy! Pyszne jedzenie w przystępnych cenach i przemiła atmosfera. Za dwa drugie dania, rosół i napoje zapłaciliśmy 87 zł. Można kartą. Zajrzyjcie tam, nie pożałujecie!

2. Polana Cisówka

A teraz szlak, który odkryłam zupełnie przypadkiem! Jechaliśmy do Niedzicy na spacer i szukałam jakiejś fajnej trasy. Na zamku i zaporze już kiedyś byliśmy. I tak, przeglądając Internet, znalazłam Polanę Cisówkę. Ta trasa zajmie Wam maksymalnie dwie godziny w obie strony. Szlak czerwony zaczyna się przy zamku. Ma prowadzić do Dursztyna. Przy zamku skręcamy w lewo w ulicę Profesorką.

 Idziemy asfaltową ścieżka, mijając po drodze domki letniskowe. Jest tutaj też mała zatoczka i można zostawić tu auto. Asfaltowa ścieżka prowadzi nas aż do wieży teletechnicznej. Przy niej znajduje się wiata z ławeczkami. 

Tak naprawdę już stąd rozciąga się piękna panorama. Wyraźnie widać górę Lubań, a na dole zamek i Jezioro Czorsztyńskie. Do wiaty spokojnie można dojechać wózkiem i po prostu zawrócić. To jakieś 30 minut spaceru. My jednak idziemy dalej. Teraz asfaltowa ścieżka zmienia się na szutrową. Najpierw przez łąki, a później między sosnami, dochodzimy do celu. To duża polana na grzbiecie góry Tabor. Zawracamy przy domku letniskowym.

 Widoki stąd są naprawdę przepiękne. A co więcej, na szlaku nie spotkaliśmy praktycznie nikogo! To był idealny spacer. Całość zajęła nam mniej, niż dwie godzinki. 

Jeśli chodzi o parking, to my zaparkowaliśmy pod knajpą, w której później jedliśmy obiad. Dzięki temu, nie musieliśmy dodatkowo płacić za parking. Polecam Wam taką opcję, bo tam też dobrze karmią. Ta knajpa to Zadyma.

3. Dolina Małej Łąki

No to teraz będą same tatrzańskie propozycje. Po wizycie w Dolinie Białego, myślałam że znalazłam właśnie jedną z ładniejszych dolinek. Myliłam się! Dolina Małej Łąki jest ładniejsza. Zresztą, sami sprawdźcie i porównajcie! Zaczynamy z parkingu w Kirach.  Jest możliwość dojechać tu komunikacją miejską, kursują autobusy. Jest duży parking w cenie 25 zł za dzień. Oprócz tego, jak to u górali, można parkować na prywatnych posesjach. My tak zrobiliśmy. Za cały dzień zapłaciliśmy 20 zł. Na początku trzymamy się niebieskiego i żółtego szlaku.


 Po 30 minutach dochodzimy do rozwidlenia. Możemy albo iść na Polanę, albo zahaczyć jeszcze o Przysłop Miętusi. To dodatkowe 15 minut, ale polecam Wam wrócić przez Przysłop. Wtedy czeka nas po prostu więcej schodzenia w dół, niż pod górę. Nie jest to ostre podejście, więc moje kolana bardzo nie protestowały. Wróćmy jednak na szlak prowadzący na Polanę. Cały czas szliśmy drogą szutrowo-kamienistą, więc na wózek odpada. Momentami było pod górkę i z dzieckiem w nosidle można złapać lekką zadyszkę. Jednak dolinka nie jest długa, bo to tylko 5,4 km. Czeka nas 227 metrów przewyższenia.

 Po niecałej godzince dochodzimy do Wielkiej Polany Małołąckiej. Stąd rozciąga się piękny widok na Giewont. Widać też Mały Giewont, Siodłową Turnie i fragment Czerwonych Wierchów. Jest tu kilka ławeczek, więc idealnie na odpoczynek. Z nami na Polanie była tylko garstka ludzi. Do tego jesień w pięknym, słonecznym wydaniu. 

Idealnie!  A potem rozdzieliłam się z moją ekipą. Ja wracałam przez Przysłop, a oni żółtym szlakiem. Mieliśmy się spotkać na rozwidleniu. Powiem Wam, że było to dla mnie spore przeżycie. Na szlaku byłam całkiem sama. Dopiero na Przysłopie kogoś spotkałam.

 Ciekawe doświadczenie, ale na samotną wyprawę górską jeszcze się nie nadaję. Natomiast te widoki były warte tej rozłąki. Sami zobaczcie. Do rozwidlenia doszłam w jakieś 40 minut. Chciałam narzucić sobie szybsze tempo, ale na szlaku było sporo błota i musiałam uważać. Bardzo się cieszyłam, że nie ciągnęłam ze sobą Mateusza i Marysi. Im w zupełności wystarczyły zdjęcia. 😁

4. Dolina Białego Potoku

Teraz przypomnę Wam dwie trasy, które zrobiliśmy w wakacje. Auto zostawiliśmy pod Wielką Krokwią. Na początku trzymaliśmy się czarnego szlaku, idąc wzdłuż skoczni. Jest to dość wąski i kamienisty odcinek. Potem weszliśmy już na szeroką, leśną ścieżkę.


 I tak, po 10 minutach, doszliśmy do kas. Na początku szliśmy wzdłuż potoku, żółtym szlakiem.  Trasa jest przyjemna, a różnica wzniesień to ok. 170 metrów. My doszliśmy do wodospadu i stamtąd zawróciliśmy. 

Tuż przed nim, znajduje się dość stromy i kamienisty odcinek. Naprawdę trzeba było uważać. Dlatego tej trasy też nie polecam na spacer z wózkiem. Spod wodospadu można iść dalej, np. do Drogi nad Reglami. Na trasie jest sporo drewnianych mostków, co tylko dodaje uroku temu miejscu. Całość zajęła nam dwie godzinki. 


5. Dolina Strążyska

Pora na propozycję ze schroniskiem. A właściwie bufetem. Wystartowaliśmy z ul. Strążyskiej. Parking kosztował nas 30 zł. Płatność tylko gotówką.

Przy wejściu na szlak jest kilka restauracji i straganów. Dojeżdżają tutaj też busy. Dolinka liczy ok. 4km. Nam wycieczka zajęła niecałe trzy godzinki. Na początku idzie się bardzo przyjemnie, przez las. Różnica wzniesień to ok. 150 metrów i dopiero pod koniec będzie troszkę pod górę. Jednak widoki wynagradzają, bo na wyciągnięcie ręki (prawie) będzie Giewont! 


Trasa jest głównie po płaskim, ale to szutrowo-kamienista droga. Często te kamienie były duże i wystające. Na Polanie Strążyskiej znajduje się bufet, więc można tutaj coś przekąsić. Jest sporo stolików z ławeczkami, ale w sezonie może braknąć miejsca. Polana może być przystankiem w drodze na Giewont. Możemy też stamtąd udać się do wodospadu Siklawica. Dla nas to był jednak koniec wycieczki. Wróciliśmy tym samym szlakiem, prosto na parking. Trasa jest w większości w cieniu. To idealny pomysł na początek przygody z górami.

Jak Wam się podoba takie zestawienie szlaków w różnych pasmach? Dajcie znać w komentarzu! 😀



Brak komentarzy: