Trochę niechronologicznie, ale musicie mi wybaczyć. Jakoś bardzo lubię te wpisy podsumowujące rok. To dla mnie też zawsze dwa najbardziej osobiste posty. Jednak wróćmy na moment do grudnia. 

1. Aniołek

Nie spodziewałam się tak ciekawej historii po tej okładce i takim tytule. Mój błąd! Główny bohater, Tomek, nie jest zadowolony z jakości swojego życia. Jednak nie robi totalnie nic, aby coś zmienić. Nie skończył studiów, nie ma stałej pracy, partnerki. Najchętniej siedziałby w pokoju do końca życia. Decyduje się, za namową chyba jedynego kolegi, na klasowe spotkanie po latach. Tam spotyka koleżankę z dawnych lat, która wydaje się nim zainteresowana. To dla Tomka zupełnie nowa sytuacja. Nie ma pojęcia, co dziewczyna w nim widzi. Jednocześnie poznaje przyjaciółkę swojej młodszej siostry. To spotkanie zmienia w nim wiele. Jest zauroczony nowopoznaną Mają. Szuka sposobu, aby jeszcze kiedyś ją zobaczyć, odnajduje jej profil na Instagramie, drukuje jej zdjęcia. A to tylko początek tej chorej obsesji, która doprowadzi do niejednej tragedii... Ode mnie mocne 8/10 za ten debiut! 

2. Świąteczne życzenia

Wiem, że pisałam o tej książce w podsumowaniu roku, ale dziś chciałabym poświęcić jej nieco więcej uwagi. Zdecydowanie na to zasługuje! Akcja książki trochę przypomina mi Listy do M, ponieważ poznajemy kilka różnych historii. Wszystko rozgrywa się w dniu Wigilii. W sumie najbardziej w głowie utkwiły mi dwa wątki. Jeden z nich dotyczył związku dziewczyny ze śmiertelnie chorym chłopakiem. Każdy dzień dla Bartka może być tym ostatnim, dlatego Natalia nie wyobrażała sobie nie spotkać się z nim w Święta. Jednak jej rodzice nie do końca to rozumieli, jest jeszcze taka młoda... Drugi wątek dotyczył pani Krysi, która opiekowała się dwójką wnucząt. Ich matka niestety jest alkoholiczką i w ogóle nie interesuje się dziećmi. W Wigilię mają mieć gości z MOPS-u. Pani Krysia jest bardzo zdenerwowana i chciałaby, aby wszystko wypadło, jak najlepiej. Jednak nie na wszystko ma wpływ. To książka, z której można wyciągnąć naprawdę wiele. Nie dla wszystkich czas świąteczny jest łatwy. Każdy z nas zupełnie inaczej może definiować szczęście i ma do tego prawo. Naprawdę żal mi było odkładać tę książkę na półkę. Daję 10/10! 


3. Mój kochany mąż

Co to za miesiąc bez dobrego thrillera? Śmiało mogę powiedzieć, że stracony! Jade i Cam są szczęśliwym małżeństwem. Mają dwójkę dzieci, piękny i nowoczesny dom, dobrze prosperujący biznes. Cam prowadzi kilka restauracji i naprawdę dobrze zarabia. Jednak wszystko się zmienia, kiedy Jade wraz z dziećmi zostaje uwięziona we własnym domu przez uzbrojonego napastnika. Porywacz żąda konkretnej kwoty, ale chce też wymierzyć sprawiedliwość. Ani Jam ani Cam nie są tak uczciwi na jakich wyglądają. Cam ma bardzo mało czasu, aby zebrać olbrzymią kwotę. Jest to wyścig z czasem. Jade próbuje lepiej poznać swojego oprawcę i za wszelką cenę będzie bronić swoich dzieci. Czy wyjdą z tej opresji cało? Jedno jest pewne, ich życie już nigdy nie będzie takie samo. Książkę czyta się szybko, ale zakończenie jakoś mnie nie porwało. Dla mnie to takie 7/10. Można było z tej historii wyciągnąć zdecydowanie więcej! 

4. Nagie serca

A na koniec książka, która miała być pewniaczkiem. A niestety chyba wypadła najsłabiej w grudniu. Po powrocie do domu, Beyah zastaje matkę bez oznak życia. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Jej mama była uzależniona od narkotyków, nie panowała nad tym. Niestety, główna bohaterka zostaje bez dachu nad głową. Musi odezwać się do ojca, z którym od lat nie ma kontaktu. Pakuje cały swój życiowy dobytek do plecaka i zaczyna nowe życie. Poznaje swoją przyrodnią siostrę, z którą bardzo się zaprzyjaźnia. Jej zainteresowanie budzi też sąsiad Samson. Teoretycznie reprezentują dwa różne światy. Ona pochodzi z biedy, a on całe życie pławił się w luksusie. Tak to przynajmniej wygląda. I być może do tego momentu ta historia brzmi ciekawie, ale dla mnie była po prostu nudna i przewidywalna. Taki romans, który nic nie wniósł. Daję skromne 6/10. 


No książkowe zaległości nadrobione, to teraz pora nadrobić wpisy podróżnicze. Kto czeka? 😀


Brak komentarzy: