W takie jesienne dni, miło powspominać tegoroczne lato. Choć pogoda często była średnia, to w lipcu udało nam się wrócić do Krynicy-Zdrój. Ostatni raz byliśmy tam 5 lat temu, w zimie. Wciąż ciężko mi uwierzyć, że chwilę później, zamknęli nas w domach na tak długo. Dziś wirtualnie zapraszam do miasteczka, które słynie z uzdrowisk, ale nie tylko! Gotowi? 


1. Dojazd i parking

Choć odległość z Krakowa do Krynicy nie jest jakaś duża, to na dojazd trzeba liczyć ponad 2 godziny. Tylko fragment do Brzeska przejedziemy autostradą, a później już krajową drogą nr 75. Przy wjeździe do miasta bardzo często tworzą się korki. Trochę, jak w Szczawnicy, czy Zakopanem, ale niestety taki urok turystycznych miejscowości. Polecam Wam rozważyć zaparkowanie gdzieś przy wjeździe do Krynicy i stamtąd zaliczyć dłuższy spacer. My trochę czasu zmarnowaliśmy na stanie w korku i potem szukanie miejsca. Ostatecznie samochód zostawiliśmy przy Dworcu PKP. 



2. Atrakcje w Krynicy

Krynica-Zdrój ma dużo do zaoferowania i z pewnością można tu spędzić więcej, niż jeden dzień. Znajdują się tu ciekawe muzea, ścieżka w koronach drzew, czy zabytkowa kolej linowa. To także świetna baza wypadowa do wycieczek górskich. Nie wszystkie atrakcje jeszcze sprawdziliśmy, dlatego jestem pewna, że znów wrócimy!


  • Deptak w Krynicy
Tuż po zaparkowaniu, udaliśmy się w najpopularniejsze miejsce w Krynicy. Mowa o tutejszym deptaku. Deptak składa się z dwóch części: Bulwaru Dietla oraz części ulicy Nowotarskiej. Pełno tu urokliwych budynków. Mnie bardzo podoba się Willa Romanówka.


W środku mieści się muzeum Nikofora Krynickiego. Tak naprawdę nazywał się Epifaniusz Drowniak. Był malarzem, za życia niedocenionym. Miał wadę słuchu i wymowy, uznawany za odmieńca, biedaka. Dziś w Romanówce możecie obejrzeć wystawę poświęconą jego twórczości. Wstawiam Wam tutaj link z informacjami. Na deptaku znajdziecie sporo takich zabytkowych willi, ale też Stare Łazienki Mineralne, czy Nowoczesną Pijalnie Wód. To też wysyp restauracji i stoisk z pamiątkami. Na deptaku można pojeździć też gokartami i to dla mnie było trochę uciążliwe. Mateusz, który w Krynicy bywał za dzieciaka, mówił że nic się w tym temacie nie zmienia. Dla mnie to średnio bezpieczne, ale co kto lubi. Chodźmy dalej!



  • Nowoczesna Pijalnia Wód Mineralnych
Mam wrażenie, że ta Krynica-Zdrój to taki misz-masz. Każdemu będzie się kojarzyć trochę z czymś innym. To miasteczko uzdrowiskowe. A w związku z tym, można spróbować tu wód leczniczych. Ich nazwy to Jan, Zuber, Słotwnika i Tadeusz. Do wyboru jest opcja w plastikowym kubeczku, w butelkach lub w pamiątkowych kubeczkach. Ten kubeczek można kupić na miejscu. Widzieliśmy wielu starszych ludzi, którzy spacerowali po Pijalni właśnie z tymi kubeczkami.


 My postawiliśmy na opcję jednorazową i wzięliśmy zapas do domu (dla teściów, jakby ktoś pytał 😁). Ceny wahają się od 1.60zł/4.60zł. Pijalnia jest odremontowana i jest sporo miejsca na dole i na górze. Na szczęście jest też winda. Na dole znaleźliśmy sklepik z pamiątkami i piękny zielony spocik do zdjęć. U góry sporo kanap, stolików, a także kawiarnia. 


  • Pijalnia Wody Jan
Nieco dalej mieści się zabytkowa Pijalnia Wody Jan. Tam też polecam Wam zajrzeć, bo sam budynek jest bardzo klimatyczny. Zbudowany trochę w zakopiańskim stylu, zastąpił drewnianą altanę. Oczywiście można spróbować tu nie tylko wody pitnej Jan, ale również tych wcześniej wymienionych. Sama nazwa pochodzi od pracownika zdrojowego, pana Jana Bojanowskiego. Odkrył to źródło w 1884 roku. Tuż obok znajduje się Park im. Mieczysława Dukieta. Polecam Wam tu zajrzeć, jeśli chcecie odpocząć od tłumów na Deptaku.


  • Góra Parkowa
Niewątpliwie kolejnym symbolem Krynicy-Zdrój jest Góra Parkowa. Poprzednim razem postanowiliśmy się tam przespacerować, a teraz chcieliśmy wjechać kolejką. Niestety kolejki do kolejki 😉 nas skutecznie odstraszyły. Podchodziliśmy do kas chyba 3 razy i za każdym razem było mnóstwo ludzi. Nie ma się, co dziwić, bo kolej jest popularna i wiekowa. Powstała w 1937 i jest najstarsza w Polsce. Przejazd w obie strony kosztuje 28 zł. W jedną 23 zł, a dzieci do lat 4 mają darmowe wejście.


 Na szczęście czuję tylko lekki niedosyt, że nie wyjechaliśmy kolejką, bo Górę Parkową zdobyliśmy i to w zimie. Mam nawet pamiątkowe zdjęcia. Na szczycie są ławeczki, drewniana altanka i przede wszystkim piękny widok na okolicę. Z tego, co kojarzę, w zimie jest tam też ogród świateł. Dla mnie to jedno z najładniejszych miejsc w Krynicy.


  • Muzeum Zabawek
Podrzucam Wam jeszcze opcję, która fajnie sprawdzi się przy kiepskiej pogodzie. Spodoba się i dużym i małym. Zapraszam do Muzeum Zabawek, które dla wielu z nas będzie sentymentalnym powrotem do dzieciństwa. 

Muzeum Zabawek jest tu już ponad 10 lat, a w środku znajdziecie ponad 3 tysiące różnych eksponatów. Są porcelanowe lalki, lego, pozytywki, a nawet można usiąść w szkolnej ławce. Z pamiątkowego sklepiku kupiliśmy do domu chyba pchełki. Kto zna? 😀 Jeśli chodzi o bilety, to 30 zł kosztuje normalny, a 25 zł ulgowy. Dzieci do lat 4 wchodzą za darmo. Czas zwiedzania to tak +/- godzinka.



3. O tych atrakcjach się mówi 

Na koniec jeszcze dwa słowa o atrakcjach, których nie sprawdziliśmy, ale mogą Was zainteresować. No i oczywiście wspomnę, gdzie można zjeść dobry obiadek. Bo głodni z Krynicy wyjechać nie możemy, prawda? 😀 Jeśli lubicie wieże widokowe albo ścieżki w koronach, to  w Krynicy też taką znajdziecie. My już sporo ich widzieliśmy, dlatego świadomie się nie wybraliśmy. Dla kogoś, kto nigdy nie był, może to być ciekawa opcja na spędzenie czasu. Ta w Krynicy kosztuje 99 zł bez ulgi, a z 79zł. Można tam wjechać kolejką, ale to dodatkowy koszt. Ścieżka w Krynicy była chyba jedną z pierwszych w Polsce. Teraz jest ich już dużo więcej i wciąż zyskuje na popularności. Czy to dobrze? Sami oceńcie. 


A jeżeli macie ochotę na dłuższy i trudniejszy spacer górski, to polecam Wam wybrać się na Jaworzynę Krynicką. To już wyprawa tak na 5-6 godzin, ale na szczyt możecie wjechać też kolejką gondolową. Widoki ze szczytu ponoć piękne. Tą atrakcję akurat chętnie sprawdzę następnym razem! Zgłodnieliście? Mam nadzieję, że tak. Wróćcie jeszcze raz na deptak i tam zajrzyjcie do Smaków Wisły



Brak komentarzy: